USUŃ NA 24H
MENU LIGOWE
POZIOMY ROZGRYWEK
AKTUALNOŚCI
ROZGRYWKI
STATYSTYKI
FUTBOL.TV
TURNIEJE
WYWIADY
Puchar Fanów
GALERIA
Ekstraklasa
1 Liga
2 Liga
3 Liga
4 Liga
5 Liga
6 Liga
7 Liga
8 Liga
9 Liga
10 Liga
11 Liga
12 Liga
13 Liga
14 Liga
RAPORT MECZOWY - LATO 2021 - KOLEJKA 3.

Trzecia kolejka za nami, a kolejnych 13 spotkaniach pojawiły się nowe pytania! Czy w 1 i 2 lidze mamy już murowanych faworytów do końcowego zwycięstwa? Czy Mikrostrzelby poprawią sobie humory po spadku z 7 ligi i w Lidze Letniej zdobędą złote medale? Na pewno spora liczba ekip, która zdecydowała się grać w naszej wakacyjnej odsłonie ligi nie żałuje tej decyzji, bo Liga Letnia jest gorąca, jak lipiec w Polsce! Zapraszamy na cotygodniowe podsumowanie tego, co się wydarzyło ostatnio na Arenie Picassa.

 

1 LIGA

 

Obydwie ukraińskie drużyny przystępowały do meczu w bardzo bojowych nastrojach. Zarówno Cleopartner, jak i FC Otomany po dwóch kolejkach posiadały zerowy bilans punktowy. Od początku spotkanie miało bardzo intensywny i wyrównany przebieg. Lekką przewagę w pierwszej części meczu mieli gospodarze, ale na posterunku stał bramkarz zespołu gości. W siódmej minucie żółtą kartką został ukarany zawodnik Cleopartner Dmytro Zhdanov, ale ich przeciwnik grający trzy minuty w przewadze liczebnej nie wykorzystał tej okazji. W ostatnich fragmentach pierwszej połowy doskonałą sytuację na strzelenie bramki mieli goście, ale po uderzeniu piłka wylądowała na słupku. Do przerwy pomimo braku bramek byliśmy świadkami bardzo dobrego meczu, z duża ilością sytuacji bramkowych. Jednak bardzo dobrze dysponowani w tej części meczu byli golkiperzy obydwu drużyn. Początek drugiej połowy zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście, którzy chwilę po gwizdku sędziego oznajmiającego rozpoczęcie tej części meczu zdobyli pierwszą bramkę. Kolejne minuty to zdecydowane ataki gospodarzy, którzy udokumentowali swoją przewagę dwoma bramkami. Minutę po straconej bramce byliśmy świadkami trafienia, które śmiało może kandydować do trafienia sezonu. Przepięknym strzałem ze swojej połowy w samo okienko bramki przeciwnika popisał się bohater spotkania Vakaluk Mykchailo, który oprócz fantastycznych interwencji bramkarskich dorzucił jeszcze właśnie to trafienie. Kiedy już większość zawodników czekała na końcowy gwizdek sędziego w polu karnym gospodarzy faulowany został zawodnik Otomanów i sędzia w ostatniej minucie meczu zdecydował o rzucie karnym. Skutecznym egzekutorem okazał się Artem Papusha i dzięki jego trafieniu goście rzutem na taśmę zdobyli pierwsze trzy punkty i odbili się od ligowego dna. Drużyna Cleopartner mimo dobrej postawy przez większość meczu, kolejny raz musi uznać wyższość swoich przeciwników.


