Menu podręczne - Sezon 2024/2025
Relacje meczowe: Ekstraklasa
TUR Ochota na początku sezonu przychodził w zestawieniu, które mogło dawać nadzieje na walkę o czołowe lokaty. Jednak w ostatnich kolejkach ta sytuacja uległa zmianie i Jarek Kotus miał ponownie problem, by skompletować skład. Z Otamanami miał co prawda kilku rezerwowych, ale lista kontuzjowanych zawodników i tak była znacząca a brak Konrada Wojtkielewicza, Piotra Branickiego czy Karola Bonieckiego, nie napawał optymizmem. Goście wystąpili za to w swoim niemal garniturze. Od początku spotkania to ekipa z Ukrainy narzuciła swój styl gry i dość szybko objęła prowadzenie. Od stanu 0:3 gospodarze zaczęli lepiej funkcjonować i mieli nawet swoje szanse. Dobrze w destrukcji grał Michał Bruździak, pomagając młodszym kolegom ustawiać się na boisku. TUR miał w końcówce pierwszej połowy dwie kapitalne sytuacje, ale dobrze w bramce spisywał się Oleg Bortnyk. Po zmianie stron goście szybko strzelili czwartą bramkę. Gospodarze wreszcie skuteczną akcję i Konrad Kowalski strzelił bramkę na 1:4. Gdy wydawało się, że wielokrotny mistrz Ligi Fanów jeszcze powalczy o coś w tym meczu, faworyci ponownie włączyli wyższy bieg. W końcówce ekipa z Ochoty zagrała z lotnym bramkarzem, ale nic nie wskórała, a po prostych stratach Otamany podwyższyły stan posiadania. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:9. Zwycięstwo było zasłużone i niepodlegające dyskusji.
To spotkanie budziło sporo emocji i każdy kto zna historię potyczek między tymi ekipami wiedział, że zapowiada się kawał dobrego widowiska. Od początku niezwykle wysokie tempo sprawiało, że oglądaliśmy jedno z najlepszych spotkań w tej rundzie. Oczywiście nie zabrakło wzajemnych uszczypliwości, co początkowo nakręcało trochę nerwową atmosferę, ale dzięki temu, że po obu stronach kapitanowie gasili zapalniki, to z upływem czasu negatywne emocje opadały, a zawodnicy koncentrowali się na grze w piłkę. Pierwsza połowa, jak to bywa w takich starciach, przyniosła tylko jedno trafienie. Gospodarze wykorzystali błąd w ustawieniu i strzelili gola, który dawał im lekką przewagę. Browarek starał się niwelować atuty rywala i był groźny w swoich akcjach. Tyle że brakowało ostatniego podania. Szybcy gracze gości potrafili doskonale wprowadzać piłkę, lecz z wykończeniem sytuacji był niewątpliwie problem. Do przerwy mieliśmy wynik 1:0, co zapowiadało jeszcze większe emocje w drugich 25 minutach. Tutaj już na początku udało się wyrównać, a autorem bramki był Moatasem Aziz. Gracze EXC Mobile Ochota potrafili jednak spokojnie przeczekać słabsze kilka minut i ponownie zaczęli stwarzać dobre sytuacje. Wynik dla beniaminka długo Michał Sobieralski, gdzie kilka jego interwencji było z najwyższej półki. Jednak i on nie miał szans przy bramkach Michała Kępki i Damiana Patoki. Browarek od stanu 3:1 jeszcze potrafił dać sobie szansę na choćby remis. Wojtek Gajownik wyskoczył wysoko i głową dograł piłkę do Patryka Modzelewskiego, a ten wpakował ją do siatki i mieliśmy 3:2. Jednak w zespole gospodarzy patent na zamykanie meczu ma ostatnio Janek Grzybowski. To właśnie on pomknął środkiem boiska, wziął rywala na plecy i nie zmarnował swojej szansy, dając bramkę na 4:2. W tej rundzie Grzybo strzelał ważne bramki i po raz kolejny trafił w momencie, w którym drużyna najbardziej tego potrzebowała. Do końca wynik się nie zmienił i EXC dzięki zwycięstwu będzie liderem w Ekstraklasie po rundzie jesiennej. Browarek ma za sobą pierwsze mecze w Lidze Fanów i z pewnością to doświadczenie zaprocentuje. Stawiamy, że chłopaki jeszcze namieszają w czołówce, bo z pewnością nie odstają sportowo od ekip będących na podium.
