Sezon 2024/2025
Relacje meczowe: 13 Liga
Spotkanie, na które czekało wielu – prawdziwe El Clásico 13. Ligi Fanów. Starcie Pogromców Poprzeczek z NieDzielnymi to ten typ meczu, w którym mogło wydarzyć się dosłownie wszystko. Dla gospodarzy była to historyczna szansa – pierwszy raz mogli zakończyć sezon poza strefą spadkową. Goście natomiast walczyli o jedyne punkty w wyjątkowo nieudanej rundzie.
W zespole Marcina Aksamitowskiego było widać większą mobilizację i lepszą frekwencję niż w ostatnich tygodniach, choć zabrakło m.in. Kamila Jarosza. W rolę bramkarza musiał wcielić się Łukasz Kacprzak. NieDzielni od początku ruszyli do przodu – już w pierwszej minucie bliski zdobycia bramki był Maciej Piątek po podaniu Piotra Sitarczyka, ale nie zdołał sięgnąć piłki. Goście postawili na głęboką defensywę, zmuszając Pogromców do rozgrywania piłki od tyłu. Kilkukrotnie z dobrej strony pokazał się Kacprzak, broniąc groźne strzały. W 5. minucie po podaniu golkipera Pogromców Maciej Piątek próbował strzału z daleka, który ostatecznie zatrzymał się... na poprzeczce.
W 10. minucie Pogromcy zagrali błyskawiczną akcję i po dwóch podaniach Marcin Kowalski wyprowadził ich na prowadzenie. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo – już dwie minuty później pięknym strzałem w okienko odpowiedział Jan Wójcik, ustalając wynik pierwszej połowy na 1:1. Obie strony miały swoje okazje, ale brakowało skuteczności. Pogromcy starali się szukać Kowalskiego, ale goście skutecznie podwajali krycie, odcinając go od piłki.
Po przerwie NieDzielni objęli prowadzenie – w 27. minucie Sławomir Godyński wypuścił Macieja Piątka na skrzydle, a ten indywidualną akcją wykończył sytuację na 1:2. Pogromcy jednak odpowiedzieli szybko – znów dwoma podaniami rozmontowali defensywę rywali, a Norbert Plak po asyście Olka Markowskiego wyrównał. W 41. minucie Plak ponownie znalazł drogę do bramki – jego strzał odbił się jeszcze od obrońcy i zmylił bramkarza NieDzielnych, dając Pogromcom prowadzenie 3:2. Goście musieli rzucić się do ataku, ale gospodarze mądrze utrzymywali się przy piłce, skutecznie opóźniając grę. W 45. minucie Aleksander Peszko ustalił wynik spotkania na 4:2 – po podaniu Mateusza Niewiadomego posłał piłkę do siatki głową. Dla NieDzielnych była to już sytuacja bez wyjścia – próbowali jeszcze atakować, ale nie potrafili zagrozić bramce przeciwnika.
Pogromcy Poprzeczek odnieśli jedno z najważniejszych zwycięstw w historii swojego zespołu i po raz pierwszy zapewnili sobie utrzymanie w lidze. Dla NieDzielnych to gorzki koniec trudnego sezonu – znów bez zwycięstwa, ale przynajmniej z walką do ostatniego gwizdka.
Gentelmani, by zapewnić sobie trzecie miejsce w tabeli, musieli wygrać spotkanie z Oldboys Derby. Z kolei goście potrzebowali choćby punktu, by utrzymać się w lidze.
Początek meczu był bardzo wyrównany – obie drużyny podeszły do rywalizacji z respektem i dużą ostrożnością. Gentlemani mozolnie budowali swoje akcje ofensywne, aż w końcu – po zamieszaniu w polu karnym – udało się otworzyć wynik spotkania. Ekipa Przemka Białego nie zamierzała odpuszczać – po składnej akcji Piotr Grudzień doprowadził do wyrównania. Gospodarze szybko ponownie wyszli na prowadzenie i wydawało się, że przejmują kontrolę nad meczem.
Wydarzeniem kluczowym mogła być sytuacja, gdy Paweł Domański podszedł do rzutu karnego – była okazja na podwyższenie wyniku. Jednak Przemek Biały, jak już wielokrotnie w tym sezonie, wyczuł intencje strzelca i obronił jedenastkę, utrzymując swój zespół w grze. To, co nie udało się z „wapna”, udało się z gry – Gentlemani wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Tuż przed przerwą Oldboys Derby odpowiedzieli kontratakiem, który celnym wślizgiem wykończył Piotrek Arendt. Do przerwy było 3:2.
