EXC MOBILE OCHOTA Z PUCHAREM LIGI FANÓW 2025!

Jak na przełomie maja i czerwca mogliśmy narzekać na pogodę, która bardziej, niż letnią przypominała tę jesienną, tak teraz wakacyjny klimat mieliśmy w pełnej krasie, a upał buchnął pełną parą. Niemiłosierny momentami skwar był na szczęście schładzany zimnymi Red Bullami, które przez pół dnia były rozdawane za darmo uczestnikom turnieju. Dodatkowo, na obiekcie imprezy, na ratunek przychodziła także "Panda", gdzie można było kupić mrożone napoje czy posiłek. Inne ekipy, jako koło ratunkowe posługiwały się okolicznym lasem na AWFie, gdzie w cieniu rozkładane były koce i odpalane grille. Koordynatorzy, obsługa sędziowska, fotoreporterzy, zawodnicy i klubowa muzyka płynąca do nas z głośników na środku placu gry nadawała rytm wydarzeniom – w takim właśnie anturażu wybrzmiał ostatni akord kampanii 2024/25. Jesteśmy już po IV edycja Pucharu Ligi Fanów, od teraz tytułowanego SUPERBET Cup – zapraszamy więc na krótkie sprawozdanie z niedzielnych zmagań!
Wyniki Turnieju
https://ligafanow.pl/puchar/live?id=28
Galeria zdjęć drużynowych
https://ligafanow.pl/waw/PLF2025_Foto_druzynowe
Galeria zdjęć z gry vol.1
https://ligafanow.pl/waw/PLF2025_Foto_vol1
Galeria zdjęć z gry vol.2
https://ligafanow.pl/waw/PLF2025_Foto_vol2
Video Relacja
https://ligafanow.pl/waw/PLF2025_Video
Video VEO
https://ligafanow.pl/waw/PLF2025_VEO
GRUPA "A"
1. Sportowe Zakapiory – 10 PKT., +10
2. Elitarni Gocław – 9 PKT., +2
3. Deluxe Barbershop – 4 PKT., +1
4. Bartolini Pasta – 4 PKT., -1
5. Dżentelmeni – 1 PKT., -12
Jak miejsce Zakapiorów trudno uznać za niespodziankę – wszak to zespół z topu czwartej ligi (konkretnie czwarte miejsce) – tak Elitarni Gocław, którzy w tym sezonie grali w przedostatniej dywizji (piętnasta liga, trzecia lokata) na drugim miejscu to pozytywne zaskoczenie tej grupy. Zwłaszcza że Elitarni grali na samych wyżej rozstawionych (Dżentelmeni - 11 liga, Bartolini Pasta - 4 liga i Deluxe - 3 liga). Początek nie zwiastował że potoczy się to tak dobrze. Na "dzień dobry" bowiem Gocław przywitały Zakapiory siarczystymi 0:2. Na ich szczęście, co najgorsze, było już za nimi. Następne trzy mecze? Trzy zwycięstwa. 3:1 i dwa razy po 1:0. Widać, iż wygrane nie przyszły gładko - trzeba było się nieco nagimnastykować, ale nagroda? Nagroda zacna, bo awans do Fazy Pucharowej. A tam? A tam też miejsce dla wyżej wspomnianych Sportowych Zakapiorów, którzy w "grupie A" nie mieli sobie równych, o czym choćby może świadczyć bilans bramkowy. Jedyna strata punktów nastąpiła w ostatnim meczu, kiedy Zakapiory były już pewne awansu. Zremisowli wówczas bramkowo 1:1 ze "starymi znajomymi" z IV dywizji z tego sezonu, czyli z Bartolini Pasta. Jak wyglądały pozostałe mecze Bartolini? Zaczęło się idealnie, bo od gładkiego 3:0 z Dżentelmeni. Sęk w tym, że czas pokazał, iż każdy na tym zespole bezproblemowo zapunktował. Prawdziwa weryfikacja dopiero więc miała nadejść i była ona dość... bolesna. Druga kolejka? 0:3 z Deluxe Barbershop, trzeci mecz – zdaje się kluczowy, grzebiący resztki nadziei – przegrany z Elitarni Gocław 0:1. Jak dobrze Bartolini rozpoczęła, tak i nieźle zakończyła, gdyż jako jedyni znaleźli sposób na Zakapiorów remisując z nimi na pożegnanie z turniejem 1:1. A jak radziły sobie dwa pozostałe zespoły? Zacznijmy od tych, którzy rozczarowali bardziej, bo więcej od nich mogliśmy oczekiwać, czyli od Deluxe Barbershop. Początek? Marzenie. 3:0 z – jak się mogło wówczas wydawać – bezpośrednim kandydatem do awansu. Niestety, patrząc z perspektywy Azerów, na zimny prysznic nie trzeba było długo czekać, bo w następnej kolejce Barbershop przegrał z Zakapiorami 0:1. Cóż, skomplikowało to szturm po pierwsze miejsce, ale awans nadal był jak najbardziej do zrobienia. Tymczasem nieoczekiwana porażka w trzeciej serii z Elitarni Gocław położyła wszystko. Oznaczało to że zespół z Azerbejdżanu już przed ostatnią kolejką wiedział, iż odpada z turnieju. To właśnie w tym meczu, Dżentelmeni zdołali zapunktować po raz pierwszy. Remis z Deluxe Barbershop niejako osłodził gorycz pierwszych trzech grupowych spotkań. Zespół z jedenastej ligi wyraźnie tego dnia odstawał od swoich konkurentów, mamy nadzieję, że jednak mimo wszystko to nie zrazi ich od kolejnych prób i zawrzemy dżentelmenską umowę na dalszą grę w Lidze Fanów!
GRUPA "B"
1. Ogień Bielany – 9 PKT., +6
2. Nieuchwytni – 7 PKT., -1
3. Old Eagels Koło – 5 PKT., 3
4. Furduncio Brasil F.C. – 4 PKT., -5
5. Team Ivulin – 2 PKT., -3
Każdy inny wynik, aniżeli Ogień Bielany na pierwszym miejscu, trzebaby traktować w kategoriach mega sensacji. Oczywiście, kto zna ten team, widział, że na Fazę Grupową zjawili się w bardzo rezerwowym zestawieniu. Mimo wszystko słusznie założono, że poradzą sobie z zespołami z kolejno czwartej, piątej, szóstej oraz czternastej ligi. Tak też się stało, a jedyna strata punktów – i to od razu kompletu punktów – nastąpiła dość nieoczekiwanie w starciu z ekipą ze strefy spadkowej czternastej dywizji. Świeżo upieczony brązowy medalista Ekstraklasy jednakowoż już przed tym ostatnim meczem wiedział, że wygrał tę grupę, co mogło mieć znaczący wpływ na ich grę z Nieuchwytnymi. Nie chcemy jednak przez to cokolwiek temu zespołowi umniejszać. W ostatnim czasie Nieuchwytni potrafili zaskoczyć swoich ligowych rywali, kiedy jeszcze trwał ligowy sezon? Dowód. Pięć ostatnich meczów, to tylko jedna porażka. 10 z 15 punktów, które zrobili w kampanii 2024/25 machnęli właśnie na koniec. Dobrze trafili z formą, co potwierdzili podczas niedzielnych zmagań. Zaczęło się od zaciętej batalii z Team Ivulin, finalnie wygranej 3:2, następnie dość rozczarowujące aż 0:3 z brazylijskim zespołem. Trzecia seria gier była decydująca, gdyż przegrywając w tym meczu z Old Eagels (był remis 2:2) Nieuchwytni nie wyszliby z grupy. Można więc rzec, z perspektywy czasu, iż był to tak zwany zwycięski remis. A a"propos Orłów Old Eagels Koło z pewnością może być mocno rozgoryczone po niedzieli. Wydawało się, że remis z Ivulin w ostatniej serii gier przypieczętował awans, trudno było bowiem wtedy zakładać, iż Ekstraklasowy Ogień może stracić punkty, a co dopiero przegrać, z 14-ligowcem. Niestety, patrząc z perspektywy Orłów turnieje rządzą się swoimi prawami. Też jednak piątoligowiec może mieć pretensje do siebie, bo ostatnie dwie kolejki to dwa remisy kolejno z Nieuchwytnymi 2:2, a następnie z Team Ivulin 1:1 – wystarczyło tylko bądź aż (?) w jednym z tych starć przechylić szalę na swoją korzyść. Wówczas nie trzebaby oglądać się na innych, tylko być zależnym od samego siebie. Furduncio Brasil to jedna z bardziej ekspresyjnych drużyn w naszej lidze. O ich eksplozji radości bądź gniewie rozczarowania przeświadczyć się zdołał już niemal każdy, kto regularnie przychodzi na Ligę Fanów. Tę emocjonalną karuzelę mogliśmy zaobserwować w ich rezultatach. Kiedy im idzie, łapią flow, nakręcają się i potrafią wygrać pewnie 3:0 z Nieuchwytnymi. Ale kiedy nie idzie po ich myśli, potrafią totalnie się zdekoncentrować, czego dowodem jest sinusoida w ich wynikach: 0:4, 3:0, 1:5. Ze skrajności w skrajności – emocje wpływają na ich grę. Dopiero ostatni mecz z Team Ivulin był wyrównany, na tyle wyrównany, iż zakończył się wynikiem remisowym 1:1. Zwycięstwo w tym meczu jednak nic by nie zmieniło, nie byłoby awansu dalej. Dużym rozczarowaniem może być Team Ivulin – od medalisty IV ligi oczekuje się nieco więcej. Czy ten zespół ze wschodu miał tego dnia problemy ze składem? Być może, tego nie wiemy, ale z pewnością mogliśmy zakładać, że zrobią awans. Z drugiej strony, kiedy wgryziemy się w ich wyniki, ostateczny rezultat jest bardziej zrozumiały. Często powtarza się, że najważniejsze jest dobrze wejść w turniej. W przypadku Team Ivulin był to moment kluczowy. Porażka z – wydawało się wtedy – outsiderem ligi postawiła ich pod ścianą. Co gorsza, następnie mieli Ogień Bielany, gdzie grając nawet na sto procent swoich możliwości mogło być trudno coś skubnąć. I w rzeczy samej. Dwa następne mecze były już w zasadzie o nic, a mimo wszystko medalista czwartej ligi postawił się swoim rywalom dwukrotnie remisując 1:1, za co należą się wielkie brawa!
