Sezon Lato 2025
Relacje meczowe: 6 Liga
W ostatniej kolejce 6. ligi Wczorajsi FC podejmowali Gentleman Warsaw Team. Gospodarze stracili już matematyczne szanse na podium, natomiast goście wciąż marzyli o medalu. Nie wszystko zależało od nich, ale – dopóki piłka w grze – wszystko było możliwe.
Spotkanie rozpoczęło się spokojnie. Obie drużyny nie forsowały tempa, skupiając się przede wszystkim na zabezpieczeniu własnej bramki. Z czasem jednak zaczęła rysować się przewaga Gentlemanów, którzy potwierdzili swoją dominację golem Piotra Dziemieszczyka. Chwilę później na 0:2 podwyższył niezwykle aktywny tego dnia Piotr Loze, a jeszcze przed przerwą trzecie trafienie dołożył Paweł Domański. Drużyna Michała Danga miała grę pod pełną kontrolą.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza – gospodarze nie potrafili sforsować dobrze zorganizowanej defensywy rywali, a w kluczowych momentach brakowało im dokładności i zimnej krwi. W bramce Gentlemanów świetnie spisywał się Jakub Augustyniak, skutecznie zatrzymując próby przeciwnika. W 48. minucie padł jedyny gol tej części spotkania – Jakub Erbel strzelił bramkę honorową dla Wczorajszych, ustalając wynik meczu na 1:3. Do końca meczu niewiele się już działo – przegrywający nie mieli argumentów, a faworyci nie forsowali tempa, pewni swojej wygranej. Ostatecznie Gentleman Warsaw Team zgarnęli trzy punkty, choć – jak się później okazało – nie wystarczyło to, by wskoczyć na podium. Zabrakło naprawdę niewiele.
Mimo wszystko zespół Gentlemanów może być zadowolony – widać wyraźny progres drużyny. Po wywalczonym awansie w rozgrywkach zasadniczych, apetyty rosną, a liga wakacyjna była jedynie przetarciem przed jesiennymi zmaganiami.
Obie ekipy miały szansę na mistrzostwo, a bezpośredni mecz decydował o tym, kto założy na szyję złote medale. Początek spotkania był niezwykle intensywny, choć w obu obozach nie brakowało niedokładności – szczególnie raziła nieskuteczność, bo sytuacji było naprawdę sporo po obu stronach.
Widać było, że zarówno gospodarzom, jak i gościom bardzo zależy na wygranej – nikt nie odpuszczał żadnej piłki, a gra stawała się coraz ostrzejsza. Sędzia w porę zaczął rozdawać kartki, co nieco ostudziło emocje. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bez goli, Alash przeprowadził składną akcję zespołową i objął prowadzenie. Po 25 minutach mieliśmy wynik 0:1.
Gamba musiała odrabiać straty i po przerwie szybko tego dokonała. Najpierw Filip Wolski wykorzystał rzut karny, a chwilę później gospodarze wyszli na prowadzenie. Od stanu 2:1 gra się wyrównała, a okazje bramkowe pojawiały się po obu stronach. Na pięć minut przed końcem wydawało się, że goście nie będą już w stanie nic zdziałać. Jednak walka do samego końca przyniosła efekt – niesamowity Alisher Temirkanov najpierw doprowadził do remisu, a kilka sekund przed końcowym gwizdkiem zdobył gola na wagę mistrzostwa w szóstej lidze.
Kapitalne widowisko, które do samego końca trzymało w ogromnych emocjach – brawa dla obu drużyn za świetny mecz na zakończenie sezonu.
Prawdziwą kanonadę goli zaserwowali zawodnicy Hiszpańskiego Galeonu w meczu ostatniej kolejki przeciwko KS Centrum. Goście przed rozpoczęciem spotkania doskonale wiedzieli, że muszą je wygrać – w przypadku porażki mogli stracić szansę na trzecie miejsce i brązowe medale na zakończenie sezonu. Zjawili się więc w bardzo licznym, aż dwunastoosobowym składzie, co już przed pierwszym gwizdkiem mogło budzić respekt w szeregach rywali.
Pierwsza połowa była w miarę wyrównana, z lekkim wskazaniem na ekipę gości. Plany pokrzyżowała im jednak czerwona kartka dla bramkarza, która skomplikowała sytuację i sprawiła, że do przerwy wynik zatrzymał się na 2:4.
Druga część to już pełna dominacja drużyny Magnusa Michalskiego, która niemal każdy strzał zamieniała w bramkę. Naoliwiona w przerwie maszyna, po kilku radach od swojego kapitana i mentora, pracowała jak w zegarku i ani na moment nie zwalniała tempa.
Bohaterem meczu był Michał Dąbkowski – zdobywca aż ośmiu goli i autor dwóch asyst. Był tego dnia nieomylny i świetnie prowadził swój zespół na boisku. Jego wyczyn w tym spotkaniu (oraz dwóch pozostałych) dał mu koronę króla strzelców całej ligi. Można się tylko zastanawiać, jaką barierę przekroczyłby ten zawodnik, gdyby rozegrał wszystkie mecze tego lata.
Goście ostatecznie wygrali różnicą aż czternastu trafień, przypieczętowując trzecie miejsce i brązowe medale, które odebrali podczas ceremonii na boiskach AWF. Ogromne gratulacje!
Niestety, dla obu ekip letnie mecze ułożyły się tak, że nawet ewentualna wygrana w bezpośrednim starciu nie dawała już szans na wydostanie się z – umownej, rzecz jasna – strefy spadkowej. Przed ostatnią kolejką nominalni gospodarze mieli na koncie cztery punkty, a rywale o dwa więcej. Był to więc raczej mecz o honor – niedzielna gierka z myślą o ruchu i przyjemności z grania, a nie o „zabijaniu się” o każdą piłkę.
Mimo że teoretycznie obie drużyny mogły podejść do spotkania lekceważąco, nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie – oba zespoły dały z siebie bardzo dużo, dzięki czemu mecz oglądało się z przyjemnością, a „spadkowego” poziomu – jak na szóstą ligę – wcale nie było widać.
W ukraińskim Olimpiku błyszczał zawodnik z numerem dziesięć, Ivan Vladymirskyi, autor hat-tricka. Po stronie Skorpionsów tempo próbował mu dotrzymać Sebastian Zwierzchowski, zdobywając dwa efektowne gole. Do przerwy oglądaliśmy wyrównane widowisko, zakończone wynikiem 1:2 dla gości, a po zmianie stron… obraz gry się nie zmienił. Olimpik powiększał przewagę, a „zieloni” uparcie gonili.
Z ich perspektywy wyglądało to jednak tak: gonili, gonili, ale finalnie nie dogonili. Może zabrakło czasu, a może spokoju w decydujących momentach? Fakty są takie, że Olimpik zakończył sezon letni z kompletem punktów, natomiast A.D.S. na kolejne zwycięstwo będzie musiało poczekać aż do jesieni.




Warszawa
Łódź






)
)
)
)
)
)
)
)