Menu podręczne - Sezon 2024/2025
Relacje meczowe: 8 Liga
Mecz pomiędzy TRCH a Mareckimi Wygami to kolejne starcie w ostatniej kolejce w rundzie jesiennej. Nie ma co ukrywać, że faworytami byli goście, choćby z racji zajmowanego miejsca na podium. Gospodarze natomiast to solidna paczka, która niestety w konsekwencji ostatnich meczów spadła do strefy spadkowej. Spotkanie od początku było w naszej ocenie jednostronne. Ekipa gości była dużo konkretniejsza w ataku i sprawiała rywalom więcej kłopotów. I chociaż pierwsza połowa na to nie wskazywała – skromne prowadzenie 2:0 dla Mareckich Wyg – tak w drugiej odsłonie goście pokazali, dlaczego to oni są w strefie medalowej. Ich duet Hutarov - Jesionowski był tego dnia nie do zatrzymania. Ten duet zainkasował łącznie 7 goli i 5 asyst. Co ekipa gości zrobiłaby bez nich w składzie? Trudno sobie wyobrazić. Kapitalna współpraca tej dwójki w ataku to coś, co zdecydowanie musieliśmy wyszczególnić. Należy natomiast oddać szacunek gospodarzom. Widać było, że próbowali w tym meczu z całych sił i chociaż było ich tego dnia stać na zaledwie trzy trafienia, to i tak powinni zejść z boiska z przeświadczeniem, że zrobili tego dnia, tyle ile po prostu mogli. Rywal był po prostu lepszy i zasłużenie wygrał. Życzymy obydwu drużynom dużo wypoczynku i aby wrócili do nas na wiosnę z dużą dawką energii, która i jednym, i drugim przyniesie kolejne punkty w ligowej tabeli.
Oldboys Derby II, oraz Tornado Squad nie mogą zaliczyć rundy jesiennej sezonu 2024/2025 do najlepszych. Oba zespoły znajdują się tuż nad strefą spadkową, a ich przewaga nad zespołami poniżej nie jest zbyt duża. Mecz o przysłowiowe 6 punktów, mimo końcowego wyniku, był dość wyrównany. Doświadczenie gospodarzy kontra młodość gości dały wciągające widowisko na murawie. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli zawodnicy z osiedla Derby za sprawą Łukasza Łukasiewicza i fenomenalnego tego dnia Marcina Wiktoruka. Tornado Squad usilnie starało się pokonać stojącego w bramce Rafała Wieczorka, lecz to wcale nie było takie proste. Kluczowe dla meczu i pierwszej połowy okazało się zagranie Marcina Kusaka. Ten zawodnik, za faul na Marcinie Wiktoruku, który wychodził na „sam na sam”, otrzymał czerwoną kartkę. As kier na szczęście nie popsuł bardzo dobrej atmosfery na boisku. O dziwo grający w osłabieniu goście zdołali doprowadzić do wyrównania. Jednak ich starania w utrzymaniu dobrego wyniku zaburzyli gospodarze, którzy zanim stan zawodników się wyrównał, wykorzystali ostatnie minuty przewagi, wychodząc na dwubramkowe prowadzenie. Wynik 3:1 zapowiadał interesujący dalszy ciąg sportowej rywalizacji po przerwie. Po zamianie stron gra trochę zwolniła tempo. Nie oznaczało to jednak braku emocji. Tornado Squad wraz z upływającymi minutami miało coraz mniej do stracenia. Jednak na drodze do sukcesu wciąż stał kapitan gospodarzy Rafał Wieczorek, który swoimi interwencjami podcinał skrzydła gościom. Będący po przeciwnej stronie miedzy słupkami Jakub Rudnik również nie mógł narzekać na bezczynność. Wielokrotnie ratował swój zespół przed stratą bramki, lecz w tej części meczu musiał dwukrotnie pokłonić się duetowi Ł. Łukasiewicz / M. Wiktoruk. Tym samym w pojedynku doświadczenie vs młodość górę wzięli gospodarze, którzy przerwali pasmo porażek i na przerwę zimową wyprzedzili swojego rywala, zamieniając się z nim miejscami w tabeli.