Po zmianie stron spotkanie przez dłuższy czas pozostawało na styku. Gospodarze ponownie zbudowali dwubramkową przewagę, ale Oldboysi jeszcze raz zdobyli gola kontaktowego. Jednak od stanu 4:3 drużyna Jakuba Augustyniaka zaczęła skutecznie finalizować swoje ataki, stopniowo powiększając przewagę. Zmęczeni goście nie byli już w stanie nawiązać walki i odwrócić losów meczu. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 9:4 dla Gentelmanów, co oznacza, że sięgnęli oni po brązowe medale w tym sezonie.
Oldboys Derby, mimo solidnej rundy, kończą zmagania w strefie spadkowej i będą musieli powalczyć o powrót w kolejnej kampanii.
W meczu wicelidera – mowa tu oczywiście o drużynie Inferno Team III – i ekipy Green Teamu nie mieliśmy okazji zobaczyć sensacji, bowiem zespół zajmujący wyższe miejsce w tabeli nie zawiódł i odniósł zwycięstwo 7:3. Niemniej jednak gospodarze postawili nie lada opór, szczególnie w pierwszej połowie, która zakończyła się remisem – oba zespoły zdobyły po dwie bramki. Gospodarze z pewnością czuli niedosyt, ponieważ kilkukrotnie trafiali w obramowanie bramki, a dokładniej – dokonywał tego najlepszy strzelec zarówno Green Teamu, jak i całej 13. ligi – Piotr Waszczuk.
Kwintesencję emocji zobaczyliśmy w drugiej połowie spotkania. Wtedy do głosu zaczęło dochodzić Inferno, a wraz z nim Kacper Pawłowski. Reprezentujący również barwy Gawulonu zawodnik po raz kolejny był wiodącą postacią swojego zespołu – zdobył 3 bramki i zanotował 2 kluczowe asysty. Jego dynamika, prędkość i zwinność pozwalały mu z łatwością wymykać się pilnującym go obrońcom. Często rywale byli zmuszeni uciekać się do fauli, aby powstrzymać napędzany przez niego atak.
Goście wyraźnie lepiej prezentowali się pod względem kondycyjnym, co było widoczne gołym okiem. Kreowali znacznie więcej okazji bramkowych, co systematycznie przynosiło efekty. W ostatecznym rozrachunku to piłkarze Inferno Team wyszli zwycięsko z tego starcia, notując swoją 10. wygraną z rzędu.
Mecz pomiędzy Ferajną Warszawa a Wombatami rozpoczął się z lekkim opóźnieniem – nie tylko ze względu na ulewę, ale również przez chwilowe wahanie gości, czy w ogóle przystąpić do gry. Ostatecznie zwyciężyło sportowe podejście i obie drużyny ustawiły się do rywalizacji.
Choć gospodarze znali już wynik spotkania Gentleman Warsaw Team i wiedzieli, że podium jest poza ich zasięgiem, to na murawę wyszli wyjątkowo zmotywowani. Z kolei Wombaty, najwyraźniej pogodzone ze spadkiem, nie były w stanie powstrzymać rozpędzonego rywala. Ferajna grała, jakby wciąż miała o co walczyć – i efekt był piorunujący. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 9:0, a goście jedynie sporadycznie zagrozili bramce. W 10. minucie Piotr Marciniak próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy strzałem z własnej połowy, ale piłka minęła cel o ponad metr.
Ferajna kontynuowała ofensywną grę także po przerwie. Łącznie do protokołu strzelców wpisało się sześciu graczy gospodarzy, a Dominik Turos błyszczał formą – zakończył mecz z pięcioma bramkami i sześcioma asystami. Mimo wysokiego wyniku Wombaty nie odpuściły – Maciej Stąporek dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i dołożył udział przy bramce Wojtka Grabowskiego.
Końcowy rezultat w pełni odzwierciedla przebieg spotkania. Ferajna wygrała zasłużenie, a Wombaty będą musiały odnaleźć nową motywację przed zbliżającym się sezonem w 14. lidze.