GRUPA "C"
1. Inferno Team II – 10 PKT., +5
2. Rock"n Roll Warsaw – 8 PKT., +6
3. Mistrzowie Chaosu – 6 PKT., +3
4. Bulbez Team Bemowo – 4 PKT., -1
5. FC Razam – 0 PKT., -13
Kiedy przychodzi do turniejów to potencjał Inferno Team proporcjonalnie rośnie, im bliżej eventu, albowiem kajecik prezesa tego klubu, Igora Patkowskiego, jest pełen różnych nazwisk z świata szóstek. Ów nazwiska niekoniecznie chcą się "kopać" po niższych ligach, ale jednorazowo, aby wpaść i pograć o puchary – prędzej. W marcu mieliśmy tego dowód, kiedy to pod nazwą Inferno mieliśmy tak naprawdę hybrydę DTZ Mińsk Mazowiecki i kilku losowych nazwisk. Historia jak widać zatoczyła koło dość szybko, bo już w czerwcu mieliśmy powtórkę z rozrywki. Mając ten fakt na uwadze, pierwsze miejsce tej mieszanki nie może dziwić. Jedyna strata punktów nastąpiła w meczu z drugim w grupie RnR – Patkowski i jego banda z pewnością wiedzieli, że remis da im awans z pierwszego i to dowieźli – wynikiem 2:2. Pozostałe wyniki szóstoligowca to 3:4 z Mistrzami Chaosu, 1:2 z Bulbez Team Bemowo oraz jedno jedyne pewne zwycięstwo z FC Razam 4:1, które grupę zakończyło z bilansem minus trzynaście w bramkach. Drugi w grupie Rock"N Roll pewniej wyglądał w Fazie Grupowej, bo w dwóch pierwszych meczach mieli już sześć oczek oraz bilans bramek 7-1. Kluczowy moment zespołu napędzanego przez duet Vladów (Voronova i Rakhmaila) to remis w trzeciej serii gier z Bulbez Team Bemowo. Ta mała wpadka postawiła RnR lekko pod ścianą, ale z pewnością jeszcze nie poza burtą turnieju. Warunkiem, ażeby zająć pierwsze miejsce przed ostatnią kolejką było ogranie Inferno Team. Ta sztuka im się – jak wyżej napisaliśmy – nie udała, a mecz zakończył się bramkowym remisem. Wicemistrz czwartej ligi mógł jednak być zadowolony ze swojej gry i to mimo braków kadrowych. W nagrodę otrzymali promocje dalej i grę w Fazie Pucharowej po godzinie osiemnastej awansując z drugiego miejsca. Mistrzowie Chaosu faktycznie chaotycznie weszli w turniej, bo zaczęli od dwóch porażek. Jak jeszcze ta druga z Inferno Team była po heroicznej walce 3:4, tak ta pierwsza na pewno chwały nie przynosi, przegrali wszak z RnR aż 0:3. Po tych dwóch wtopach przyszło jednak przełamanie w trzeciej kolejce, kiedy wręcz rozgromili 4:0 Bulbez Team Bemowo, a niedzielę zwieńczyli pewnym 5:2 z FC Razam. Przebudzenie przyszło, ale nieco za późno. Faktycznie patrząc po rezultatach królowało za dużo chaosu, a za mało boiskowej stabilności. Było blisko awansu, ale niestety – nie tym razem. Bulbez Team Bemowo do ostatniej kolejki było w grze o wyjście z grupy. Wymóg? Porażka – najlepiej kilkoma golami RnR w meczu z Inferno Team – oraz ich zwycięstwo nad Mistrzami Chaosu – najlepiej kilkoma golami. Nie spełniło się ani jedno, ani drugie. Rock"N Roll nie przegrał, a zremisował z Inferno Team, natomiast, co gorsze patrząc z perspektywy Bulbez, ci przegrali aż 0:4 z Mistrzami Chaosu, tym samym dość boleśnie żegnając się z niedzielnym eventem. A był potencjał na o wiele więcej... Trudno natomiast mówić o potencjalne na coś więcej w przypadku FC Razam – tu niestety od początku do końca było pod górkę. Wyniki, po kolei, to 0:3 z Rock"N Roll, 0:4 z Bulbez Team Bemowo, 1:4 z Inferno Team II oraz na zakończenie 2:5 z Mistrzami Chaosu. Nie był to z pewnością wymarzony dzień FC Razam, ale mamy głęboką nadzieję, że mimo wszystko bawili się świetnie i że nie był to ostatni raz, kiedy mogliśmy obserwować ich w akcji!
GRUPA "D"
1. BM – 10 PKT., +7
2. Elite Team – 8 PKT., +9
3. Boiskowy Folklor – 5 PKT., +1
4. Hiszpański Galeon – 3 PKT., -8
5. FC Pers – 1 PKT., -9
Zarówno Boiskowy Folklor, Hiszpański Galeon, jak i FC Pers mogły sobie nie zdawać sprawy przed turniejem, jak trudne zadanie ich czeka. Duet BM i Elite Team to rewelacja III ligi. Pierwsi wygrali ją, a drudzy z pewnością mieliby szansę to zrobić, gdyby byli w niej od początku, a nie dołączyli w trakcie, konkretniej: w połowie sezonu. Przeskoczyć któryś z tych zespołów było wielkim wyzwaniem i... w rzeczy samej. Na początku wyniki tych dwóch zespołów to kolejno: 3:0 BM, 5:0 Elite Team, 4:1 BM i... i w końcu tę wyliczankę bohatersko przerwał Boiskowy Folklor remisując dość sensacyjnie z Elite Team 1:1. Zespół z Ząbek chyba nieco uśpił zbyt łagodny start i kolokwialnie mówiąc wzięło z zaskoczenia. Tym samym Elite stanęło pod ścianą, bo BM było tego dnia nie omylne, a ażeby ich wyprzedzić trzeba było ich ograć w meczu bezpośrednim. Spotkanie kończące zmagania w tej grupie było więc wisienką na torcie, a zarówno BM, jak i Elite Team dały świetny pokaz sił. Spotkanie miało różne fazy, ale finalnie zakończyło się ono podziałem punktów, które pozwoliło wygrać grupę mistrzom III ligi – BM. Po piętach temu duetowi starał się deptać zespół Boiskowego Folklorku, który naprawdę tego dnia prezentował się świetnie (może oprócz ostatniego meczu z FC Pers, gdzie brak awansu był już niemal przesądzony i co wyraźnie odbiło się na zawodnikach tego zespołu) i to mimo tego, iż przed samym startem turnieju mogli być skazywani na totalną porażkę. Wszak wylądowali w strefie spadkowej jedenastej ligi (!), trudno było wierzyć, że realnie postawią się kozakom z trzeciej ligi (Elite Team 1:1 i BM 1:2) – poza tym zwycięstwo 2:0 z Hiszpańskim Galeonem na "dzień dobry" i 1:1 z FC Pers "na dowiedzenia" – to był dobry dzień dla Folklorku – i nic tylko życzyć więcej takich wystąpień! Czwarte miejsce w grupie zajął Hiszpański Galeon, który, co można było założyć przed niedzielą nie sprostał pierwszym dwóm drużynom (BM 1:4 i ET 0:4), co niemal z urzędu zamknęło im szansę tego dnia na coś więcej. Pozostała jedynie honorowa kwestia trzeciego miejsca. Tu zaś zadecydował bezpośredni meczu z Boiskowym Folklorkiem, który Galeon przegrał 0:2. Na szczęście oprócz trzech porażek, które trzeba uznać za rozczarowujący wynik (nawet jeśli trochę się na to zanosiło), była i jedna wygrana. Mianowicie w meczu przeciw FC Pers udało się zwyciężyć 1:0. Jak to ostatnio weszło chwilowo (ponownie) do mainstreamu: "cieszmy się z małych rzeczy" – i tym muzycznym akcentem przechodzimy do ostatniej ekipy w tej grupie, czyli do Persów. I tu akurat duże rozczarowanie, gdyż po mistrzu dziesiątej ligi oczekiwaliśmy znacznie więcej, niż jeden punkt wywalczony pod koniec zmagań. Pierwsze trzy mecze? 0:3 BM, 0:5 Elite Team oraz 0:1 Hiszpański Galeon – bardzo bolesne doświadczenie, do którego FCP nie jest przyzwyczajone. Możliwe, że o wyniku zadecydowały braki kadrowe bądź bardzo trudne wejście w turniej: wszakże większość zespołów Ligi Fanów nie przeszłaby suchą stopą przez duet BM-Elite Team mając ich w dwóch grupowych pierwszych meczach...