Do bardzo wyrównanej rywalizacji doszło pomiędzy ALPAN-em, a Chacaritą. Już od pierwszych minut wiedzieliśmy, że będzie to otwarte spotkanie, gdzie sytuacji strzeleckich będzie niezwykle dużo. I tak, pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście, lecz tym razem jeszcze górą był bramkarz ALPAN-a. Dość szybko, bo już w 4 minucie, rezultat spotkania otworzył Piotr Petasz, po indywidualnej akcji lewą stroną boiska. Wynik 1:0 dla ALPAN-a utrzymywał się dosłownie przez kilka minut, kiedy to pierwsze skrzypce zagrał duet Sebastian Twardowski – Maciej Frąckiewicz, który wyprowadził Chacaritę na prowadzenie 1:2. Goście dobrze prezentowali się na tle rywala, ale i tak na przerwę schodzili z deficytem jednej bramki. Piotr Krawczyk okazał się katem Chacarity w końcowych minutach spotkania, dwukrotnie pokonując bramkarza oponentów. Mimo korzystnego wyniku do przerwy, wśród gospodarzy zrobiło się nieco nerwowo, wzajemne pretensje i pokrzykiwania zdecydowanie nie pomagały w prowadzeniu gry i wydaje się, że nie motywowały, a rozbijały drużynę od wewnątrz. Po zmianie stron Chacarita dość szybko wyrównała. Po tej bramce mecz zaczął się na nowo i trudno było wytypować, kto ma większe szanse na zwycięstwo. Niestety spotkanie nieco się zaostrzyło, sędzia często pozwalał na grę kontaktową. Mimo wielu prób z jednej i drugiej strony na kolejne bramki czekaliśmy aż do ok 40 minuty. Wtedy obie drużyny urządziły sobie istną kanonadę. Najpierw 3 bramki zdobyli zawodnicy Chacarity wychodząc na prowadzenie 3:6 i wydawało się, że ALPAN już się nie podniesie. Jednak Czarek i Norbert Petaszowie doprowadzili do stanu 5:6 na dwie minuty przed końcem! Pojawiło się światełko w tunelu na korzystny rezultat, ale szybko zgasił je Michał Dąbrowski ustalając wynik meczu na 5:7 dla Chacarity. Końcowe rozstrzygnięcie wydaje się sprawiedliwe, bo Chacarita na boisku zachowała większy spokój.


Drużyna Mixamator na fali wznoszącej. W miniony wtorek na boisku „B" przy ulicy Vincenta van Gogha 1 ekipa gospodarzy zdeklasowała swoich rywali aż 10:2. Zawodnicy w czarnych strojach starali się od początku narzucić swoje warunki i tempo gry. Efektem tego była fenomenalna wręcz współpraca na linii Żwirbla - Suliatytskyi. Duet polsko-ukraiński rozmontował defensywę rywali w ekspresowym tempie dając tym samym dwubramkowe prowadzenie, które ustawiło przebieg meczu. Będąc jednak w stu procentach szczerym rezultat ten nie dziwi, gdyż ekipa gości nie dość, że osłabiona dwiema kontuzjami w minionym sezonie, ucierpiała również z powodu wyjazdów- przez, które pozostałych dwóch czołowych graczy nie mogło pojawić się tego dnia na obiekcie „Syrenki". Mimo wszystko jest to dla nich niezwykle cenne doświadczenie i lekcja, z której powinni wyciągnąć wnioski. Ich gra nie należała do najgorszych, zabrakło niestety dobrego i pełnego koncentracji startu zawodów. W momencie, gdy schodzisz na przerwę z wynikiem 4:0 w twojej głowie mogą rodzić się różne myśli jak i wątpliwości. Zawodnicy w zielonych strojach nie odpuszczali do końca - próbując zminimalizować rozmiary porażki. Niestety ta sztuka im się nie udała, ale mogą się cieszyć dwiema bramkami ,,na otarcie łez". Mamy nadzieje, że występ ten będzie dla nich jedynie wypadkiem przy pracy – bo wiemy na co ich stać.


Bez większej historii przebiegł pojedynek pomiędzy FC Górką, a AnonyMMous! Dość napisać, że pierwsza bramka dla Anonimowych padła jeszcze zanim minęła pierwsza minuta meczu, a autorem tego błyskawicznego trafienia był Konrad Kozłowski. Ani się obejrzeliśmy, a już było 0:4 i było już wiadomo, że nic tutaj zespołowi Maćka Miękiny się nie stanie i pytaniem nie było to czy, ale jak wysoko goście wygrają to spotkanie. Górka niby próbowała gry z wysuniętym bramkarzem - Konradem Litwiniukiem, ale nie przynosiło to zamierzonych efektów, a na domiar złego narażało gospodarzy na stratę kolejnych bramek. Dopiero po bramce samobójczej na 0:6 Anonimowi nieco przystopowali ze strzelaniem kolejnych goli i przez jakiś czas wynik się nie zmieniał, choć okazji nie brakowało. Górka też szukała swoich szans, ale nawet, gdy udawało im się dojść do sytuacji strzeleckiej, to na posterunku był Maciek Miękina, który był tego dnia świetnie dysponowany. Do przerwy wynik brzmiał 0:7. Po zmianie stron mecz wciąż był pod kontrolą AnonyMMous!, którzy może nie forsowali zbytnio tempa, ale konsekwentnie dążyli do podwyższenia prowadzenia. Worek z bramkami na nowo otworzył się w końcówce spotkania, kiedy to Górka już opadała z sił. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:13 i całkowicie oddaje wydarzenia boiskowe. Górka powinna w tym meczu zdobyć przynajmniej bramkę kontaktową, ale przy ich strzałach albo bardzo dobrze interweniował Maciej Miękina, albo skutecznie był asekurowany przez kolegów. Bez dwóch zdań AnonyMMous! zmierza ku obronie tytułu mistrzowskiego Ligi Letniej!


