usuń na 24h
menu ligowe
poziomy rozgrywek
aktualnośći
aktualnośći
Rozgrywki
Statystyki
Futbol.tv
turnieje
Wywiady
Eternis CUP
Galeria
Ekstraklasa
1 Liga
2 Liga
3 Liga
4 Liga
5 Liga
6 Liga
7 Liga
8 Liga
9 Liga
10 Liga
11 Liga
12 Liga
13 Liga
14 Liga
15 Liga

Relacje meczowe: 3 Liga

ID
Godzina
Gospodarz
Wynik
Gość
Raport
1
15:00
( 3 : 6 )
14 : 9
Raport

FC Dziki z Lasu napędzone pewnym zwycięstwem w inauguracyjnej kolejce przyjechały na Arenę AWF tylko z jednym celem -udowodnić, że forma sprzed tygodnia to nie przypadek. Już pierwsze akcje gości mogły napawać optymizmem, a szybko strzelone trzy bramki przez Krzysztofa Wingralka pozwoliły uwierzyć Dzikom, że mogą być nie do pokonania nie tylko w meczu z Deluxe, ale w całej lidze. Niestety do ich gry wkradła się zbyt duża pewność siebie i nonszalancja w wielu akcjach kreowanych przez liderów zespołu. Na taki obrót spraw zareagowali Barberzy, którzy po stracie trzech bramek z dużą determinacją ruszyli do odrabiania strat i udało się dojść rywali na jedno trafienie. Wtedy jeszcze goście wrócili na swój wysoki poziom gry, odskakując na trzybramkowe prowadzenie i wynikiem 3-6 obie ekipy schodziły na przerwę. Druga połowa to już istny pokaz woli walki, zaangażowania i najważniejszego, czyli umiejętności czysto piłkarskich zawodników Deluxe Barbershop. Gospodarze w 25 minut zdobyli aż 11 bramek, co w porównaniu do tylko czterech trafień zdobytych przez Dziki z Lasu zrobiło imponujące wrażenie. Gospodarze wygrali 14:9 i zdobyli swoje pierwsze punkty w tym sezonie. Z kolei Dziki z Lasu jeśli chcą znowu wygrać ligę, muszą być bardziej skoncentrowani przez cały mecz, a nie tylko w wybranych fragmentach.

2
15:30
( 2 : 1 )
6 : 3
Raport

Nie chcemy być kolporterami złej nowiny, ale wiele wskazuje na to, że to może być kolejny, trudny sezon dla Warszawskiej Ferajny. Podopieczni Kacpra Domańskiego przekonali się o tym już na starcie, gdy przegrali 4:9 z Dzikami z Lasu, a teraz musieli stanąć w szranki z równie groźnym przeciwnikiem. Gracze Gorszego Sortu do tego meczu przystępowali podwójnie zmotywowani, tydzień wcześniej wypuścili z rąk prowadzenie 5:0 z Husarią Mokotów II i na kolejną głupią stratę punktów nie mogli sobie pozwolić. Początek spotkania mieli jednak dość niewyraźny. Zaczęło się od gola dla przeciwników i chociaż udało się szybko wyrównać, to potem gracze Adriana Kanigowskiego znów powinni przegrywać. Sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał jednak Konrad Pietrzak, co bardzo szybko zemściło się na Ferajnie, która dosłownie w następnej akcji straciła gola na 1:2. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona, a druga zaczęła się dla Ferajny najgorzej jak mogła. Praktycznie w pierwszej akcji oponenci podwyższyli na 3:1 a przewaga dwóch goli wydawała się dość bezpieczna. Przegrywający nie zamierzali jednak odpuszczać. Straty zmniejszył Anas el Ansari, a po kolejnym golu GGSu na listę strzelców wpisał się Kacper Domański i wynik brzmiał tylko 4:3. Tutaj wszystko było jeszcze możliwe, zwłaszcza że w dobrej formie był bramkarz Ferajny, Bartek Wojciechowski, który przy jednym golu różnicy obronił rzut karny wykonywany przez Mateusza Grabowskiego. Na nic to się jednak zdało. Za chwilę zrobiło się 5:3 i powoli przyzwyczajaliśmy się do myśli, że Gracze Gorszego Sortu tego nie meczu nie wypuszczą. Być może stałoby się inaczej, gdyby ciut lepiej ustawiony celownik miał Patryk Stefaniak, który dysponował dwoma dogodnymi okazjami. Obydwie jednak zmarnował, rywale dorzucili trafienie na 6:3 i na tym emocje się skończyły. Ferajna nie zagrała źle, ale przeciwnicy byli lepsi, a swoje zrobił duet Sebastian Szwaja – Mateusz Grabowski. To im w największej mierze GGS zawdzięcza, że mógł się tutaj cieszyć z kompletu punktów.