GRUPA "E"
1. FC Otamany – 12 PKT., +11
2. Sirius FC – 9 PKT., +7
3. Force Fusion – 6 PKT., -2
4. FC Korsarze – 3 PKT., -3
5. Gentleman WT – 0 PKT., -13
Dwie grupy określilibyśmy mianem "śmierci". Mianowicie właśnie tę, czyli "E" oraz sąsiednią "G". Co ciekawe w obu tych grupach mieliśmy aż pięciu przedstawicieli bardzo silnej drugiej dywizji (AGAPE Team, Sirius, Zorię Streptiv, Korsarzy oraz Husarię III) – zabrakło tylko, aby jeszcze UEFA Mafia Ursynów, wicemistrz drugiej dywizji znalazł się w którejś z nich. Wówczas byłby komplet. Przechodząc już do samych wyników grupy "E", od początku było jasnym, iż duet Force Fusion i Gentleman Warsaw Team będą miały ogromny problem, aby wyjść z tak trudnej grupy. I idąc od dołu faktycznie to zadanie przerosło zespół Gentleman o czym świadczy brak jakichkolwiek punktów na koncie i dość smutny bilans bramkowy. GWT dwa mecze zagrała na popularne ostatnio "żyletki", bo z Force Fusion i Korsarzami przegrali "tylko" 0:1, natomiast dwukrotnie dostali dość solidny oklep autorstwa dwóch ukraińskich ekip, Otamanów 1:6 i Sirius 0:6. Ale w jednej kategorii jak zawsze byli najlepsi: nikt nie był tak dobrze i dostojnie ubrany, jak oni! Prawdziwy sznyt, klasa i nic tylko w tychże strojach na miasto! Czwarte, przedostatnie miejsce w grupie zajęli Korsarze i tu pozycja lekko nas zaskoczyła. Owszem w starciu z Siriusem oraz Otamanami faworytami był ukraiński duet, ale porażka łajby piratów z Force Fusion dość mocno nas zaskoczyła. Z drugiej strony miała ona miejsce, kiedy ekipa Beniamina była pewna, że nie awansuje już dalej. Ten fakt z pewnością nieco "podciął skrzydła" Korsarzom, tudzież w ich przypadku bardziej "zmącił wodę" – FCK zagrali dobre i wyrównane trzy mecze, ale niestety wycisnęli z nich ledwie trzy oczka na dziewięć możliwych. Za mało, by myśleć o czymś więcej. Może w kolejnej edycji trochę więcej szczęścia dopisze przy chociażby losowaniu... Wspinając się wyżej w tej grupie natrafiamy na Force Fusion, które miłe w niedzielę nas zaskoczyło. Świeżo upieczony mistrz jedenastej dywizji rzucił rękawice o wiele wyżej notowanym rywalom. Wpierw rozpoczął od skromnego 1:0 z GWT, by następnie dwukrotnie uznać wyższość teamów z Ukrainy. Nie były to jednak "starcia wstydu". Dobra, solidna gra, a porażki 0:2 z Sirius oraz 1:4 z Otamanami z pewnością wstydu nie przynoszą! Ta grupa od początku miała jasny podział, a jedyne o co mogło grać FF, to o trzecie miejsce. I to też udało się wywalczyć, kiedy w ostatniej serii Force Fusion pokonało w szalonym meczu 3:2 FC Korsarzy. 45 na 54 punktów w 11 lidze, bardzo solidna postawa w fazie grupowej Superbet CUP, ten zespół ma fajny potencjał, by atakować wyższe ligi i tego też im życzymy! Na koniec przechodzimy do duetu, który jawił się nam nie tylko jako faworyt do czołowych lokat swojej grupy, ale i całego turnieju. Nie pomyliliśmy się, gdyż zarówno jedni, jak i drudzy świetnie spisywali się w Fazie Pucharowej (o czym zaraz), a mistrz II dywizji, Sirius, zdołał nawet dobrnąć do Strefy Medalowej. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do poczynań grupowych. Tu oba teamy dość sprawnie rozprawiły się z trójką Korsarze, Force Fusion i GWT, tym samym o tym kto zajmie pierwsze, a kto drugie miejsce miał zadecydować mecz bezpośredni. W nim bardziej doświadczony ukraiński team z liderującym Borysem nie dał szans Sirius pewnie wygrywając 4:1. FC Otamany podeszły do rywalizacji po sportowemu, bo z pewnością analizowali ewentualną drabinkę. Mimo, iż drugie miejsce dawało o wiele większe perspektywy (w tej części drabinki tylko Husaria Mokotów mogła napsuć realnie krwi), to tak potężna ekipa, jak FC Otamany – wicemistrz Ligi Fanów z tego sezonu – nie kalkuje i nie boi mierzyć się z najlepszymi. Tym samym FCO zeszło na ścieżkę z Łowcami czy ExC Ochotą – ale jak się chce być najlepszym, a Otamany śmiało do tego dążą, to trzeba grać i wygrywać z najlepszymi.
GRUPA "F"
1. Husaria Mokotów – 12 PKT., +9
2. Ternovitsia – 5 PKT., +4
3. After Wola – 5 PKT., -3
4. AC Choszczówka – 4 PKT., 1
5. Warsaw Guners – 1 PKT., -11
Pierwszy zespół Husarii zajął nieco mylące odległe miejsce na zapleczu Ekstraklasy Ligi Fanów. Mylące, bo potencjał tego mokotowskiego zespołu szybuje znacznie wyżej. Lokata na koniec sezonu wynikała z tragicznej jesieni tego teamu, kiedy myślami byli bardziej w Grecji na swojej premierowej Lidze Mistrzów Szóstek, niż na naszych obiektach. Za gonienie resztę stawki wzięli się dopiero na wiosnę – na efekty nie trzeba było długo czekać – wygrali siedem na dziewięć meczów, co na tym poziomie, o czymś świadczyć musi. Tę siłę, mimo mocno rezerwowego i wybrakowanego składu, tak czy siak było widać. Husaria od początku do końca nie dała złudzeń rywalom. Zaczęli od mocnego 5:0 z After Wolą, które chyba nieco uśpiło ich czujność, bo dwa następne mecze, to już "tylko" 2:1 z AC Choszczówka oraz 1:0 z Ternovitsą. Mogło to też wynikać z oszczędzania sił bądź ich braku. Zespół Tomka Hübnera grał bez zmian, a momentami można powiedzieć, że nawet jednego mniej. Grupę team z Mokotowa zwieńczył 3:1, dzięki czemu z kompletem punktów i dobry bilansem mogli już sobie układać plany pod wieczór. A jak radziła sobie reszta stawki? Ciut poniżej oczekiwań spisywał się medalista trzeciej dywizji Ligi Fanów, Ternovitsia, który już w pierwszym meczu zremisował w ostatniej akcji meczu tracąc gola z AC Choszczówką. Ponadto kolejny bramkowy remis z After Wolą 1:1 w ostatniej serii gier. Tu warto dodać, że jeszcze jedna bramka dla Aftera wyrzuciłaby ukraiński zespół z eventu. Jedyny pełny pokaz siły żółto-niebieskich to pewna wygrana 6:1 nad Warsaw Guners. Dwa bramkowe remisy, jedna porażka 0:1 z Husarią oraz jedno pewne zwycięstwo – mimo wszystko oczekiwaliśmy więcej. After Wola faktycznie dojechał na event chyba z lekkim opóźnieniem, robiąc sobie gdzieś wcześniej before (albo "zamykając" dnia poprzedniego miasto), bo mocno tego dnia ograniczona Husaria dość mocno rozbiła zespół z Woli 0:5. Ten cios wcale nie podziałał pobudzająco na zespół, bo w drugim spotkaniu miała miejsce kolejna wtopa, bo za taką medalista VI ligi musi uznać bezbramkowy remis z Warsaw Guners (z tej samej dywizji, ale jednak znacznie niżej). Przebudzenie nadeszło dopiero w połowie trwania Fazy Grupowej. Zwycięstwo z AC Choszczówką 2:0 tchnęło na nowo nadzieję w graczach Woli. W ostatnim meczu mieli wszystko w swoich nogach, zwycięstwo oznaczało drugie miejsce. Mimo ambitnej postawy i dużego zaangażowania Ternovitsa wytrzymała napór Aftera, bramkowy remis oznaczał odpadnięcie z turnieju AW. Z eventem pożegnali się także gracze AC Choszczówka, choć w ich przypadku zagrali tylko jeden słabszy mecz – mianowicie w trzeciej serii przegrywając 0:2 z After Wolą. Przed turniejem nie widzielibyśmy w tym wyniku nic dziwnego, ale patrząc na formę obu tych zespołów tego dnia – lekkie zaskoczenie. AC Choszczówka z naprawdę świetnej strony zaprezentowała się na tle potentatów, wpierw remisując z medalistą III ligi 1:1, a następnie tracąc gola z pierwszoligową Husarią na wagę przegranej 1:2 dopiero w ostatniej akcji meczu. Dwa świetne mecze po sobie. Jeden gorszy we wspomnianej trzeciej serii, ale na koniec znów powrót do dobrej gry i gładkie 4:0 z Warsaw Guners. Mecz z After Wolą, jak widać, okazał się kluczowy, gdyż zwycięstwo w tym meczu dałoby awans dalej. Co więcej! Możliwe że nawet remis w tym meczu by wystarczył. Ostatnie miejsce w tej dywizji zajęli Warsaw Guners. Tu moglibyśmy ich rezultaty podzielić na dwa: rozczarowujące i niezłe. Do tej pierwszej grupy zdecydowanie wrzucilibyśmy 1:6 z ukraińską Ternovitsą oraz 0:4 z AC Choszczówką. Do drugiej zaś bezbramkowy remis z After Wolą i, co prawda porażkę, ale po dobrej walce, z prowadzeniem na początku i kilkoma okazjami w meczu przeciwko Husarii. 1:3 na tle tak silnej ekipy trzeba uznać za w porządku wynik. Mimo wszystko Kanonierzy z pewnością liczyli na coś więcej, niż zaledwie jeden punkt w czterech meczach. Na szczęście dużo było fragmentów w grze zespołu o czerwonych trykotach, które można było uznać za dobre bądź momentami nawet bardzo dobre. I to właśnie tej myśli powinien trzymać się ten zespół!
