Menu podręczne - Sezon 2024/2025
Relacje meczowe: 13 Liga
Aktualny wicelider, zespół Gentleman Warsaw Team, podejmował drużynę, która nie radzi sobie najlepiej w rundzie jesiennej. Mowa tu o Old Boys Derby III, którzy zajmują ostatnią pozycję w 13 lidze. Żelaznym faworytem byli rzecz jasna gospodarze, którzy stanęli na wysokości zadania i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo 5:2. Już od początku widać było, że są drużyną zwyczajnie lepszą. Grali z pomysłem, konstruowali znacznie więcej akcji ofensywnych w porównaniu do rywali, którzy wydawali się nie radzić sobie z tempem narzuconym przez wicelidera. W pierwszej połowie Gentlemani ustawili mecz, gdyż zbudowali solidną, trzybramkową zaliczkę. Druga połowa była znacznie spokojniejsza. Tempo gry się ustabilizowało, co działało na korzyść gospodarzy, którzy mieli wynik. Inicjatywa leżała po stronie graczy Old Boysów, którzy nie zdołali jej przejąć. Postaciami wyróżniającymi się na tle innych byli Sebastian Bartosik, który zanotował dwie bramki i regularnie straszył przeciwników swoimi rajdami wzdłuż linii bocznej boiska. Drugim zawodnikiem, który rozegrał kapitalne spotkanie, był Paweł Domański, który tego dnia zanotował trzy kluczowe podania do swoich kolegów z drużyny. Głównie dzięki wyżej wymienionym graczom Gentlemani odnieśli zasłużoną wygraną i wciąż gonią Klub Sportowy Sandacz, aby przejąć zajmowany przez nich fotel lidera.
Spotkania derbowe rządzą się swoimi prawami - autor tych słów zdecydowanie nie mógł się spodziewać, że zostaną one użyte w kontekście zmagań trzynastej ligi. Jednakże jak powszechnie wiadomo, każdy z poziomów rozgrywkowych ma swoje małe szlagiery. Nie inaczej było minionej niedzieli, kiedy na zakończenie zmagań na czternastym szczeblu, stanęły naprzeciwko siebie ekipy Pogromców Poprzeczek oraz Niedzielnych. Gospodarze od samego początku przejęli inicjatywę, co przełożyło się na relatywnie szybkie otwarcie wyniku. Po trafieniu Mateusza Niewiadomego piłka zatrzepotała jednakże po drugiej stronie boiska zaledwie minuty później. Precyzyjny rzut wolny wykorzystał bowiem Jan Wójcik, dając tym samym upragnione wyrównanie. Chwilę później po fantastycznej dwójkowej akcji w wykonaniu Arkadiusza Lenarta oraz Michała Drosio, goście mogli cieszyć się z wyrwanego tuż przed przerwą prowadzenia. Mimo wyrównanej rywalizacji, ekipa goście delikatnie odstawała od gospodarzy. Tempo oraz umiejętność zamieniania akcji na bramki, była tego dnia po ich stronie. Dodatkowo kapitalny występ zaliczył wyżej wspomniany kapitan, Jan Wójcik, który po przerwie zaaplikował rywalowi kolejną bramkę. Nie oznacza to jednak, że Pogromcy Poprzeczek zdecydowali się na ustąpienie lepszemu przeciwnikowi. W odpowiedzi na taki obrót spraw gra wyraźnie się otworzyła, a w efekcie mogliśmy oglądać bramkę kontaktową w wykonaniu graczy w granatowych strojach. Gdy wszystko zdawało się układać na korzyść Poprzeczek, oponenci ponownie zaskoczyli zdobywając trafienie na 2:4. Mimo usilnych prób wyrównania szalony pościg został zatrzymany przy wyniku 3:4, kiedy to w ostatniej akcji meczu Maciej Piątek pokonał Adama Maja, strzałem niemalże na pustą bramkę. Tym samym spotkanie zakończyło się wynikiem 3:5.
