USUŃ NA 24H
MENU LIGOWE
POZIOMY ROZGRYWEK
AKTUALNOŚCI
ROZGRYWKI
STATYSTYKI
FUTBOL.TV
TURNIEJE
WYWIADY
Puchar Fanów
GALERIA
Ekstraklasa
1 Liga
2 Liga
3 Liga
4 Liga
5 Liga
6 Liga
7 Liga
8 Liga
9 Liga
10 Liga
11 Liga
12 Liga
13 Liga
14 Liga
Menu podręczne
Menu podręczne - Ekstraklasa
Relacje meczowe: Ekstraklasa
2024-04-21 - Niedziela
Kolejka 12
ID
Godzina
Gospodarz
Wynik
Gość
Raport
1
10:00
( 1 : 3 )
3 : 6
Raport

     

Przed meczem Otamanów z EXC Mobile Ochota wiadomo było, że porażka gospodarzy może ich w praktyce oddalić od mistrzostwa w tym sezonie. Dlatego spodziewaliśmy się zaciętego widowiska i w naszej ocenie emocji i dobrego futbolu nie zabrakło. Od prowadzenia zaczęła ekipa z Ukrainy. Mocny strzał z rzutu wolnego kompletnie zaskoczył bramkarza gości. Drużyna z Ochoty szybko jednak włączyła wyższy bieg i wyrównała, a dosłownie chwilę później już prowadziła. Otamany nie zraziły się i próbowały ponownie wrócić do meczu. Jednak szczególnie w środku pola widać było brak Borysa Ostapenko. Nie miał kto za bardzo rozgrywać piłki, co pokazuje jak ważnym zawodnikiem w talii Olega Bortnyka jest ten gracz. Do przerwy EXC Mobile Ochota powiększyło stan posiadania. Kapitalnie z dystansu huknął w swoim stylu Krystian Nowakowski i po 25 minutach rywalizacji mieliśmy wynik 1:3. Po zmianie stron uaktywnił się Damian Patoka. Jego dwa trafienia uspokoiły gości, którzy mieli już duży komfort w graniu. Przy stanie 1:5 mieliśmy jeszcze zryw ekipy z Ukrainy. Dwie bramki strzelone w odstępie kilku minut dawały nadzieję na odrobienie strat. Jednak tego dnia cały zespół Kamila Jurgi grał dobrze i w kluczowych momentach nie dał złudzeń na walkę o chociażby punkt dla rywali. Strzelanie zakończył po kapitalnej akcji Michał Kępka i to goście mogli się cieszyć z kompletu punktów. Otamany zachowały trzecie miejsce i już chyba tylko jakiś cud mógłby spowodować, że zespół z Ukrainy wróciłby na poważnie do walki o mistrzostwo.

2
17:00
( 11 : 2 )
21 : 8
Raport

     

Gladiatorzy Eternis walczą w tym sezonie o mistrzowski tytuł z ekipą EXC Mobile Ochota, bo Otamany po niedzielnej porażce chyba już wykluczyły się z wyścigu po złote medale. Najpewniej wszystko rozstrzygnie się w bezpośrednim meczu, choć oba zespoły muszą uważać, by nie stracić punktów po drodze z niżej notowanymi rywalami. Kebavita po znakomitym poprzednim sezonie jest cieniem drużyny, która zdobywała brązowe krążki i nic dziwnego, że faworytem do wygrania tego spotkania z pewnością nie była. Od początku widać było, że gospodarze będą dominować i szybko strzelone bramki kompletnie rozbiły przeciwnika, który starał się na początku podnieść rękawicę, lecz  jak się okazało nie był w stanie nawet zagrozić rywalom. W ataku ekipy Michała Dryńskiego brylowali Patryk Zych i Kuba Jóźwiak, którzy strzelali seryjnie bramki. Do przerwy mieliśmy wynik 11:2 co pokazywało jak dużą przewagę na boisku mieli faworyci. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił i ofensywna dwójka Gladiatorów notorycznie poprawiała swoje statystyki. Jedynym który nie odstawał w tym meczu i starał się jak mógł, był Christian Namani. W pojedynkę nie mógł jednak sprawić, by to spotkanie było wyrównane. Ostatecznie skończyło się wynikiem 21:8, co pokazuje przepaść jaki dzieli obie ekipy w tym sezonie. Gospodarze czekają na kolejne mecze, mając nadal punkt straty do lidera. Kebavita natomiast spadła do strefy spadkowej i jeśli nie chce zostać relegowana, to musi w kolejnych meczach wygrywać, co jednak z obecnymi problemami kadrowymi nie będzie łatwe.