GRUPA "G"
1. FC Zoria Streptiv – 12 PKT., +7
2. AGAPE Team – 9 PKT., +7
3. Husaria Mokotów II – 6 PKT., -3
4. Joga Bonito – 3 PKT., -2
5. FC Vikersonn – 0 PKT., -9
Przy okazji opisu grupy "E" wspominaliśmy także o dywizji "G", gdyż od początku jawiła się nam ona jako niejako "grupa śmierci". Czas pokazał, że mieliśmy rację. Wyprzedzając fakty. AGAPE Team sprawiło wielką sensację awansując aż do finału imprezy, natomiast Zoria Streptiv odpadła w starciu 1/16 finału z samym mistrzem ligi, Gladiatorami Eternis. I to po świetnym, wyrównanym meczu, ostatecznie zakończonym 1:2. Ponadto w tej tabeli mieliśmy także solidną Husarię Mokotów III z drugiej ligi oraz mistrza IV ligi, FC Vikersonn. Całość domykała Joga Bonito z troszkę niższej ligi, niż konkurenci. Zacznijmy właśnie od tego zespołu, bo choć mógł być przez wielu owy team skazywany na dotkliwą porażkę, to zawodnicy tej drużyny na "dzień dobry" dość sensacyjnie rozprawili się z o wiele wyżej notowanym Vikersonn aż 3:0! W drugiej serii zespół w szarych trykotach kontynuował świetną grę, o czym świadczy porażka z Zorią tylko jedną bramką, 0:1. Najgorszy mecz w ich wykonaniu miał miejsce w trzeciej serii gier, kiedy ulegli późniejszemu finaliście 3:0. Ostatni akcent Joga Bonito w niedzielę wybrzmiał w starciu miksu Husarii, gdzie po wyrównanym meczu JB musiała uznać wyższość mokotowskiego zespołu. Mimo wszystko tę niedzielę Bonito może uznać za całkiem udaną. W przeciwieństwie do Vikersonn, po którym spodziewaliśmy się znacznie więcej. Oczywiście, ograć Zorię czy AGAPE byłoby niezwykle trudno, ale liczyliśmy na po prostu lepszy styl. A tego zabrakło. Najlepiej o tym poświadczy fakt, iż zespół w pomarańczowych strojach przegrał aż trzykrotnie traciła minimum trzy gole w meczu (0:3 Joga Bonito, 1:4 AGAPE Team, 1:3 Zoria). Jedynie w meczu z miksem Husarii udało się nawiązać jakąkolwiek walkę, choć mokotowski klub dość szybko objął prowadzenie 2:0 i raczej trzymał oponenta przez cały mecz na dystans. U FC Vikersonn mieliśmy najprawdopodobniej duże ubytki kadrowe na ten dzień, bo w późniejszej grupie, gdzie grało Vikersonn II, mogliśmy oglądać wiele tych samych znajomych twarzy. Trzecie miejsce w grupie zajęło połączenie Husarii Mokotów II z Husarią Mokotów III. Brzmi to rozmachem, ale fakty są takie, że połączenie Husarii z niższych lig zjawiło się w ledwie sześć osób. Co więcej, sytuacja tego dnia, o tej godzinie była na tyle trudna, że jeden chłopak z Husarii grał za obie, na przemian, byle oba zespoły nie grały jednego mniej. Dopiero później dojechał nominalny szósty zawodnik (który notabene w starciu z AGAPE otrzymał czerwoną kartkę, więc jak na ironię, dość szybko wróciła Husaria do gry de facto w pięciu). Mimo wszystko mokotowska hybryda nie przyniosła wstydu. Zoria i AGAPE na tle Husarii Mokotów III były faworytem, natomiast Husaria Mokotów III miała prawo wierzyć w trzecie miejsce i dwa zwycięstwa. Dokładnie tak też też się stało. Dwie wygrany po 2:1 z Vikersonn oraz Joga Bonito i dwie przegrane z AGAPE Team 1:3 oraz z Zorią 0:3. Solidny występ Husarii, a zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich ten klub przystąpił do rywalizacji. O pierwsze miejsce w grupie zagrały ze sobą AGAPE Team i Zoria Streptiv. To decydujące starcie mogliśmy obserwować już na samym początku ponieważ w pierwszej serii gier. Wówczas, co oczywiste, wydawać by się mogło, iż zwycięzca grupy uniknie faworyta do wygrania całego turnieju, czyli mistrza ligi, Gladiatorzy Eternis. Nikt nie mógł wtedy przypuszczać, że Gladiatorzy zajmą w swojej grupie drugie miejsce. Tym samym Zoria mogła być na maksa rozczarowana, w przeciwieństwie do AGAPE, które wpadło do o wiele łatwiejszej części drabinki, niż zwycięzca grupy "G", Zoria. Tu jednak wybiegliśmy trochę w przyszłość. Wróćmy do samych meczów w grupie. Tu Zoria ustawiła sobie całą grupę idealnie, bo będąc po meczu o pierwsze miejsce należało tylko utrzymać fason aż do końca. To się udało, gdyż rewelacja rundy wiosennej wygrała 3:1 z Vikersonn, 3:0 z Husarią Mokotów 2&3 oraz z Joga Bonito 1:0. AGAPE natomiast grało już niejako z "nożem na gardle" – jedna wtopa i mogło być po wszystkim. A na przykład w drugiej serii gier przez moment przegrywali z mokotowskim zespołem 0:1. Na ich szczęście szybko odpowiedzieli bramką, a chwilę później grali już do końca meczu w przewadze, gdyż czerwoną kartkę otrzymał Krzysiek Mamla. Tu ostatni raz jeszcze jakkolwiek można było drżeć o awans. Następnie już gładkie 3:0 z Joga Bonito oraz 4:1 z Vikersonn. Finalnie awans z drugiego miejsca do Fazy Pucharowej i nie mecz z Gladiatorami Eternis, a z Dzikami z Lasu, więc o wiele większe nadzieję na coś więcej...
