Menu podręczne - Sezon 2024/2025
Relacje meczowe: 3 Liga
W ramach 9 kolejki miały okazję zmierzyć się ze sobą zespoły Deluxe Barbershop i Sante. Gospodarze podrażnieni dwoma porażkami z rzędu od początku odważnie ruszyli do ataku i widać było w nich niezwykłą determinację, aby odnieść upragnione zwycięstwo. W mgnieniu oka odskoczyli rywalom na 3 bramki, lecz mimo wszystko nie zwalniali tempa, gdyż jak mawia klasyk: "najlepszą obroną jest atak". Z minuty na minutę coraz bardziej zarysowywała się ich przewaga, przez co po 25 minutach prowadzili 6:2. Rzeczą oczywistą było, że jeśli Sante chce wyrwać chociażby 1 punkt, musi zaryzykować i zagrać bardziej ofensywny futbol. Ta sztuka się jednak nie udała. Barberzy tego dnia byli świetnie dysponowani, każdy zawodnik grał na równie wysokim poziomie, jednak jak to zawsze bywa, nie zabrakło postaci, która szczególnie wyróżniała się dzięki swojej boiskowej postawie. Mowa tu o Raulu Mammadovie. Wyżej wspomniany gracz tego dnia mógł pochwalić się dorobkiem pięciu goli oraz zanotował jedno kluczowe podanie. Był wręcz do bólu skuteczny, co nie umknęło nawet rywalom, którzy zdecydowali się wybrać go zawodnikiem meczu. Ostatecznie gospodarze wygrali wysoko i pewnie. Końcowy wynik to 13:5, przez co kończą oni rundę upragnionym zwycięstwem, tym samym komplikując sytuację gości, którzy znajdują się w strefie spadkowej.
W ostatniej kolejce 3 ligi trafił się mecz na szczycie, pomiędzy drużynami zajmujące pierwsze oraz drugie miejsce w tabeli. Przed rozstrzygnięciem tego starcia BM wyprzedzał Dziki o dwa punkty, mimo to zdaniem wielu faworytem był vice lider. Z początku gospodarze nie wystawili wszystkich najlepszych zawodników, można więc powiedzieć, że najlepsze karty w talii zostawili na potem. W części rezerwowy skład nie do końca sobie radził z dobrze dysponowanym rywalem. Po dwóch pewnych i silnych strzałach Yeuhena Mushnina goście prowadzili 0:2 i trzeba przyznać, że wyglądali lepiej. Mieli więcej groźnych sytuacji i prowadzenie było jak najbardziej zasłużone. Gdy na boisko wkroczyły takie osoby jak Igor Ruciński, Karol Bienias oraz Konrad Adamczyk, mecz całkowicie zmienił oblicze. Gra Dzików wyglądało o wiele lepiej i jeszcze do przerwy zdążyli wyrównać 2:2. Po zmianie mimo wyjścia na prowadzenie 4:2, po świetnych strzałach Karola Bieniasa oraz znakomitej formie Konrada Adamczyka, nieugięte BM zdołało wyrównać. Widać było, że bardzo im zależy, ale to nie oni schodzili z boiska jako triumfatorzy. Paradoks polegał na tym, że chociaż Dziki dużo rozgrywali i utrzymywali się przy piłce, to ostatnie bramki strzelili po błędach rywali oraz kontraatakach. Końcowy rezultat meczu brzmiał 6:4. Zwycięstwo sprawiedliwe i raczej nikogo nie zaskakuje, bo mając tylu jakościowych zawodników w składzie, mistrzostwo w tej lidze powinno być dla Dzików formalnością.