Niewątpliwym hitem trzeciej kolejki w 1 lidze było spotkanie Ukranian Vikings z zespołem AbyDoPrzodu. Obydwie drużyny w pierwszych dwóch spotkaniach zainkasowały komplet punktów i zwycięzca tego spotkania mógł odskoczyć od swoich rywali na trzy punkty. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy już od pierwszych minut grali w przewadze jednego zawodnika na wskutek otrzymania żółtej kartki przez gości. Doskonale tą przewagę wykorzystał Vasyl Pidluzhnyi, który w ciągu dwóch minut zdobył dwie bramki. Sytuacja ta spowodowała, że zawodnicy gospodarzy bardzo mądrze cofnęli się na własną połowę, wyprowadzając groźne kontry. Efektem takiej taktyki była kolejna bramka zdobyta przez nich w trzynastej minucie meczu. Bramka ta spowodowała, że drużyna gości rzuciła się do zmasowanych ataków i kilka minut później pierwszy raz udało im się znaleźć drogę do bramki rywali. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, którzy ustalili wynik pierwszej połowy na 4:1 . Pierwsza groźna akcja w drugiej części meczu została przeprowadzona przez zawodników AbyDoPrzodu, jednak na przeszkodzie stanął słupek bramki gospodarzy. Jak to często w sporcie bywa niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić i tym razem też mieliśmy tego niezbity dowód. Minutę po strzale w słupek goście stracili kolejną bramkę i ich strata do przeciwnika wynosiła już cztery bramki. Chwilę później goście pokazali, że grę w przewadze mają bardzo dobrze wytrenowaną i udało im się strzelić w ciągu trzech minut trzy bramki. Dodatkowo w 40 minucie pięknym strzałem zza pola karnego popisał się Artur Radomski i mecz rozpoczął się od nowa. Ostatnie dwie minuty meczu to istny horror. Najpierw czerwoną kartką za faul na wychodzącym na czystą pozycję zawodnikowi gości otrzymał obrońca gospodarzy. Rzut wolny z linii pola karnego ładnym strzałem wykorzystał wspomniany wyżej Vasyl, dla którego była to już czwarta bramka w tym meczu. W ostatniej akcji meczu grający w osłabieniu gospodarze wywalczyli rzut karny, który na bramkę zamienił Daniel Kania. I tym akcentem zakończył się mecz na szczycie. Mecz, który śmiało możemy uznać za jedno z lepszych spotkań tej edycji Ligi Letniej. Zarówno zawodnicy Ukranian Vikings jak i AbyDoPrzodu stworzyli doskonałe widowisko i nadal mogą się cieszyć z miana drużyny niepokonanej.

 

2 LIGA

 