GRUPA "H"
1. Szmulki Warszawa – 10 PKT., +7
2. GLK – 10 PKT., +6
3. FC Dnipro United – 4 PKT., -2
4. Synowie Księdza – 3 PKT., -1
5. Klub Sportowy Sandacz – 1 PKT., -10
W tym zestawieniu przed turniejem nie byliśmy pewnie czy kogokolwiek można było orzec mianem faworyta. Dość wyrównane zestawienie i ani jednej drużyny z wyższej ligi. Co więcej, patrząc na dywizje, w których grały te ekipy, to mieliśmy sumarycznie jedną z "niżej obsadzonych" tabel. Ligi tych zespołów, to kolejno idąc ostatecznym układem sił: czwarta liga, piąta liga, siódma liga, czternasta liga oraz trzynasta liga. Ani jednego przedstawiciela lig wyższych, jak w poprzednich i następnych grupach. Dlatego mogliśmy być pewni, że będzie fajny, wyrównany poziom. Była to też wielką szansa dla Szmulki Warszawa, aby wygrać grupę, wszak byli najwyżej rozstawioną ekipą. I tak też się stało, a praski team dowiózł, co dowieźć miał. Każdy ich mecz, oprócz ostatniego, był bardzo zacięty. A zaczęło się od skromnego, ale jakże ważnego 2:1 z Synami Księdza. Następnie mieliśmy remis 2:2 z największym konkurentem o pierwszą lokatę, czyli z GLK. Trzecia seria gier to zwycięstwo nad Dnipro United, znów wynikiem 2:1. Dopiero w ostatniej serii gier udało się bezproblemowo zwyciężyć, kiedy Szmulki wygrały aż 6:1! To właśnie bilans bramek okazał się kluczowy, a taki pogrom, to nie dzieło przypadku, gdyż zespół z Karolem Dębowskim w bramce wiedział, iż będą się ścigać z GLK na bramki. Jak więc sobie poradził GLK? Zespół w błękitnych koszulkach zaliczył bardzo zbliżoną drogę do Szmulków. Ten sam wynik z Synami Księdza, czyli 2:1. Podobny wynik z Dnipro United, 3:1 oraz równie gładkie zwycięstwo nad Klubem Sportowym Sandacz 3:0. Finalnie zabrakło jednej bramki (najprawdopodobniej dwóch, bo przy równej liczbie bramek decydowałyby kto więcej goli strzelił, a w tej kategorii lepsze byłyby Szmulki), ale nadal trzeba było uznać fazę grupową za sukces. Solidna robota została wykonana i należało wyczekiwać Fazy Pucharowej po godzinie osiemnastej. Trzecie miejsce w grupie zajęła rewelacja rundy wiosennej siódmej ligi, czyli Dnipro United. Kto śledził losy tego teamu ten wie, iż po fatalnej jesieni nadeszła świetna wiosenna punktowa odwilż. W ostatnich kolejkach sezonu ligowego Dnirpo pokazywało się z bardzo dobrej strony i to też mogliśmy zaobserwować na naszym niedzielnym turnieju. Ich wyniki to kolejno 1:3 z GLK, 0:0 z KSS, 1:2 z zwycięzcami grupy Szmulkami oraz na pożegnanie z turniejem honorowe zwycięstwo dające trzecią lokatę z Synami Księdza 1:0. Solidny występ ukraińskiego zespołu na niedzielnym evencie. Pędzimy dalej. Na czwartym miejscu Synowie Księdza. Zespół, którego ligowe losy było dane śledzić z wielką pieczołowitością – od totalnego outsidera niemal do mistrza dywizji – w pewnym momencie w Synów Księdza wstąpiły takie boskie siły, że wygrali kilkanaście meczów z rzędu! Fenomenalny przemarsz w czternastej dywizji sprawił, iż mieliśmy prawo wierzyć w małą niespodziankę z Synami Księdza w tle. Tak się jednak tym razem – jak widzimy – nie stało. Mimo wszystko gra była jak najbardziej w porządku, bo dużo wyrównanych meczów (1:2 z Szmulkami, 1:2 z GLK, 0:1 z Dnipro) i jedno zwycięstwo, w meczu z Sportowym Klubem Sandacz 4:2. Trzy mecze przegrane tylko jedną bramką najlepiej świadczą o tym, że Synowie Księdza mogli uciułać nieco więcej z tej niedzieli. Klubowy Sportowy Sandacz, czyli mistrz trzynastej ligi miał nieco wyżej postawioną poprzeczkę, jak zresztą każdy zwycięzca dywizji – od mistrzów wymaga się więcej. Niestety, ale nie tym razem. KSS zdołał dziubnąć tylko jeden, skromny punkt wywalczony jeszcze na początku trwania grupy, kiedy ich mecz zakończył się wynikiem 0:0 z Dnipro United. Poza tym spotkaniem, niestety ale komplet porażek: 2:4 z Synami Księdza, 0:3 z GLK oraz 1:6 z Szmulkami Warszawa. To nie był dobry turniej w wykonaniu KSS, ale nic straconego – jeszcze będzie wiele okazji, aby wykazać się swoją jakością. Także głowa do góry i walczyć dalej!
GRUPA "I"
1. ExC Mobile Ochota – 10 PKT., +12
2. Bielany Legends – 8 PKT., +3
3. KSB Warszawa – 7 PKT., +5
4. Inferno Team III – 3 PKT., -7
5. SKRA Warszawa – 0 PKT., -13
Mkniemy dalej, bo grup nieskończenie wiele. Wpadamy do zestawu "I", gdzie pierwsze dwa miejsca mogły zdobyć tylko dwie ekipy, hegemon szóstek ExC Mobile Ochota oraz KSB Warszawa, mistrz pierwszej dywizji. Jak jednak widać na wyżej załączonym obrazku, nie zawsze teoria idzie w parze z praktyką, a w piłce nożnej, tym bardziej w jej sześcioosobowej odmianie nie ma miejsce na jakiekolwiek pewniaki. Ta różnica między teorią a praktyką była wyjątkowo bolesna dla KSB Warszawa oraz wyjątkowo radosna dla Bielan Legends. Ale po kolei. ExC Mobile Ochota – cóż można więcej napisać o ekipie, o której już wszystko napisane zostało? W składzie tego teamu mogliśmy oglądać jednego z dwóch świeżo upieczonych mistrzów Europy Socca (Karol Bienias miał tego dnia mecz ligowy w jedenastkach o awans do IV ligi), czyli Krystiana "dwanaście szwów" Nowakowskiego. Ponadto choćby inny reprezentant Polski z szóstek, Damian Damiano Patoka oraz aspirujący ku kadrze Jan Grzybowski. Plejada i konstelacja gwiazd, tym razem jednak nie na niebie, a na murawie AWFu Warszawa. Od kompletu punktów ExC dzieliło jedynie zwycięstwo nad Bielany Legends – jako jednak że gracze z Ochoty mieli już pewny awans nie forsowali przesadnie tempa. Właściwie w ogóle żadnego tempa to tam nie było. Jedynie od czasu do czasu próbował szarpać młody Grzybek, ale o dziwo, jak na niego, żaden z jego strzałów nie znalazł drogi do sieci. ExC odhaczyło, co odhaczyć miało, chwilę jeszcze w swoim gronie zostało, a następnie poprzez pobliski dobrze wszem i wobec znany parking im. P.G. wrócili do domu. Jak radziły sobie natomiast pozostałe zespoły? Dla Bielany Legends niedzielny turniej z pewnością może być od teraz tytułowany mianem legendarnego. Z całym szacunkiem dla tej ekipy, ale ich kurs na awans z grupy wynosiłby powyżej 10.00 – a jednak! Nie ma w świecie Socca rzeczy niemożliwych! Szczególnie kluczowym momentem był remis zespołu w niebieskich trykotach z KSB Warszawa 2:2, co było ogromnym zaskoczeniem, mimo wybrakowanej kadry mistrza pierwszej ligi. Następnie należało "dowieźć" w dwóch następnych meczach, to jest z Inferno Team III i SKRĄ Warszawa. Sztuka ta udała się, gdyż kolejno wpierw BL wygrali 2:0, a następnie 2:1. Tym samym przed ostatnią kolejką stanęli przed de facto historyczną szansą – jakikolwiek punkt wywalczony na uczestniku Ligi Mistrzów EMF oznaczałaby promocje do dalszej fazy. Bielany Legends, wspierane przez swój sektor zagorzałych kibiców i dwóch przypadkowych gości, poprowadził dopingiem do tego wiekopomnego wydarzenia. Ślamazarne w tym meczu ExC dało sobie wyrwać jeden punkt, który dla Bielany Legends w tamtym momencie był na wagę złota! Tym samym najbardziej rozczarowanym tego dnia mogło być KSB Warszawa. Oglądając to "widowisko" z boku ich miny mówiły wszystko. Złość, poirytowanie, smutek. Z pewnością mimo dwukrotnego zgubienia punktów KSB Warszawa miało prawo wierzyć, że i tak z grupy wyjdzie. Wszak trudno było przypuszczać, że tak utytułowana ekipa, jak ExC Mobile Ochota nie ogra Bielany Legends. Jak jednak już wiemy, z powyższego, może nie ograła, ale zdobyła ten jeden, robiąc kolosalną różnice, punkt. Mimo całego żalu, które z pewnością długo będzie kotwiczyć w zespole Michała Tarczyńskiego względem Ochoty, tak jednak KSB powinno mieć największy żal do samych siebie za pierwszy grupowy mecz. W składzie czy i bez niego, chyba każdy gracz tego teamu zgodzi się z tym, że takie mecze, jak ten z Bielany Legends trzeba wygrywać. Niestety – patrząc z ich perspektywy – ta zguba punktów już na start oznaczała, że z dużą dozą prawdopodobieństwa przestaną być zależni tylko od siebie. A przecież każdy z nas zna doskonale starą jak świat maksymę że "umiesz liczyć, licz na siebie". Dwa pozostałe mecze KSB wygrała wpierw ze Skrą, demolując ten zespół, aż 7:0, a następnie skromnym 1:0 ogrywając Inferno Team III. Okazało się to finalnie jednak niewystarczającym rezultatem. Dla ekipy z drugiej strony Wisły była to gorzka pigułka do przełknięcia, zwłaszcza po wielkim i hucznym piątkowym świętowaniu. Właśnie taka bywa piłka (i ogólnie sport) – bardzo w emocje przewrotna. Ze skrajności w skrajności. Daleko za całą w awans zaangażowaną trójką był duet Inferno Team III oraz SKRA Warszawa. Ta para stoczyła między sobą bój o to, aby nie być ostatnim w grupie. Szkoda, ale na tle ExC, KSB oraz Bielany Legends na więcej ten duet po prostu nie było stać. Bezpośrednie starcie o czwarte miejsce w grupie wygrało Inferno Team III. Dla zespołu Igora Patkowskiego było to chyba jednakowoż dość marne pocieszenie...
