Drogi pamiętniczku,

Jeżeli chodzi o doświadczenie w graniu w lidze szóstek można powiedzieć, że jesteśmy jaroszami. Ale nie to jest najważniejsze. Pytacie jak długo, niedługo ale strasznie się wkręciliśmy. Wszystko zaczęło się około 4-5 lat temu od wyjścia kilku osób, żeby tak sobie pokopać. A jak wiadomo jedna gierka to wstęp do trzech, a trzy to wstęp do dziewięciu. Ani się obudziliśmy już mieliśmy kilkanaście chłopaków. Z tego powodu postanowiliśmy sformalizować naszą ekipę. I tak powstało Dynamo Wołomin. W skład zespołu weszli zawodnicy tak uznanych marek jak Wicher Kobyłka, Orły Zielonka czy AC Pajace.

Pierwszy turniej poszedł nam delikatnie mówiąc średnio. Mianowicie przegraliśmy wszystkie mecze. Po tym stwierdziliśmy, że futsal nie jest nam pisany. Ale to nie przestraszyło młodego Dynama, wręcz przeciwnie, sprawiło że chcieliśmy jeszcze więcej. Po długim roku dynamicznej pracy i stale rosnącym inwentarzu personalnym postanowiliśmy oszukać przeznaczenie, tym razem na orliku. Zaowocowało to jednym zwycięstwem, bowiem w prestiżowych derbach Wołomina pokonaliśmy drużynę o nazwie Tatusiowie i Synowie. Po tym "sukcesie" przyszedł czas, aby wyfrunąć z rodzimego gniazda.

Juras podróżował po stronach z rozgrywkami jak słynny tułacz z Pacanowa. Ale on, w przeciwieństwie do niego nie chciał trafić do rozgrywek w Koziej Wólce. I tym sposobem trafiliśmy na Ligę Fanów. Postanowiliśmy spróbować swoich sił. Jak to mówią do trzech razy sztuka, wystartowaliśmy na turnieju BOS Cup, który miał zadecydować o naszej przynależności ligowej. Jednak tradycyjnie, nie osiągnęliśmy w nim dobrego rezultatu. Organizatorzy przydzielili nas więc do 11. Ligi. Nasz debiutancki sezon zakończony został finalnie 4 miejscem. Kilka meczów było cieniutkich w naszym wykonaniu, z kolei w innych spotkaniach polecieliśmy grubo i dominowaliśmy rywali. Niby dobrze zagrany mecz przynosi chlubę, ale to rany po tych cieniutkich goją się najdłużej. Kilkukrotnie gubiąc punkty w głupi sposób straciliśmy podium. W tak zwanym międzyczasie owego sezonu wzięliśmy udział w mocarnie obsadzonej zimowej edycji BOS Cup. Przyjechaliśmy tam swoim najlepszym składem ... ehh za wysokie progi. Za to na koniec ligowych zmagań, w nagrodę za znalezienie się wśród 5 najlepszych drużyn w tabeli, dostaliśmy szansę występu w Pucharze Ligi Fanów. Tym razem, mimo kompletu porażek mogliśmy wrócić do domów z podniesioną głową.

W swoim nieoficjalnym hymnie poprzedniego sezonu śpiewaliśmy: "10. Ligi głodny pies, Dynamo jest the best". W tym sezonie gramy jednak nie w 10., lecz w 9. Lidze, dzięki której możemy wrócić do naszych starych dobrych korzeni nie bycia faworytem właściwie w żadnym meczu.
Jazda Dynamo!