Kolejnym meczem w drugiej lidze był mecz drużyn Niski Press oraz Byczków Stare Babice. Obie ekipy prezentowały się bardzo dobrze w pierwszych dwóch meczach i mogły pochwalić się kompletem punktów w ligowej tabeli. Spotkanie stało na wysokim poziomie i dostarczyło mnóstwo emocji. Po spokojnym początku szybciej inicjatywę na boisku przejęli gospodarze, którzy jako pierwsi strzelili gola. Po wysokim pressingu już w polu karnym rywali, piłkę przejmuje Patryk Kowalczyk i wyprowadza swój zespół na prowadzenie 1-0. Gospodarze nie poszli jednak za ciosem i przewagę na boisku zaczęli przejmować goście, czego efektem była bramka na 1-1 autorstwa Patryka Putkowskiego. Po straconej bramce Niski Press podkręcił tempo rozgrywania swoich akcji i powoli przejmowali inicjatywę w meczu, gospodarze zaczęli zamykać przeciwnika na ich własnej połowie stwarzając sobie wiele akcji bramkowych. Niestety szwankowały czy to ostatnie podania, czy strzały z dystansu. W końcówce pierwszej połowy gospodarze wyszli na prowadzenie, akcje po podaniu Patryka Hulla wykończył Albert Kurkowski i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2-1. W drugiej części spotkania obraz gry się nie zmienił, gospodarze przeważali stwarzając sobie więcej dogodnych sytuacji pod bramką „Byczków", efektem tego była bramka na 3-1 zdobyta przez Piotra Marcinkowskiego. Kolejne trafienia to już brak koncentracji we własnym polu karnym zawodników ze Starych Babic i po dwóch bramkach samobójczych Niski Press w pełni kontrolował to spotkanie. Po mimo niekorzystnego wyniku goście nie zamierzali się poddawać, po jednej z akcji bramkarz gospodarzy łapie piłkę za polem karnym za co słusznie zostaje ukarany żółtą kartką. Chwilowe rozprężenie w ekipie gospodarzy szybko wykorzystują goście, którzy to po składnych akcjach strzelają dwie kolejne bramki i na tablicy wyników mieliśmy 5-3. W końcówce spotkania „Byczki" postawiły wszystko na jedną kartę i rzucili się do odrabiania strat, niestety po fatalnej stracie piłki nadziewają się na kontrę i tracą bramkę na 6-3. Do końca meczu wynik już się nie zmienił, Niski Press w pełni zasłużenie dopisuje sobie 3 punkty i wskakuje na fotel lidera 2 ligi wakacyjnych rozgrywek Ligi Fanów.


We wtorkowe popołudnie doszło do niezwykle ciekawie zapowiadającego się spotkania pomiędzy zawodnikami Pragi Warszawa oraz Awantury Warszawa. Obie ekipy przegrały swoje poprzednie dwa pojedynki, a to spotkanie miało być klasycznym meczem na przełamanie. Od pierwszego gwizdka spotkanie toczyło się na dużej intensywności i widać było pełne zaangażowanie w obu drużynach, nikt nie zamierzał w tym meczu odstawiać nogi. Pierwsi na prowadzenie wychodzą zawodnicy gości, akcje całego zespoły wykończył Patryk Dominiak i na tablicy wyników mieliśmy 0-1. Podrażnieni szybko straconym golem zawodnicy z Pragi zaczynają grać swoją piłkę i rozgrywać akcje zespołowe. Najpierw szybko doprowadzają do remisu, a potem sukcesywnie dobijają rywala. Worek z bramkami otworzył niezawodny Patryk Pawłowski, który jeszcze w pierwszej połowie skompletował klasycznego hattricka. W obronie goście nie stanowili żadnej przeszkody dla rywali, którzy raz po raz wyprowadzali groźne akcje. Do końca pierwszej połowy, nie da się powiedzieć nic pozytywnego o grze zawodników Awantury Warszawa, którzy to na odpoczynek schodzili przegrywając aż 7-2. Po zmianie stron obie ekipy od początku wyraźnie postawiły na ofensywę zapominając nieco o obronie własnej bramki. Goście zdecydowanie przyspieszyli grę i rzucili się do odrabiania strat. Najpierw bramkę po dobitce gola strzela Jakub Lewandowski, a po chwili kolejną bramkę dla Awantury strzela Aleksandrowicz i mamy 7-4. Podenerwowani takim obrotem spraw gospodarze wzięli się mocno do pracy, Patryk Pawłowski dokłada dwa kolejne trafienia i podwyższa prowadzenie zawodników z Pragi na 9-4. W końcówce spotkania to już bramki raz z jednej raz z drugiej strony, a obie ekipy prezentowały iście radosny futbol. Mecz ostatecznie kończy się wynikiem 11-6 dla drużyny Pragi Warszawa i to oni mogą dopisać sobie 3 punkty w ligowej tabeli. Warto też wspomnieć o osiągnięciu Patryka Pawłowskiego, który strzelił w tym meczu 7 bramek i dzięki nim wysunął się na prowadzenie w tabeli króla strzelców letnich rozgrywek.