GRUPA "J"
1. UEFA Mafia Ursynów – 10 PKT., +7
2. TUR Ochota – 8 PKT., +5
3. Warszawska Ferajna – 7 PKT., +6
4. FC Mocny Narket – 3 PKT., -8
5. KS Diperzy – 0 PKT., -10
Przechodzimy do bardzo silnej grupy! Duo UEFA oraz TUR od początku nam się jawił nie tylko jako faworyt, aby wygrać swoją grupę, ale i aby namieszać w całym turnieju! Pozytywnym zaskoczeniem była również postawa Warszawskiej Ferajny i to od niej rozpocznijmy sprawozdanie z tej dywizji. Zespół Kacpra tego dnia wspomagany potężną Dembą z pierwszoligowego Połczyna miał kapitalne wejście w turniej ogrywając Mocny Narket aż 4:0. Team Ferajny szybko jednak ostudził drugi mecz, gdzie trzeba było uznać wyższość UEFA Mafii Ursynów (0:1). Nic dwa razy się nie zdarza? Potrzymaj piwo Ferajnie, która znów machnęła rywala wysokim wynikiem, tym razem KS Diperzy (3:0). Po trzech meczach WF miała więc na swoim koncie sześć punktów i bilans bramek +6. Do awansu potrzebne było zwycięstwo nad TUR Ochota. I było ku niemu bardzo blisko, ale jednak ostatecznie, co klasa to klasa, a Ochota wie jak zacięte spotkania przechylać na swoją korzyść, tudzież na "zwycięskie remisy". Tym samym Ferajna po bardzo dobrym turnieju musiała się zadowolić trzecim miejscem, które oznaczało pożegnanie się z eventem. Tak samo z turniejem pożegnać się musiało duo Mocny Narket i KS Diperzy. Niestety, ale patrząc z perspektywy tych klubów, starcia z o wiele wyżej notowanymi rywalami okazały się ponad siły, zarówno jednych, jak i drugich. Żaden z tych zespołów nie zdołał uciułać punktów czy to Ekstraklasowemu TUR Ochota, czy drugoligowej UEFIE czy też trzecioligowej Ferajnie. Narket i Diperzy stoczyli jedynie honorowe starcie o to, ażeby nie być najgorszym w grupie. Ten mecz o czwarte miejsce w grupie wygrał Narket wynikiem nie pozostawiającym złudzeń, 4:1! A jak radził sobie liderujący duet? TUR Ochota aktualnie przechodzi kolejną wymianę pokoleniową, co czasem potrafi odbić się na ich wynikach. Ten proces potrzebuje czasu. Szczególnie było to widoczne w niektórych meczach Ekstraklasy. Niemniej, tak utytułowana drużyna, którą bez wątpienia jest TUR Ochota, nawet będąca w fazie budowy jest piekielnie silna dla każdego, z kim się im przyjdzie mierzyć. Nikt wszak nie zdołał tego klubu w fazie grupowej pokonać. Drugie miejsce? Efekt dwóch bramkowych 1:1 remisów z UEFĄ oraz z Ferajną. Dla teamu z Ochoty dzień z piłką dopiero miał się rozkręcić po godzinie osiemnastej, więc szybkie przegrupowanie do pobliskiego Relaksu... a w nim relaks i wyczekiwanie. Czill również, a zarazem i boiskową maniankę prezentowała młoda UEFA Mafia Ursynów – świeżo upieczony wicemistrz drugiej dywizji. Z młodego pokolenia jest to obecnie jedna z bardziej obiecujących ekip. Znów potwierdzili swoją jakość, tym razem nie w lidze, a w zmaganiach turniejowych. W grupie zgubili punkty tylko raz – remisując z TURem Ochota. Ponadto trzy zwycięstwa, jak jeszcze z Warszawską Ferajną skromnym 1:0, tak z KS Diperzy (3:1) i Mocnym Narketem (5:1) łatwo, pewnie i przekonywująco. Zadanie wykonane, teraz było już tylko oczekiwanie na wieczorną Fazę Pucharową.
GRUPA "K"
1. Na2Nóżkę – 12 PKT., +8
2. FC Ukrainian Devils – 6 PKT., +1
3. Sokil – 6 PKT., 0
4. Gawulon FC – 3 PKT., -2
5. Kresowia Warszawa – 3 PKT., -7
Jak przed chwilą mieliśmy grupę z ekstraklasowiczem, drugoligowcem i trzecioligowcem, tak teraz znacząco obniżamy przelot. Otóż gościmy w grupie, gdzie najwyżej sklasyfikowaną ekipą była... właśnie ekipa Na2Nóżkę, która jakby nie patrzeć była faworytem tej grupy i swoją "wyższość" potwierdziła wynikami. Mimo, iż byli faworytem, jako zespół, który wylądował tuż za podium szóstej ligi, tak przemarsz nad rywalami, jaki wykonali wraz z świetnym bilansem bramkowym, który najlepiej świadczy o ich boiskowej klasie, należy uznać za duży sukces. Zaczęło się jednak dość nerwowo, bo od dwóch zwycięstw jedną bramką, w tym chociażby z Gawulonem 1:0. Zespołem z ostatniej, szesnastej dywizji. Tu jednak był – jak się okazało – najtrudniejszy fragment Fazy Grupowej. Następne dwa mecze to pewne, spokojne zwycięstwa po 3:0 z Sokil oraz Kresowią! Bardzo dobry wynik Na2Nóżkę stał się faktem i można było zacząć się regenerować przed wieczorną batalią o marzenia. O wiele bardziej zaciętą mieliśmy walkę o drugie, premiujące awansem miejsce. O nie bój przede wszystkim stoczyły dwa zespoły. Ukrainian Devils oraz Sokil – oba teamy wiosnę spędziły "po sąsiedzku" albowiem pierwsi grali w szesnastej, nowopowstałej na wiosnę dywizji, drudzy zaś dwa pięterka wyżej w czternastej lidze. Finalnie o tak zwaną długość włosa, to ci pierwsi nieznacznie, ale jednak, wyprzedzili swoich rywali i zameldowali się w TOP32 turnieju. Gawulon i Kresowia mogą się kojarzyć z szesnastej ligi (w szesnastej dywizji grał drugi zespół Kresowii), więc mniej więcej graczy obu ekip wiedzieli czego mogą się spodziewać. Oba zespoły solidarnie zdobyły po trzy oczka. Dla pierwszych z nich tego typu event to była nowość, Kresowia z kolei to już pomału stały bywalec, co bardzo nas cieszy, gdyż to bardzo sympatyczna ekipa za wschodnich kresów, która ambitnie prowadzi swój projekt.
GRUPA "L"
1. FC Impuls UA – 10 PKT., +8
2. FC Astana – 9 PKT., +7
3. Ukrainian Vikings – 7 PKT., +5
4. Piwo Po Meczu – 3 PKT., -7
5. Old Boys Derby III – 0 PKT., -13
Przechodzimy do jednego z ciekawszych niedzielnych zestawień. Ciekawym, bo w grupie mieliśmy teamy z Ukrainy, Kazachstanu i rzecz jasna – choć może z tą oczywistością się nie rozpędzajmy, różnie ostatnio bywa – Polską. O sile czołowej trójki zdążyliśmy się już wcześniej przekonać nieraz. Piwo Po Meczu w całkiem silnie obsadzonej dwunastej lidze poradziła sobie wyśmienicie, gdyż zajęła miejsce na podium, konkretniej: trzecią lokatę. Także więc wiedzieliśmy, że nie mamy do czynienia z byle kim. Old Boys Derby, niezależnie od tego, które, to z kolei bardzo doświadczona ekipa, która z niejednego piłkarskiego pieca chleb (piłkę) jadła (grała). Także grupę "L" z pewnością można było tytułować mianem trudnej, a nawet bardzo trudnej. Niestety, patrząc z perspektywy żółto-czerwonych, ale zastany poziom ich ewidentnie przerósł. Dowód? Old Boys Derby III nie zdobyły ani punktu, a i bilans bramkowy chwały i glorii nie przyniósł. Od trio Impuls, Astana i Ukrainian Oldboysi wręcz się odbili przegrywając w każdym z tych meczów różnicą kilku goli. Do rozstrzygnięcia była jedynie honorowa kwestia z Piwem Po Meczu – zwycięzca tego meczu zgarniał czwarte miejsce – spotkanie było wyrównane, ale finalnie to brązowy medalista dwunastej dywizji okazał się być górą wygrywając 2:1. Patrząc po ich rezultatach zasłużyli na owe przedostatnie miejsce nieco bardziej. Owszem, tak jak OBD3 wszystkie trzy mecze przegrali, ale kilka ich spotkań było choćby przez chwilę dość wyrównane. Chyba za najlepszy mecz, prócz tego zwycięskiego, można uznać "tylko" 0:2 z medalistą pierwszej ligi ukraińskim Impuls UA. Ponadto raczej była to trudna przeprawa nie zakończona happyendem. No chyba że za takowy uzna się czwarte miejsce... Przechodzimy już do czołowej trójki, z której na awans apetyt miał każdy, ale nie każdy ten awans mógł przyklepać. Jeden zespół musiał się z turniejem na tym etapie pożegnać. I wyszło na to, że pożegnaliśmy... Ukrainian Vikings – spadkowicz z pierwszej ligi walczył dzielnie, choćby remisując z będącym w minionym sezonie na przeciwległym biegunie Impulsem 1:1, ale ich aspiracje o grze dalej pogrzebało stracie z Astaną. Mecz był ultra elektryzujący, gdyż było to ostatnie, decydujące spotkanie. Oba zespoły wiedziały, o co grają. Co więcej Ukrainian Vikings gdyby wygrał ten mecz kilkoma golami mógł zająć nawet pierwsze miejsce! Finalnie jednak Impuls już przed swoim ostatnim meczem mógł być spokojny – Ukrainian przegrało 0:1 – i ostateczny układ sił w tej grupie był przesądzony. Tym samym dalej awansowała FC Astana, która przegrała tylko z Impulsem UA na start grupowych zmagań 1:3. Następne trzy mecze to kolejno zwycięstwa 5:0 z Old Boys Derby III, 4:1 z Piwo Po Meczu i decydujące 1:0 z Ukrainian Vikings. Równie dobrze, a nawet i ciut lepiej z grupowymi rywalami poradził sobie Impuls. Zespół, który w przyszłym roku zagra w Ekstraklasie Ligi Fanów nie przegrał w grupie ani razu, a ich jedyny podział punktów nastąpił w starciu ze starymi znajomymi z dywizji, czyli Ukrainian Vikings (1:1) – ponadto trzy pewne zwycięstwa: 3:1 z Astaną, 6:2 z Old Boys Derby III i 2:0 z Piwo Po Meczu. Tym samym nie Po Meczu a Po Fazie Grupowej można było iść do Relaksu na Piwo, biorąc sobie stolik w rogu sali i spokojnie odliczać czas do Fazy Pucharowej! Piwo dodajmy – zasłużone!