3
16:00
( 0 : 3 )
4 : 3
Raport

Na Arenie AWF-u w 3.lidze mielismy okazję oglądać starcie Perła WWA - Laga Warszawa. Spotkanie zapowiadało się naprawdę dobrze i takich właśnie emocji dostarczyło. Doskonałą pierwszą połowę zaliczyła drużyna Lagi. Najpierw ze stałego fragmentu gry podanie Burasia na bramkę zamienił Muszyński, potem kolejne dośrodkowanie strzałem głową zakończył Dudzik, a na samym końcu Hubert Szalski ekwilibrystyczną piętką wykorzystał dobry wyrzut z autu. Wydawało się, że spotkanie jest już zamknięte, ale było jeszcze 25 minut gry. W drugiej odsłonie spotkania czerwona kartkę w drużynie gości otrzymał Jakub Dmitruk, co bezlitośnie wykorzystali przeciwnicy. Dwa trafienia (w tym jedno z karnego) zaliczył Igor Bartkowski, który został MVP tego spotkania a po jednym dołożyli Osik i Socha. Dla niektórych niemożliwe stało się faktem, drużyna przegrywająca 0:3 po pierwszej połowie odrobiła straty i wygrała 4:3. Gratulujemy walki i charakteru Perle, chłopaki nie poddali się i pokazali charakter. Jeśli chodzi o drużynę Lagi, możemy tylko dodać, że było blisko i życzymy im nieco więcej szczęścia w nadchodzących kolejkach.

4
17:00
( 1 : 2 )
4 : 5
Raport

BM uskrzydlony ubiegłotygodniowym zwycięstwem na inaugurację, przystępował do meczu z drugim zespołem Husarii jako nieznaczny faworyt, ale zawodnicy z Mokotowa przyjechali na obiekt przy ulicy Marymonckiej w szerokim składzie osobowym i nie zamierzali oddawać łatwo punktów rywalom. Goście szybko objęli prowadzenie, ale równie błyskawicznie Husaria zdołała doprowadzić do wyrównania. Chwilę po upływie 15 minuty Yeuhen Mushnin znów wyprowadził gości na jednobramkowe prowadzenie, pewnie wykorzystując rzut karny. Druga połowa to znów piorunujący początek BMu i bramka Oleksandra Smolara, która dała trochę więcej swobody gościom. Husaria jak to ma w zwyczaju zawsze walczy do końca, a taki zawodnik jak Tomek Hubner jest tego najlepszym przykładem, bo w odstępie dwóch minut dwukrotnie pokonał bramkarza oponentów, doprowadzając tym samym do wyrównania. W końcówce do głosu doszli jednak przedstawiciele BM, którzy znów odskoczyli na odległość dwóch trafień i nawet bramka Krzysztofa Mamli nie pomogła już Husarii w doprowadzeniu do remisu. BM wygrał więc 5:4 i dopisał do listy pokonanych kolejnego, wymagającego przeciwnika.

5
17:00
( 6 : 4 )
8 : 10
Raport

Konfrontacja między Ternovitsią a Sante był prawdziwym hitem. Mecz pomiędzy tymi drużynami nie tylko był niezwykle emocjonujący ze względu na liczbę goli, ale także na to jaki to spotkanie miało przebieg. Cały czas wynik był na styku a największe prowadzenie w tym meczu wynosiło dwie bramki. Pierwszą połowę nieco lepiej zagrała Ternovitsia. Chłopaki z Ukrainy prezentowali się bardziej zespołowo i mieli lepsze ustawienie. Mimo, że dopiero na koniec połowy udało im się odskoczyć na 6:4, to wyglądało na to, że mają ten mecz pod kontrolą. W drugiej części spotkania to Sante narzuciło tempo, odrabiając straty i strzelając praktycznie wszystko co powinno. Ostatecznie wygrali mecz 8:10. Oczywiście spotkanie było bardzo zacięte i wyrównane, ale nie sposób nie docenić indywidualności, takich jak Michał Aleksandrowicz, który zdobył 3 bramki i miał 3 asysty oraz debiutujący w Sante Rafał Polakowski, który strzelił 6 bramek i miał jedno asystujące podanie. To właśnie ten duet w największym stopniu przechylił szalę zwycięstwa na korzyść drużyny Sante, aczkolwiek trzeba docenić bardzo ułożoną grę ukraińskiej Ternovitsii.

Reklama