Bardzo ciekawe spotkanie oglądaliśmy w starciu Zjednoczonej Ochoty i Eternisu. W zapowiedziach pisaliśmy, że nie spodziewamy się tak jednostronnego meczu jaki miał miejsce pomiędzy tymi zespołami na wiosnę i nie pomyliśmy się w swojej ocenie. Już w 3 minucie wynik na 0:1 otworzył Konrad Dzięcioł, co chyba tylko podrażniło jego oponentów, którzy z marszu zabrali się do odrabiania strat. Parę minut później zespół z Ochoty wyłuskał piłkę w środkowej strefie i Krystian Kołodziejski doprowadził do wyrównania. Następnie Oskar Górecki po akcji z Adrianem Wrońskim wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, a wcześniej wspomniany Krystian Kołodziejski podwyższył na 3:1. Eternis próbował odrabiać straty, ale między słupkami Zjednoczonej Ochoty nieźle spisywał się niezawodny Przemysław Morawski, parokrotnie dobrze interweniując. Jednak jeszcze w pierwszej części musiał ponownie wyciągnąć piłkę z siatki, po świetnym podaniu Szymona Gizy w pole karne, które jednak zamiast do partnera z drużyny, trafiło... do bramki. Po 25 minutach było 3:2 dla Ochoty. Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Eternisu, bo już na samym początku Grzegorz Goliszewski wyrównał stan spotkania. Mecz był niezwykle zacięty, widać było, że naprzeciw siebie stanęli dwaj równorzędni rywale. W drugiej części bardzo dobrze interweniowali bramkarze obu ekip, choć w tej fazie meczu, bardziej musiał wysilać się golkiper Eternisu, ale pokazał on, że również zna się na swoim fachu. Goście, gdy w 32 minucie wyszli na prowadzenie 3:4 i próbowali dłużej utrzymywać się przy piłce, czekając na odpowiedni moment do zaatakowania. Kolejna bramka dla Eternisu padła jednak po kontrze, kiedy to Konrad Dzięcioł wyłuskał piłkę w środku pola i podał do niepilnowanego Grzegorza Goliszewskiego, a ten zawodnik nie zwykł marnować takich sytuacji. Team z Ochoty postawił już wszystko na jedną kartę i próbował łapać krycie na całym boisku. Jeszcze na 5 minut przed końcem bramkę kontaktową zdobył Daniel Gałązka, ale w końcówce Eternis dołożył kolejne dwie bramki zamykając mecz wynikiem 4:7.


FC Melange oraz Landtech F.C. w kratkę rozpoczęły zmagania w lidze letniej mając na koncie po jednej wygranej oraz przegranej. Drużyna, która zwycięsko zakończyłaby ten pojedynek znacznie zwiększyłaby swoje szanse na zajęcie miejsca na podium. Lepiej mecz rozpoczęli gospodarze, którzy kolejny raz za sprawą duetu Sadowski - Słowik sprytnie rozmontowali obronę gości i wyszli na prowadzenie. Chwilę później po jednej z kontr do remisu doprowadzili goście, a autorem bramki był Daniel Mikołajczyk. Stracona bramka podziałała mobilizująco na drużynę gospodarzy, którzy w krótkim odstępie czasowym zdobyli trzy bramki. Pod koniec pierwszej połowy rozmiary straty bramkowej zmniejszyli goście i na przerwę drużyny schodziły z wynikiem 4:2 dla Fc Melange. Druga połowa rozpoczęła się od ataków zawodników Landtechu, jednak na drodze do zdobycia przez nich bramki stał Bartosz Jakubiel. Gospodarze w tym meczu byli bardziej skuteczni i następne ich ataki przyniosły kolejne dwie bramki. Na kilka minut przed końcem meczu do odrabiania strat wzięli się goście, którzy dwukrotnie pokonali bramkarza przeciwników. Ostatnie fragmenty meczu zapowiadały się bardzo interesująco, ponieważ żółtą kartkę otrzymał zawodnik gospodarzy i drużyna Landtechu przez trzy minuty mogła grać w przewadze. Niestety dla nich, przewagi nie wykorzystali, a na domiar złego także otrzymali żółty kartonik. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i w lepszych humorach z boiska schodzili zawodnicy FC Melange, którzy odnieśli drugie zwycięstwo w tej rundzie. Ekipa Landtechu pomimo braku zdobyczy punktowej może być zadowolona ze swojej postawy i poprawiając swoje celowniki w kolejnych meczach powinna zacząć wspinać się w ligowej tabeli.