GRUPA "M"
1. FC Fenix – 10 PKT., +5
2. FC Niko UA – 7 PKT., +4
3. Bad Boys – 5 PKT., 0
4. Shot DJ – 3 PKT., -6
5. WSNT – 2 PKT., -3
Rozpoczynamy ostatni segment, czyli grupy które swoje mecze rozgrywały od godziny piętnastej. W pierwszej z omawianych dywizji z tego przedziału trafiamy na zespoły z Polski, Ukrainy, Włoch czy Francji. Z tymi Włochami i Francją, to może lekkie nadużycie, ale prawdą jest iż ShotDJ posiada graczy z tych państwa, tworząc etniczny miks. Ukraińskie Niko UA na wiosnę zaliczyło niestety spory regres, ale mimo wszystko zważywszy choćby na to, iż grali w silnej drugiej lidze, spodziewaliśmy się że czerwono-czarni pokuszą się o zwycięstwo tejże grupy. I choć dość długo wydawało się to możliwe, tak finalnie porażka w ostatnim grupowym meczu "o awans z pierwszego" 0:1 z FC Fenix zadecydowała. Co więcej! Gdyby w ostatniej serii gier Fenix przegrałby (było 3:2) z Bad Boysami, to mogła się zrobić mała tabelka, a w niej mogłyby się dziać cuda. Ostatecznie Niko UA awansowało dalej, ale z drugiego miejsca. Pierwsze padło łupem wyżej wspomnianego FC Fenix, który przez całą grupę tylko raz stracił punkty remisując z Więcej Sprzętu Niż Talentu – był to wynik, patrząc na pozostałe rezultaty FCF – dość zaskakujący. Szczególnie że Fenix wówczas jeszcze niczego nie mógł być pewien, wszak rozegrał tylko jeden mecz, wygrany przekonywująco z ShotDJ 5:2. Tym samym nagle po dwóch kolejkach mieli cztery punkty i nic nie było oczywiste. Finalnie dwa zwycięstwa na koniec po zaciętych bojach (1:0 Niko i 3:2 Bad Boys) pozwoliły klepnąć awans do dalszej fazy z pierwszego miejsca! Bad Boys, tak jak wyżej wypisaliśmy, do ostatniej serii gier miał szansę na awans. Trzeba było ograć "tylko" FC Feniks, najlepiej kilkoma golami. Wówczas mielibyśmy małą tabelkę, sporo liczenia, a kalkulatory poszłyby w ruch. Nie było jednak takiej konieczności. Źli Chłopcy przegrali swój ostatni mecz i też w takich humorach mogli opuścić obiekt AWF Warszawa. Była wszak szansa na coś więcej. Natomiast próżno o choćby jakiejkolwiek szansie mówić w przypadku ShotDJ i Więcej Sprzętu Niż Talentu – w przypadku tych pierwszych zadecydowało fatalne wejście w turniej: pierwsze trzy mecze, zero punktów, bardzo zły bilans bramkowy. Na koniec udało się tylko honorowo zająć nie ostatnie miejsce w grupie, dzięki zwycięstwu w ostatniej serii gier nad WSNT 3:1. Tym samym to właśnie Więcej Sprzętu Niż Talentu zajęło to ostatnie, niechlubne miejsce. Co gorsza więc: nie dość że Więcej Sprzętu Niż Talentu to jeszcze Więcej Wyrazów W Nazwie Niż Punktów. To oczywiście z przymrużeniem oka! Dodać wszak trzeba, że mimo "jedynie" dwóch oczek WSNT zremisowało 1:1 z zwycięzcą grupy FC Fenix (czyli jak widać: da się) oraz 3:3 po szalonym meczu z Bad Boys. A i z Niko UA kręcili się blisko koło remisu, choć tam finalnie brakło pary by zremisować, a mecz zakończył się 1:2. Jak więc widać Więcej Sprzętu Niż Talentu postawiło się każdemu w grupie!
GRUPA "N"
1. FC Łowcy – 12 PKT., +13
2. Sultan – 9 PKT., +5
3. FC Dziki Z Lasu II – 6 PKT, -4
4. FC Legion UA – 3 PKT., -3
5. FC Łazarski – 0 PKT., -11
Różne rzeczy można w życiu zakładać, a piłka nożna, nieważne czy jedenastoosobowa czy sześcio, różne scenariusze pisze. W przypadku jednak tej grupy każde inne miejsce, niż pierwsze zdobyte przez FC Łowców, byłoby giga sensacją. Taką, która by się wręcz nie mieściła w głowie! Nie dość że Łowcy to odkrycie wiosny i najprawdopodobniej najsilniejsza ekipa w naszych rozgrywkach o tej porze roku, to jeszcze trafiła do grupy z dwoma zespołami z dziewiątej ligi oraz z ekipami z czternastej i ostatniej szesnastej dywizji. Trudno było wierzyć, że Łowcy gdzieś tu z kimś mogą się potknąć i faktycznie – ukraiński nowopowstały twór zgarnął komplet punktów, w dodatku z dobrym bilansem goli zdołał awansować dalej z pierwszego miejsca. Czyli tak, jak miał. Mimo wszystko była jednak mała nutka niepewności albowiem Sultan podążał za Łowcami jak cień, nie odpuszczając ani na chwilę. Kulminacją było bezpośrednie starcie. Gdyby wówczas Sultan jakimś cudem ograł rywala mielibyśmy mega sensację. Tak się jednak nie stało – Sultan bo dobrym meczu uległ 1:2. Pozostałe mecze to dwa zwycięstwa po 2:0 (z drugim zespołem Dzików oraz Łazarskim) i 3:1 z Legion UA. Szczerze przed samym eventem jako drugiego do wyjścia dawaliśmy drugi zespół Dzików Z Lasu – bardzo doświadczona i jakościowa ekipa. I to mimo tego, iż był to jej drugi czy nawet trzeci garnitur. Nadal jednak uważaliśmy, że mistrz dziewiątej ligi w starciu z niżej notowanymi ekipami będzie górą. Rzeczywistość okazała się nieco inna, a Dziki Z Lasu II zakończyły na trzecim miejscu z dwoma zwycięstwami na koncie odniesionymi w starciu z Legion UA i Łazarskim po 2:1. Przedostatnie miejsce w grupie zajął Legion UA, który rywalizował z Dzikami Z Lasu II w tym sezonie w lidze. Znów jednak górą był polski zespół, tak samo jak Łowcy i Sultan. Jedynie w meczu "o honor" ukraiński Legion UA dał radę ograć Łazarski. Łazarski czyli zespół, który przywędrował do nas z szesnastej, nowopowstałej dywizji. FCŁ radziło sobie w niej naprawdę dobrze i ciekaw byliśmy jak zaprezentuje się na tle nieco mocniejszych, a na pewno bardziej obytych ekip. Okazało się, że – przynajmniej na ten moment – są to dla nich jeszcze zespoły poza zasięgiem. Uspokajamy jednakże: szans na konfrontację z teamami z lig wyższych jeszcze będzie w przyszłości bez liku.
