Sezon Lato 2025
Relacje meczowe: 5 Liga
Wataha podejmowała Broke Boys w meczu ostatniej kolejki Ligi Letniej na obiektach AWF. Gospodarze, wspierani przez swoich wiernych kibiców – którzy zasługują na ogromne brawa za gorący doping – walczyli o miejsce na podium. Goście mieli już pewną lokatę w strefie spadkowej, więc ten mecz nie miał dla nich większego znaczenia.
Ku zaskoczeniu wielu to właśnie Broke Boys rozpoczęli spotkanie z przytupem i ogromną energią. Dwa szybkie gole oraz obroniony rzut karny przez Luke’a Danylenkę były kluczowymi momentami pierwszej połowy, a przed przerwą zapowiadało się jeszcze ciekawsze widowisko.
Po zmianie stron goście ponownie przejęli inicjatywę i dołożyli cztery kolejne trafienia. Wataha zaczęła się co prawda podnosić, a piłka po ich strzałach wreszcie zaczęła wpadać do siatki, ale – naszym zdaniem – było już na to trochę za późno. Wilcza rodzina, niesiona dopingiem fanów, walczyła do ostatniej minuty o jak najlepszy rezultat, lecz tego dnia po prostu nie był to ich mecz. Goście natomiast przeżywali swoje pięć minut – w końcówce dorzucili jeszcze cztery bramki i ostatecznie wygrali aż 10:5, dopisując sobie trzy punkty do tabeli. Dzięki temu mogli zakończyć nieudaną przygodę w tym sezonie z lekkim uśmiechem na twarzy.
Przegrani musieli obejść się smakiem i obejrzeli podium z daleka. Jednak z takim dopingiem, jaki zapewnili im kibice o 21:00, wierzymy, że jesienią Wataha jeszcze da powody do radości i powalczy o najwyższe cele.
W tym spotkaniu Kresowia przystępowała w roli faworyta – jako drużyna walcząca o podium i chcąca zaatakować drugie miejsce. Z kolei Oldboys, będący przedostatnią drużyną ligi, liczyli na sprawienie niespodzianki. I trzeba przyznać, że przez połowę meczu udawało im się to całkiem dobrze.
Od początku gra układała się spokojnie. Gospodarze próbowali swoich akcji, ale długo bez wymiernych efektów. Dopiero w 7. minucie po przebitce Bezbidovycha wynik otworzył Alizarovich. Przez kolejne 13 minut obie drużyny próbowały szczęścia głównie strzałami z dystansu i z trudnych pozycji. Kresowia miała lekką przewagę, ale Oldboys nie ograniczali się tylko do obrony. Przyniosło im to wyrównanie – Łukasiewicz, zasłaniając piłkę ciałem, wbiegł w pole karne i pokonał bramkarza. Tuż przed przerwą doszło do starcia Dominiewskiego z Dobrenką, za które obaj obejrzeli żółte kartki. Rzut wolny z tej sytuacji wykorzystał Mikulich – mocnym uderzeniem przełamał interwencję bramkarza i dał Kresowii prowadzenie 2:1 do przerwy.
Po zmianie stron goście szybko wykorzystali fragment gry 4 na 4, pokazując doświadczenie taktyczne. Piątkowski podał do Kurowskiego, a ten pewnym strzałem wyrównał na 2:2. Od tego momentu jednak coraz wyraźniej dominowali gospodarze. Dwa szybkie trafienia dały im prowadzenie 4:2. Oldboys odpowiedzieli jeszcze piękną akcją Łukasiewicza – dynamiczny drybling w polu karnym i skuteczne wykończenie zmniejszyły straty. Końcówka należała jednak w pełni do Alizarovicha, który tego dnia był nie do zatrzymania. Skutecznie finalizował akcje z każdej pozycji i skompletował aż pięć bramek! Był to prawdziwy snajperski popis.
Mecz zakończył się wynikiem 8:4. Kresowia utrzymała trzecie miejsce i w niezwykle ciasnej tabeli to właśnie oni mogli świętować zdobycie medali na najniższym stopniu podium.
Mistrzowie Chaosu przystępowali do meczu z Ajaksem niezwykle zmotywowani, ale już w pierwszych minutach stracili bramkę po samobójczym trafieniu Damiana Królaka. Goście szybko wyrównali po błędzie bramkarza, a remis dodał gospodarzom energii. To oni zaczęli lepiej funkcjonować na boisku, czego efektem były kolejne trafienia. Do przerwy Mistrzowie Chaosu prowadzili 3:2.
W szatni Ajaks zebrał siły, zmobilizował się i w drugiej połowie prezentował się zdecydowanie lepiej. Niezawodny Bartek Kopacz strzelał, asystował i był niemal wszędzie tego wieczoru. Goście, mając korzystny wynik, kontrolowali przebieg spotkania i mimo starań rywali nie oddali już wygranej do końca meczu. Gospodarze w drugiej części nie zdobyli ani jednej bramki – brak skuteczności okazał się głównym powodem ich porażki. Ajaks zasłużenie sięgnął po złote medale, a Mistrzowie Chaosu, dzięki potknięciu rywali, mogli cieszyć się z brązowych krążków.
Obie ekipy z pewnością w przyszłym sezonie ponownie będą walczyć o medale. Jeśli ich gra będzie wyglądać tak jak tego lata, szansa na kolejne triumfy wydaje się bardzo realna.




Warszawa
Łódź






)
)
)
)
)
)
)
)