Spotkanie między Bulbez Team Bemowo a Ajaks Warszawa zapowiadało się jako jedna z najciekawszych potyczek tej kolejki. Na murawie zmierzyły się drużyny zajmujące przed tym meczem odpowiednio czwarte i piąte miejsce w tabeli ligowej. Stawka była wysoka, a trzy punkty mogły znacznie wpłynąć na układ sił w czołówce ligi. Od pierwszego gwizdka sędziego tempo było bardzo wysokie. Obie drużyny nastawiły się na otwartą grę, stwarzając sobie liczne sytuacje podbramkowe. Brakowało jednak skuteczności w finalizacji akcji. Pierwsze przełamanie nastąpiło, gdy Ajaks Warszawa wykorzystał błąd w rozegraniu piłki przez gospodarzy. Bartek Kopacz z zimną krwią pokonał wysoko ustawionego bramkarza Bulbezu, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Mimo utraty bramki gospodarze nie złożyli broni, a mecz nabrał jeszcze większego wigoru. Zarówno Marcin Osowski, jak i Mateusz Nowak w bramkach swoich drużyn imponowali widowiskowymi interwencjami, które nieraz ratowały ich zespoły przed stratą gola. Mimo świetnej postawy bramkarzy pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 na korzyść Ajaksu, po tym jak oba zespoły dołożyły jeszcze po jednym trafieniu. Po przerwie gospodarze szybko doprowadzili do wyrównania, strzelając bramkę na 2:2. Ten gol wyraźnie dodał im skrzydeł i sprawił, że Bulbez Team rzucił się do ataku w poszukiwaniu kolejnych trafień. Ajaks wyczekiwał odpowiednich momentów, zespół Kevina Trana skutecznie przeprowadzał kontrataki, które pozwoliły im ponownie odskoczyć na dwubramkowe prowadzenie. Ofensywna gra obu ekip generowała sytuacje podbramkowe niemal co chwilę, a obie drużyny miały szanse zmienić losy spotkania. Ostatecznie to jednak Ajaks wykazał się większą skutecznością, wygrywając jednym golem przewagi. Zwycięstwo pozwoliło drużynie Ajaksu Warszawa zgarnąć komplet punktów i zamienić się miejscami w tabeli z Bulbez Team Bemowo. Gospodarze, mimo ambitnej postawy, muszą pogodzić się z porażką, która z pewnością pozostawiła w ich szeregach duży niedosyt.
FC Po Nalewce chciałoby jak najszybciej zapomnieć o tej rundzie. Problemy kadrowe nie pomagały, a światełko w tunelu po dwóch wygranych z rzędu zostało brutalnie zgaszone przez ekipę KS Driperzy. Będący na najniższym stopniu podium goście może nie zdominowali meczu, lecz skutecznie wykorzystywali błędy swojego rywala. Po upływie pierwszych 10 minut Driperzy prowadzili już trzema golami, zachowując czyste konto. Gospodarze przez cały czas nie byli skuteczni w ataku, a stojący w bramce gości Sebastian Papierz bronił bezbłędnie. Pozostałe 15 minut było bardziej wyrównane i dopiero w niemal ostatniej akcji pierwszej połowy goście powiększyli swoje prowadzenie. Styl gry i dość bezpieczna przewaga nie zapowiadały, aby Driperzy mogli przegrać to starcie. Początek drugiej połowy rozpoczął się od szybkiego powiększenia prowadzenia. Zawodnicy gospodarzy wciąż nieskuteczni w ataku nie mogli znaleźć remedium na pokonanie Papierza. Goście mimo dość wyrównanej gry w środku pola lepiej potrafili wykorzystać swoje szanse w ofensywie i systematycznie powiększali swój dorobek bramkowy. Ks Driperzy ostatecznie wygrali strzelając 8 goli i nie tracąc przy tym ani jednego, co udało im się po raz pierwszy w historii występów na naszych boiskach. Rundę jesienną zakończyli na najniższym stopniu podium. FC Po Nalewce mimo serca pozostawionego na boisku, nie dało rady odnieść trzeciego zwycięstwa z rzędu i najbliższe miesiące przezimuje na ostatniej lokacie w tabeli.
Starcie New Samand z FC Fenix było dla gospodarzy ostatnią szansą na pozostawienie pozytywnego śladu w rozgrywkach, jednak los im nie sprzyjał. Problemy kadrowe zmusiły ich do skorzystania z zawodników z innych drużyn, bez których mecz nie mógłby się odbyć. Mimo tego wsparcia, gospodarze nie zdołali przeciwstawić się lepiej dysponowanemu rywalowi, który również przyjechał w osłabionym składzie – bez żadnych zmienników. Pierwsze 25 minut zakończyło się wynikiem 3:0 dla gości. FC Fenix pokazał, że jest lepszą drużyną, ale brak rezerwowych sprawił, że zagrali oszczędnie, nie forsując tempa i skupiając się na kontrolowaniu gry. Mimo przewagi nie oglądaliśmy wielu bramek, a emocji było niewiele, co nadawało spotkaniu bardziej charakter meczu towarzyskiego niż ligowego. Po przerwie zawodnicy Fenixu włączyli wyższy bieg. Strzelanie rozpoczął Nazar Mocyk, który tego dnia wyróżniał się na tle zarówno swoich kolegów z drużyny, jak i przeciwników. Zdobył hat-tricka, pokazując swoje umiejętności i dominując na boisku. Gospodarze, mimo trudnej sytuacji, nie poddali się i zdobyli bramkę honorową. Było to jednak jedynie symboliczne osiągnięcie przy ostatecznym wyniku 8:1 dla FC Fenix. Choć spotkanie było jednostronne, należy docenić postawę obu drużyn. FC Fenix wykorzystał swoje szanse i zaprezentował solidną grę, natomiast New Samand, mimo poważnych problemów kadrowych, podjęło wyzwanie i nie odmówiło rywalom przyjemności rozegrania meczu na boisku przy Marymonckiej 34.