W ramach trzeciej kolejki Ligi Fanów Oldboys Derby podejmowały Warszawską Ferajnę. Spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie, ze względu na spore aspiracje obu ekip w letnich rozgrywkach. Początek spotkanie zdecydowanie dla drużyny gospodarzy i to oni z biegiem czasu zaczęli wyprowadzać coraz groźniejsze ataki. Dominacja na boisku przyniosła zamierzony efekt i pierwszy piłkę z siatki po strzale Patryka Kwiatka musiał wyciągać bramkarz Ferajny. Kolejna bramka była ponownie autorstwa Patryka Kwiatka, który to wykończył akcje Michała Bugajskiego i dość niespodziewanie mieliśmy 2-0 dla Oldboysów. Do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił. Po zmianie stron obraz gry był podobny do pierwszej odsłony spotkania, mecz był bardzo wyrównany, toczony w duchu sportowej rywalizacji, a obydwie drużyny pokazały bardzo zaciętą walkę na boisku. Kontaktowego gola dla drużyny gości strzelił Kamil Jaśkowski, jednak były to miłe złego początki, bo podrażnieni stratą gola Oldboysi dokładają dwie kolejne bramki. Zdobywcami bramek byli Łukasz Łukasiewicz oraz ponownie Patryk Kwiatek, który kompletuje w tym meczu hat-tricka. W końcówce spotkania mieliśmy jeszcze żółtą kartkę dla Aleksandra Peszko za niepoprawnie przeprowadzoną zmianę, a w ostatnich minutach Kacper Domański zdobył jeszcze bramkę dla Warszawskiej Ferajny, jednak było to zdecydowanie zbyt późno, by myśleć o jakichś punktach w tym meczu. Ostatecznie mecz kończy się wynikiem 4-2 dla gospodarzy. Oldboys Derby w pełni zasłużenie wygrywa to spotkanie, a w tabeli 2 ligi wskakują na drugą pozycję. Jesteśmy przekonani, że z taką grą powalczą o najwyższe cele w końcowym rozrachunku.

 

3 LIGA

 

W pierwszym meczu 3 ligi naprzeciw siebie stanęły zespoły Więcej Sprzętu niż Talentu i Iglicy Warszawa. Goście czekali na zwycięstwo od dłuższego czasu i bardzo zależało im na przełamaniu złej passy. Skład w jakim stawili się na to spotkanie, dawał podstawy do optymizmu, ale i tak trzeba było przenieść to na boisko. Okazało się, że w końcu nadszedł dobry dzień dla gości, bo od pierwszych minut przeważali właśnie Igliczanie. Na początku dwóch graczy w czarnych strojach w odstępie paru minut padło w polu karnym, ale sędzia nie dał się naciągnąć na podyktowanie karnego, a i zawodnicy specjalnie z tego powodu nie protestowali. Początkowa gra Iglicy mogła się podobać - szybkie akcje, z krótkimi podaniami, zakończone strzałami nie przyniosły jednak bramek. Rzadsze, ale konkretniejsze akcje mieli natomiast gospodarze, jednak również nie udało im się zdobyć gola. Kluczowe były okolice 15 minuty, kiedy to Konrad Cieślak trafił na 0:1, a minutę później Michał Wszeborowski podwyższył na 0:2 po rzucie rożnym. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza część. Po zmianie stron od razu bramkę kontaktową strzelił Adrian Gajewski. Iglica szukała kolejnych goli, bo wynik 1:2 nie był wcale komfortowy, jednak świetnie w bramce radził sobie tego dnia Paweł Pryciński i tylko dzięki niemu ten mecz przez dłuższy czas pozostawał na styku. Nie miał jednak szans przy uderzeniu z dystansu Michała Wszeborowskiego na 1:3. Więcej Sprzętu niż Talentu nie dało jednak za wygraną. Szybko doprowadzili do stanu 2:3, a na 10 minut przed końcem wyrównali z rzutu karnego. Iglica miała jednak w swoich szeregach Michała Wszeborowskiego, który był tego dnia niezwykle skuteczny. Jego kolejne dwie bramki dały zwycięstwo w całym meczu 3:5 i goście mogli świętować pierwsze punkty po 16 meczach.