Mecz KS Sandacz z Szeregiem miał jednego faworyta, choć przewidywaliśmy, że jeżeli team Artura Moczulskiego pojawi się w najmocniejszym składzie, może pokusić się o niespodziankę. Nasze przewidywania sprawdziły się połowicznie, bo co prawda Szereg pojawił się w liczbie 12 osób, ale tym razem niekoniecznie ilość poszła w parze z jakością, bo zamiast wyrównanego pojedynku, byliśmy świadkami meczu do jednej bramki. Brak takich zawodników jak Jan Mitrowski, Filip Ptaszek czy Michał Łuczka odbił się na dyspozycji Szeregu. Mecz rozpoczął się wręcz fantastycznie dla Sandaczy – nie minęło 5 minut, a gospodarze prowadzili już 3:0. Rywale szybko odpowiedzieli bramką Tomasza Świeczki, ale nie poszli za ciosem. Walcząc z takim przeciwnikiem, było zbyt dużo niedokładności w rozegraniu, a to tylko napędzało Sandaczy. Kto jak kto, ale w 13 lidze gospodarze chyba najlepiej wyglądają z piłką przy nodze, potrafią paroma podaniami rozmontować obronę rywala, a korzystny rezultat sprawił, że czuli się bardzo swobodnie. Do przerwy prowadzili 6:1. Po zmianie stron to Szereg jako pierwszy trafił do siatki, ale były to miłe złego początki. Druga część to już Karol Czuba Show – napastnik KS Sandacz był tego dnia nie do zatrzymania i tylko w drugich 25 minutach zdobył aż 6 bramek i zaliczył asystę, nie pozostawiając złudzeń, która drużyna tego dnia jest lepsza. Szereg jak rozpoczął drugą połowę od strzelenia bramki, tak zamknął ją klamrą, zdobywając również ostatniego gola w meczu, ustalając wynik na 14:3. Spodziewaliśmy się nieco więcej po tym spotkaniu. Na pewno nie sądziliśmy że będzie ono aż tak jednostronne, ale też trzeba oddać, że KS Sandacz po prostu potwierdził swoją dobrą dyspozycję w całej rundzie, w której nikt nie był w stanie ich pokonać. Szereg natomiast pozostaje na czwartym miejscu, ale wciąż zachowuje realne szanse na awans.
W 13 lidze jednym z ostatnich spotkań rundy jesiennej był mecz pomiędzy Green Team oraz Inferno Team lll. Goście należeli do faworytów tego starcia, bo chociaż drużyny znajdowały się na podobnych pozycjach w tabeli, to wszystko wskazywało na to, że to ekipa Igora Patkowskiego odniesie zwycięstwo. Problemy zaczęły się jednak już na starcie, bo na mecz z Zielonymi, gracze Inferno pojawili się bez zmian i bez bramkarza. Kapitan drużyn postanowił stanąć między słupkami i choć trochę utrudnić rywalom dostęp do bramki. Mimo że drużyna gości wyglądała lepiej piłkarsko, to przeciwnik postawił ciężkie warunki. Wspomniany brak nominalnego bramkarza był bardzo widoczny przez całe spotkanie. Z siedmiu zdobytych bramek przez Green Team, ponad połowa nie powinna wpaść do siatki. Gola zdobyli nawet po bezpośrednim uderzeniu z połowy boiska. Brak zmian w ekipie gości również coraz częściej dawał o sobie znać. Do przerwy mecz był dość zacięty, a wynik brzmiał 3:4. Po zmianie stron, dość niespodziewanie to gospodarze zaczęli mniej biegać, mimo iż mieli aż trzech zmienników. Całą drugą połowę zespół gości prowadził różnicą trzech lub czterech goli. Końcowy wynik spotkania to 7:10. Z przebiegu meczu i obrazu gry, to sprawiedliwy werdykt. Inferno Team musi porządnie wykorzystać zimowe okno transferowe, bo to co udało się przeciwko Zielonym, na wiosnę może na innych rywali po prostu nie wystarczyć.
W 13 lidze doszło do starcia CWKS Ferajny Warszawa oraz FC Wombatów. Murowanym faworytem przed tym spotkaniem byli gospodarze, patrząc na zajmowane przez nich miejsce w tabeli oraz ogólną dyspozycję w rundzie jesiennej. Jak pokazał mecz, premiowana ekipa nie zawiodła. Od pierwszego gwizdka kontrolowali przebieg gry, wręcz dyktowali warunki na placu gry. W pierwszej połowie skrupulatnie powiększali przewagę, przez co na przerwę schodzili z dwubramkową zaliczką. To jednak głównie w drugiej połowie przypieczętowali dominację, czego najlepszym potwierdzeniem są liczby. W finałowych 25 minutach strzelili aż 8 goli, nie tracąc żadnego. Zdominowali rywali na każdej płaszczyźnie. W tym meczu ciężko znaleźć zarówno słaby punkt w ich zespole, jak również trudno wybrać osobę, która szczególnie wyróżniała się na tle innych. Każdy zawodnik zagrał solidne spotkanie. Finalnie zwyciężyli aż 11:1, tym samym zajmując 3 miejsce na koniec tej części sezonu. A ta potyczka była ewidentnym sygnałem, że zamierzają sięgać po jeszcze wyższe cele.