W spotkaniu między Ogniem Bielany a Explo Team już od pierwszych minut widać było wysokie tempo, głównie za sprawą gospodarzy. Goście w okrojonym składzie, nie potrafili znaleźć swojego rytmu, a młoda i wybiegana ekipa z Bielan wydawało się, że przeważa pod każdym względem. Kacper Cetlin i Mateusz Michalski napędzali ofensywę gospodarzy, a ze strony przeciwników aktywny był Piotr Duma. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie i z każdą minutą powiększali prowadzenie. Ich akcje były szybkie, z dużą dozą finezji, z czym nie potrafili sobie poradzić obrońcy gości. W 15 minucie mieliśmy już 7:0 i chyba nikt ze zgromadzonych na arenie AWFu nie spodziewał się, że Explo Team nawiąże jeszcze walkę. Co prawda udało się im jeszcze zdobyć gola autorstwa Piotra Dumy, jednak przeciwnicy w pierwszej odsłonie dołożyli kolejne trzy i na przerwę schodziliśmy przy wyniku 10:1. Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Goście ponownie seryjnie tracili bramki, a sami nie tworzyli zbyt wielu okazji. Problemy kadrowe oraz słaba dyspozycja dnia spowodowały, że byli tylko cieniem dla świetnie dysponowanych oponentów. W ekipie gospodarzy większość zawodników wpisała się do protokołu meczowego, a spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 18:3. Dzięki wygranej ekipa Kacpra Cetlina i spółki przerwę zimową spędzą na trzecim stopniu podium, tracąc do lidera zaledwie jeden punkt. Dla Explo Team przerwa w rozgrywkach to idealny czas, by pomyśleć o zmianach a przede wszystkim wzmocnieniach, by nawiązać walkę o pozostanie na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Ten mecz był jednym z kilku na koniec rundy, w którym spodziewaliśmy się dobrego futbolu. Nie było zaskoczenia i to spotkanie stało na wysokim poziomie, a sami zawodnicy prezentowali się znakomicie. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Otamanów. Od początku weszli dobrze w mecz i efektem tego była strzelona bramka. Gladiatorzy szybko odpowiedzieli, lecz w ich grze nie widać było takie błysku jak zawsze. To wykorzystali rywale i potrafili zadać dwa ciosy, co dawało przewagę i komfort w grze. Gospodarze motywowali się do pracy i większego zaangażowania, a w myślach świtała im porażka z EXC. Goście mając wynik kontrolowali wydarzenia na boisku i mimo, że team Michała Dryńskiego atakował, to nie potrafił finalizować swoich sytuacji. Formą błysnął ponownie bramkarz Otamanów, który kilka razy znakomicie interweniował. Do przerwy mieliśmy 1:3 i w drugiej połowie ekipa Gladiatorów musiała wziąć się za odrabianie strat. Otamany po dobrej pierwszej odsłonie kompletnie nie wyszli na drugą. Już pierwsze minuty totalnie roztrwoniły wypracowaną zaliczkę i po kilku akcjach gospodarzy był remis. Od tego momentu większą kulturę gry i boiskową złość widać było po stronie Gladiatorów. Znakomicie grali Kuba Jóźwiak praz przede wszystkim Adrian Giżyński, który wygrywał większość pojedynków z Otamanami, często zabierając im piłkę i otwierając możliwość szybkich kontr. Goście starali się wrócić do meczu, ale nie mieli za wiele argumentów. Fakt, iż stracili sześć bramek w drugiej połowie i nie strzelili żadnej, podsumowuje jak słaby był to okres w ich wykonaniu. Gladiatorzy zasłużenie wygrywają i w kontekście obrony mistrzostwa mają nadal wszystko w swoich rękach. Podobnie zresztą jak Otamany, co zapowiada ogromne emocje w rundzie rewanżowej.
Przed rozpoczęciem tego spotkania trudno było znaleźć kogoś, kto uwierzyłby w zwycięstwo Contry. Faworytem tej rywalizacji byli aktualni mistrzowie Ligi Fanów - Gladiatorzy Eternis. Po ostatnich występach gospodarzy wydawało się, że jedyną niewiadomą pozostanie rozmiar ich porażki. Zgodnie z przewidywaniami to goście od pierwszego gwizdka przejęli inicjatywę w posiadaniu piłki i budowali akcje ofensywne. Contra była głęboko cofnięta i ambitnie starała się utrudniać rywalom grę, a kiedy Gladiatorzy przedostawali się w pole karne, między słupkami świetnie spisywał się Damian Zalewski. Ku zaskoczeniu wszystkich, to jednak gospodarze jako pierwsi zdobyli bramkę. Contra przyjęła na ten mecz defensywną taktykę i wykorzystała jedną z kontr, obejmując niespodziewanie prowadzenie. Gol ten był sygnałem ostrzegawczym dla Gladiatorów, że nie mogą pozwolić sobie na zlekceważenie przeciwnika. Goście szybko odpowiedzieli i już dwie minuty później wyrównali, a do przerwy prowadzili 3:1. Po zmianie stron wydarzenia na boisku potoczyły się zgodnie z przewidywaniami. Gladiatorzy, dobrze czując się w ataku pozycyjnym, starali się sforsować cofniętą defensywę Contry. Regularnie stwarzali sobie sytuacje bramkowe i skutecznie je wykorzystywali. Gdy Gladiatorzy dołożyli kolejne dwie bramki, rozwiali całkowicie wątpliwości co do ostatecznego wyniku. Ambitna postawa Contry pozwoliła im na zdobycie swojej drugiej bramki, ale różnica między zespołami była widoczna. Spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem Gladiatorów Eternis 7:2. Dzięki temu triumfowi awansowali na drugie miejsce w tabeli, tracąc już tylko jeden punkt do lidera. Choć Contrze nie brakowało ambicji, to ich postawa w rundzie jesiennej nie wystarczyła, by zdobyć jakiekolwiek punkty.