3
20:00
     

Warsaw Bandziors rundę rewanżową zaczęli z grubej rury, grając swoje spotkania z drużynami z górnej części tabeli. Nie powinno dziwić zatem, że w trzech kolejkach zdobyli tylko jeden punkt i zamykają ligową tabelę. Zespół In Plus & Pojemna Halina co tydzień ma praktycznie inny skład i przez to ich dorobek punktowy nie jest taki, na jaki na pewno liczyli. Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy już w pierwszych minutach wyszli na prowadzenie. Kilka chwil później podwyższyli i na tym nie poprzestali. W ciągu trzech minut zdołali trzy razy pokonać bramkarza rywali i po niecałym kwadransie prowadzili 5:0. Ta wyraźna przewaga zdecydowanie za bardzo ich rozluźniła, bo od tego momentu inicjatywę przejęli goście i w imponującym stylu zaczęli odrabiać straty. W ciągu paru minut nie dość, że doprowadzili do wyrównania, to jeszcze zdobyli kolejną bramkę, która ustaliła wynik pierwszej połowy na 5:6. Niesamowity powrót drużyny In Plus & Pojemnej Haliny! Druga połowa od początku była bardzo emocjonująca. Najpierw gospodarze doprowadzili do wyrównania, następnie obydwie drużyny zdobyły po dwie bramki i na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem mieliśmy remis 8:8. Kolejne dwa trafienia były autorstwa zespołu Warsaw Bandziors i to oni byli bliżej zdobycia kompletu punktów. Jednak ponownie kolejny zryw przeciwników odmienił losy spotkania. Goście w ostatnich minutach zdobyli trzy bramki i to oni po ostatnim gwizdku sędziego cieszyli się ze zdobycia kompletu punktów. Dla zespołu In Plus % Pojemna Halina to bardzo cenna zdobycz, ponieważ na jakiś czas oddalili się od strefy spadkowej. Drużyna Warsaw Bandziors po bardzo dobrym spotkaniu ponownie musiała uznać wyższość swoich rywali i brak punktów sprawia, że wizja spadku o ligę niżej staje się coraz bardziej oczywista.

4
21:00
( 3 : 1 )
7 : 4
Raport

     

Alpan po serii porażek liczył w końcu na przełamanie i wobec skromnego zestawienia przeciwników na mecz, mógł mieć nadzieje na pierwsze punkty tej wiosny. TUR po porażce przed tygodniem chyba już nie ma takiej motywacji, ale liczymy, że pokaże w tej rundzie iż potrafi się zmobilizować i wygrywać. Wciąż bowiem ma o co grać, bo start w eliminacjach Mistrzostw Polski nie jest jeszcze zapewniony i jeżeli nadal będzie stawiał się składem dalekim od optymalnego to tę szansę może stracić. Od początku spotkania wiadomo było, że nominalnych gości czeka trudna przeprawa. Przychodząc bez zmian i z samą młodzieżą w ofensywie, musieli racjonalnie rozkładać siły. Doszło do tego, że buty ponownie założył na nogi Robert Hankiewicz, by choć na chwilę dać zmianę komuś z meczowej szóstki. Alpan dążył do strzelenia szybko bramki i ta sztuka się udała. Mając prowadzenie ekipa Kamila Melchera starała się jak najszybciej zabić to spotkanie. Jednak TUR walczył i w młodych chłopakach, którzy w tym sezonie grają coraz więcej minut widać było zaangażowanie i chęć walki. Umiejętności też mają coraz wyższe i to może być przyszłość tej ekipy, która nie ma co ukrywać - ma wielu graczy z bogatym peselem. Do przerwy gospodarze prowadzili 3:1. Po zmianie stron wydawało się, iż goście kontrolują to spotkanie. Ekipa z Ochoty miała swoje zrywy i szybko strzelone dwie bramki dały w pewnym momencie wynik 5:3, co rodziło niepokój w zespole z Duczek. Końcówka należała jednak do Alpana i to oni ostatecznie wygrali to spotkanie 7:4. Po meczu ulga dla arbitra, bo trochę przymykał oko na boiskowe sytuacje, co mogło się różnie skończyć dla gospodarzy. Obecnie obie drużyny mają po 18 punktów i muszą uważać, bo tuż za nimi jest już In Plus, który do końca będzie walczyć o minimum piąte miejsce w tabeli.