W meczu o trzecie miejsce na podium zmierzyły się dwie interesujące drużyny, co zapowiadało wyrównane starcie. Spotkanie od pierwszych minut trzymało w napięciu, choć w pierwszej połowie nie padło wiele bramek. W 10. minucie wynik otworzył Pavel Paduk, dając prowadzenie swojej drużynie. Obie ekipy próbowały narzucić swoje tempo – Ternovitsia starała się bombardować bramkę rywali strzałami z dystansu, natomiast Husaria miała problemy z finalizacją akcji i dokładnymi podaniami. Mimo niewielkiej liczby goli, mecz był dynamiczny, a napięcie rosło wraz z każdą minutą. Nie brakowało również fauli, które dodatkowo podgrzewały atmosferę. Husaria wyrównała na pięć minut przed końcem pierwszej połowy po trafieniu Marka Wdowińskiego, który dał swojemu zespołowi nadzieję na odwrócenie losów meczu. Jednak ich radość nie trwała długo. Ternovitsia odpowiedziała dwoma szybkimi bramkami – najpierw Volodymyr Hrydovyi wyprowadził ich na prowadzenie, a chwilę później Volodymer Hrabovskyi podwyższył wynik. Druga połowa także rozpoczęła się fatalnie dla gospodarzy. Już w pierwszych minutach Serhii Romanovskyi zdobył kolejną bramkę dla drużyny gości, zwiększając przewagę na 1:4. Widoczna frustracja w szeregach Husarii utrudniała skuteczne zorganizowanie gry. Tomasz Hübner, lider zespołu, próbował zmobilizować kolegów – w 11. minucie drugiej części spotkania strzelił gola, który dodał energii drużynie. Kilka chwil później Patryk Borowski zmniejszył stratę do jednej bramki, dając Husarii szansę na wyrównanie. Mimo dużego zaangażowania ekipy z Mokotowa, nie udało im się wrócić do meczu a Ternovitsia ponownie przeprowadziła skuteczny atak, powiększając przewagę. Wówczas Husaria zdecydowała się na odważne posunięcie – grę z lotnym bramkarzem. Choć teoretycznie posiadanie dodatkowego zawodnika w polu mogło pomóc w odrobieniu strat, problemem Husarii pozostawał brak dokładności w podaniach i finalizacji. Wysokie ustawienie zespołu zemściło się – ukraiński zespół skutecznie kontratakował, zdobywając kolejne bramki i przypieczętowując zwycięstwo. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:10. Ternovitsia zakończyła rundę na trzecim miejscu, prezentując się jako zespół dobrze zorganizowany i skuteczny w kluczowych momentach. Husaria pokazała momenty dobrej gry, ale brak zgrania i precyzji zaważył na końcowym wyniku. Jeśli poprawią te aspekty, wiosną mogą powalczyć o lepsze rezultaty.
Zwieńczeniem rundy jesiennej dla Lagi Warszawa było spotkanie z Warszawską Ferajną. Na 3 szczeblu rozgrywkowym gospodarze zajmują ostatnie miejsce z dorobkiem punktu, z kolei ich przeciwnik miał zdecydowanie lepszą sytuację wyjściową. Mecz zaczął się dużo lepiej dla Lagerów, gdyż to oni wyszli na prowadzenie 1:0, po pewnym trafieniu gwiazdy drużyny Juliana Wzorka. Niedługo później zostaje podyktowany rzut karny dla Ferajny, którego niestety nie wykorzystuje kapitan Kacper Domański. Zmarnowanych okazji było zresztą więcej i tę złą passę w końcu przerywa występujący w tym meczu na bramce Ferajny, Patryk Nowicki. Pokonał on golkipera oponentów strzałem z połowy boiska. Do przerwy, mimo wielu prób żadna z drużyn nie zdołała już zdobyć bramki dającej prowadzenie. Po zmianie stron mecz był równie zacięty jak w pierwszej połowie. Słupki oraz poprzeczki ratowały obie strony przed utratą goli. Skuteczniejsza okazała się drużyna gości, która pewnie wykorzystywała błędy defensywy oraz bramkarza. Po wyjściu na prowadzenie 1:3, po dłuższym czasie bez gola, Laga zdołała odrobić część strat. Chłopaki próbowali dalej, by wyszarpać tutaj chociaż remis. Nic z tego jednak nie wyszło i trzeba się było pogodzić z bolesną, jednobramkową porażką na koniec pierwszej części sezonu.
Będąca w strefie spadkowej i po trzech porażkach z rzędu drużyna Perły WWA podejmowała Graczy Gorszego Sortu, którzy aspirowali do podium na koniec rundy jesiennej. Mecz przez cały czas upływał wręcz w przyjacielskiej atmosferze. Mimo to oba zespoły dawały z siebie wszystko, aby zakończyć sezon zwycięstwem. Pierwsze 13 minut szybko ustaliło nam wynik do przerwy 2:3. Wszystkie bramki dla GGS-u zdobył będący w dobrej dyspozycji Maciek Chojnacki. Niewielka różnica na tablicy wyników pokrywała się z sytuacją na boisku. Oba zespoły grały odważnie z przodu i rozsądnie w obronie. Ciężko było się dopatrzeć, kto ostatecznie zgarnie całą pulę a czas płynął nie ubłaganie. Druga część meczu odbiegała od pierwszej odsłony. Gospodarze szybko ruszyli do odrabiania strat i po upływie 4 minut to oni byli o gola z przodu. Powoli też zaczęli przejmować inicjatywę, zmuszając gości do gry na własnej połowie. GGS starał się odmienić losy meczu, lecz napastnicy Perły okazywali się skuteczniejsi. Ostatecznie mecz dość niespodziewanie wygrali gospodarze stosunkiem 9:5, z uśmiechem kończąc tą część sezonu. Gracze Gorszego Sortu, mimo dobrej gry tym razem nie udźwignęli roli faworyta. Jeżeli oba zespoły dobrze przepracują okres zimowy, to ich mecz rewanżowy zapowiada się ekscytująco.