W spotkaniu trzeciej kolejki zmierzyły się ze sobą drużyny KS Partyzant Włochy i Oldboys Derby II. Był to mecz na szczycie, jak zresztą większa część spotkań trzeciej ligi. W najniższej klasie rozgrywkowej bowiem występuje niezwykle wyrównany poziom, przez co wiele ekip ma tyle samo punktów, albo niewiele mniej niż inni. Gracze z warszawskich Włoch rozochoceni po zeszłotygodniowym zwycięstwie nad ekipą Więcej Sprzętu Niż Talentu liczyli na kolejny komplet punktów, co zdecydowanie przybliżyłoby ich do objęcia samodzielnego fotelu lidera. Efektem tego było prowadzenie do przerwy 2:0 po dwóch bramkach Piotra Szczęsnego. W spotkaniu tym, to zawodnicy z Białołęki zmuszeni byli stosunkowo niespodziewanie do gonienia wyniku, będąc w roli faworytów. Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony rywalizacji udało im się pokonać Piotra Arendta, który (podobnie jak bramkarz rywali) bronił jak natchniony. Do wyrównania Oldboysom udało się doprowadzić już dziewięć minut później, dzięki uderzeniu Sławomira Ogorzelskiego. Końcówka spotkania to natomiast ogromne nerwy i sprawiedliwy podział punktów, który nie krzywdzi żadnej ze stron. Aby dobitnie podsumować jak wyglądało to spotkanie i zamknąć wszelkie dywagacje, należy przytoczyć wybranych przez graczy obydwu ekip ,,Zawodników meczu" – zostali nimi bramkarze. To właśnie ich postawa, oraz akrobatyczne interwencje stanowiły o uroku tego meczu. Finalny wynik rywalizacji to 2:2 – a sytuacja w ligowej tabeli trzeciej ligi zaczyna się robić co raz ciekawsza!


Bardzo wyrównana stawka w 3 lidze sprawia, że każdy mecz może decydować o końcowej klasyfikacji. Warto dodać, że dotychczasowe spotkania w tej lidze kończyły się maksymalnie dwoma bramkami różnicy. Smaczku temu spotkaniu dodaje fakt, że zarówno Antyfootball jak i Mikrostrzelby nie przegrały jeszcze meczu. Początek meczu należał zdecydowanie do gospodarzy, którzy w pierwszych minutach trafili w poprzeczkę oraz słupek bramki przeciwników. Pierwszą skuteczną akcję celnym strzałem zakończyli jednak goście, którzy w ósmej minucie wyszli na prowadzenie. Bardzo szybko na straconą bramkę odpowiedzieli zawodnicy Antyfootballu, bo już minutę później był wynik remisowy. Chwilę później niefortunną interwencją popisał się bramkarz gospodarzy i wpakował piłkę do własnej bramki. Sytuacja ta podłamała zawodników gospodarzy, którzy całkowicie oddali inicjatywę swoim rywalom. Pierwsza akcja zakończyła się strzałem w poprzeczkę, jednak kolejny strzał był bardziej precyzyjny i piłka trafiła do bramki. W pierwszej połowie drużyny strzeliły jeszcze po jednej bramce i do przerwy wynik brzmiał 2:4 dla gości. Druga połowa rozpoczęła się od ataków obydwu drużyn, lecz przez pierwsze dziesięć minut wynik nie uległ zmianie. W 35 minucie ładną akcję przeprowadzili goście, a konkretnie Tomasz Kowalczyk oraz Roman Papadiuk. Dla pierwszego z nich było to już trzecie trafienie w tym meczu, a przy każdej jego bramce asystował wspomniany wcześniej Roman. W kolejnej akcji meczu z rzutu karnego bramkę zdobył zawodnik gospodarzy, Damian Kurasiewicz. Ostatnie słowo należało jednak do gości , którzy przy trzeciej dobitce umieścili piłkę w bramce przeciwników. Wynik końcowy 6:3 dla graczy Mikrostrzelb, którzy dzięki wygranej umocnili się na pozycji lidera. Zawodnicy Antyfootballu tym razem musieli zejść z boiska bez zdobyczy punktowej, ale już w następnym tygodniu będą mieli okazję do podreperowania swoich morale.