5
21:00
( 2 : 3 )
2 : 6
Raport

     

Dość zaskakujący początek spotkania zobaczyliśmy w starciu Esportivo Varsovia z Explo Team. Obie ekipy pilnie potrzebowały punktów, gdyż wspólnie znajdowały się w strefie spadkowej, a zwycięstwo w tym spotkaniu było dużą szansą na wydostanie się w okolice środka tabeli. Niestety dla gospodarzy fenomenalną formą zabłysnął Marek Pawłowski, który był nie do powstrzymania w pierwszych 15 minutach. Bramka na 0:1 po sprycie Marka, który przejął niefrasobliwie zagraną piłkę przez rywali i otworzył worek z bramkami. Podwyższenie na 0:2 miało miejsce po świetnym podaniu Kacpra Badurzyńskiego oraz efektownym strzale w długi róg wspomnianego wcześniej Marka Pawłowskiego. Co ciekawe, Marek bardzo szybko skompletował hat-tricka, gdy po strzale jednego z kolegów dobił piłkę, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie aż 0:3. Kiedy wydawało się, że Explo Team ma to spotkanie pod kontrolą, do odrabiania strat wzięli się gracze Esportivo. Jako pierwszy do bramki gości trafił mający na swoim koncie doświadczenie reprezentacyjne Adam Niemyjski, a po chwili asystował przy golu Alexa Body, który sprytnym strzałem ustalił wynik pierwszej odsłony na 2:3. Pod koniec premierowej połowy w szeregach gości było widać lekkie zdenerwowanie, jednak to, co działo się w drugiej części meczu, to popis jednego człowieka. Mowa konkretnie o bramkarzu ekipy Explo, Michale Łuczyku. Kiedy rozpędzeni gracze Varsovii próbowali doprowadzić do wyrównania, Michał momentami w nieludzki sposób ratował swój zespół przed utratą bramki, między innymi w jednej akcji broniąc trzykrotnie próby rywali. W całej drugiej połowie zatrzymywał strzały przeciwników kilkanaście razy, a niektóre interwencje zapewne zrobiłyby wrażenie nawet na Wojtku Szczęsnym, gdyż Michał wyciągał piłki posyłane w samo okienko bramki. Wobec świetnej postawy swojego golkipera pewności w grze nabrali zawodnicy z pola, a świetny fragment gry zanotował Piotr Duma, który najpierw asystował przy czwartej bramce Mateusza Pawłowskiego, a następnie po otrzymaniu rewanżowego podania od Marka sam wpisał się na listę strzelców, wykańczając ładnie przeprowadzoną akcję i mieliśmy 2:5. Esportivo szukało różnych sposobów, żeby umieścić futbolówkę w siatce, jednak wręcz niemożliwy tego dnia był między słupkami Michał Łuczyk, dzięki czemu konto bramkowe Esportivo już się nie powiększyło. Kropkę nad "i" postawił Oskar Górecki, który pokonał Michała Sobieralskiego strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego, a całe spotkanie zakończyło się wynikiem 2:6. Za postawę w bramce uhonorowaliśmy Michała Łuczyka tytułem MVP kolejki!

Reklama