GRUPA "O"
1. FC Dziki z Lasu – 12 PKT., +9
2. Gladiatorzy Eternis – 9 PKT, +9
3. Tornado Squad – 4 PKT., -2
4. Lepanes F.C. – 4 PKT., -5
5. Q-Ice Warszawa – 0 PKT., -11
Idziemy grupę dalej, ale w niej ta sama, znajoma nazwa. Znów Dziki Z Lasu! Tym razem ich pierwszy zespół (choć i tak troszkę wybrakowany chociażby brakiem Bienia czy bramkarza) i... chyba największa sensacja Fazy Grupowej, Dziki – jak sami zresztą widzicie – nie na drugim miejscu, co zakładaliśmy, a na pierwszym! Ktoś może pomyśleć, że nie ma to większego znaczenia, awans to awans. Nie tym razem. Gladiatorzy Eternis przegrywając wrzucili się w przeciwną część drabinki. Drabinki ultra trudnej, bo z Łowcami, ExC Mobile Ochota, Otamanami czy Browarkiem. Niby dla ekipy Michała Dryńskiego fajnie, bo z pewnością wolą mierzyć się z najlepszymi, ale w zastanym składzie z Pietrzem i Kuczewskim rotującym się na bramce, bez chociażby Gwoździa czy Wardzyńskiego, była to jednak misja samobójcza. Wydawało się przed turniejem, iż Gladiatorzy wychodząc nawet w czterech i tak zajmą pierwsze miejsce. Wyszło jednak nieco inaczej... a dla mistrzów Ligi Fanów zabawa nabrała znacznych rumieńców. Ale o tym później. Tymczasem wróćmy jeszcze do poczynań grupowych, no i do sprawców tej giga sensacji. Dziki z Lasu co nie było dla nas wielkim zaskoczeniem wygrało swoje trzy mecze z o wiele niżej notowanymi rywalami. I to chociażby z Jamro w bramce, bez nominalnego goalkeepera. Przynajmniej do czasu. Creme dela creme miało być jednak starcie z Gladiatorami, gdzie Dzikom raczej mimo wszystko niedawno zbytnio szans. Szczególnie że głębia składu mistrzów Ligi Fanów jest ogromna, zaś wicemistrza trzeciej dywizji wręcz przeciwnie. Tymczasem w szalonym meczu Dziki prowadziły już 3:0! Gladiatorzy, kiedy w końcu się przebudzili i wydawało się, że odkręcą nieodkręcalne nagle dostali finalnego gonga na 4:3! Tym samym sensacją stała się faktem! Tornado Squad, Lepanes oraz Q-Ice Warszawa dzielnie próbowało stawić czoła wyżej plasowanym ekipom, ale jednak duet Gladiatorzy-Dziki były poza ich zasięgiem. Mieliśmy więc wewnątrzną "gierkę" o podział miejsc 3-5. O finalnym układzie zadecydował nie mecz bezpośredni, bo w nim między Lepanes a Tornado Squad mieliśmy remis, a bilans bramek. Ten lepszy mieli ci pierwsi dlatego to oni zajęli trzecie miejsce. Czwarte było Lepanes, a na ostatnim miejscu, niestety bez choćby punktu zmagania zakończyło Q-Ice Warszawa. Ale spokojnie, nie teraz, to następnym razem!
GRUPA "P"
1. Browarek Warszawa – 12 PKT., +13
2. ASAP Vegas FC – 7 PKT., +1
3. Mareckie Wygi – 7 PKT., 0
4. Saska Kępa – 3 PKT., -3
5. Vikersonn II – 0 PKT., -11
Lotem błyskawicy przechodzimy do ostatniej grupy, w której murowanym faworytem do zajęcia pierwszego miejsca był ekstraklasowy KS Browarek. Nie tylko brak pierwszego miejsca byłby dużą sensacją, ale i jakakolwiek strata punktu. Trzeba uczciwie przyznać, iż Browarkowi w środę młody Miles wylosował bardzo przyjazne zestawienie. Skład "browarkowskiej" grupy to kolejno: siódma, ósma, dziesiąta i czternasta liga. Patrząc na wszystkie tabele – najłatwiejsza z możliwych grup. Tym samym nie dziwią wyniki Browarka, idąc po kolei: 6:0, 3:1, 5:1 i 1:0 – tak zwane MPF: miło, przyjemnie, fajrant. Jak za to poszło pozostałym? O drugie miejsce i awans zagrały dwie ekipy ASAP Vegas i Mareckie Wygi. Tu mieliśmy popularne ostatnim czasy "żyletki" – exit poll wskazywał zdecydowanie na ASAP, ale tu mały haczyk, albowiem Vegas jeszcze w odróżnieniu od Wyg nie było po meczu z Browarkiem. A jak wiemy Browarek to taka wyborcza Warszawa (tudzież końskie). Kiedy ASAP przegrał z KSB różnica więc automatycznie się zniwelowała, było coraz bliżej, coraz bliżej, ale finalnie wskaźniki minimalnie, bo minimalnie wskazał jednak na ASAP Vegas. Zadecydowała jedną bramka, dzięki której Late Poll również wskazał na tę ekipę, ale już z mniejszym procentem. Najważniejszy był jednak awans, i nic więcej nie miało znaczenia. Mareckie Wygi zagrały świetny turniej, ale niestety tym razem było to za mało. Gorzej event będą natomiast wspominać dwie pozostałe drużyny, zarówno Saska Kępa, jak i (przede wszystkim) drugi zespół Vikersonn z czternastej ligi, mocno odstawały tej niedzieli od reszty stawki. Efekt – wszystkie mecze przegrane – z tą różnicą, że w meczu bezpośrednim górą był zespół z szóstej dywizji. Jak widać po golach w pozostałych meczach, taki układ był bardziej sprawiedliwy. Z drugiej strony, jak ktoś miał namieszać, to wydawało się, że będzie to szóstoligowa Saska. Kto śledził losy tego teamu ten wie, iż wiosnę to oni mieli wyborną – liczyliśmy na eleganckie spuentowanie tego dobrym turniejem – ale niestety tym razem nieco się przeliczyliśmy...
PODSUMOWANIE FAZY GRUPOWEJ
Kiedy mowa o największych niespodziankach Fazy Grupowej IV edycji Superbet CUP to za takowe należy uznać drugie miejsce Gladiatorów Eternis, które zesłało ich na piekielnie mocną część drabinki z Otamanami, Łowcami czy ExC Mobile Ochota na czele. Drugim takowym zaskoczeniem będzie brak awansu KSB Warszawa, które owszem miało arcytrudną przeprawę po pierwsze miejsce w tabeli, to było w naszych założeniach zarezerwowane dla ExC Mobile Ochota, czyli obrońcę tytułu, ale myśleliśmy, iż drugie miejsce – szczególnie patrząc na skład tej grupy – będzie formalnością. A jednak! Jak dobrze wiemy tego typu turnieje rządzą się swoimi prawami i tak też było w tym przypadku. Mistrz pierwszej ligi pożegnał się z eventem. Siedem drużyn zdobyło komplet dwunastu punktów, a były to FC Otamany, Husaria Mokotów, FC Łowcy, KS Browarek Warszawa, Zoria Streptiv, Na2Nóżkę oraz Dziki z Lasu. W turnieju uczestniczyło 64 zespołów, po Fazie Grupowej musieliśmy pożegnać się z połową z nich. Na placu gry w walce o gigantyczny puchar (dosłownie, bo chyba każdy kto widział potwierdzi, że takiego to jeszcze w swojej kolekcji nie ma – może oprócz ExC – które broniło tytułu sprzed roku) mieliśmy więc już tylko 32 zespoły. Nie ma co przedłużać zapraszamy na sprawozdanie z Fazy Pucharowej, czas na opis 1/16 finału SCLF!
FAZA PUCHAROWA
1/16 FINAŁU
SPORTOWE ZAKAPIORY 2:1 BIELANY LEGENDS
Dla obu zespołów znalezienie się w gronie 32 najlepszych ekip, kiedy poza turniejem były już takie zespoły, jak pierwszoligowe Ukrainian Vikings, KSB Warszawa czy drugoligowe Korsarze to świetny wynik. Już tak czy siak rezultat poszedł w świat, a turniej można było uznać za bardzo udany. Teraz gra toczyła się o absolutnego maksa. Wyżej notowany zespół, Zakapiory, które sezon spędziły w IV dywizji dźwignęły rolę nieznacznego, ale jednak faworyta. Bielany Legends walczyły dzielnie, będąc wspieranymi przez swoich ultrasów. Granatowo-niebiescy wyglądali tego dnia świetnie, ale finalnie musieli uznać wyższość Sportowych Zakapiorów. Tak czy inaczej, samo wyjście z fazy grupowej, mając ExC Mobile Ochota czy KSB Warszawa budzi podziw i respekt. Oba zespoły mogły i powinny być z siebie dumne, bo to była dla nich dobra niedziela.
NA2NÓŻKĘ 2:1 ROCK"NROLL
Kolejny mecz o TOP16 i kolejny zakończony takim samym wynikiem. Podczas tego spotkania, a w zasadzie już przed, rzucała się duża dysproporcja w składach. Nominalni gospodarze tego meczu nie mieli problemu kadrowo (przynajmniej co chodzi o liczebność) w odróżnieniu od zespołu w żółtych trykotach, którzy ledwo mieli skład. Na2Nóżkę z kompletem punktów zakończył zmagania grupowe, w dodatku bardzo solidnie prezentował się przez cały sezon w swojej dywizji – biorąc pod uwagę wszystkie wyżej wymienione czynniki, to właśnie ten team stawialiśmy w roli faworyta. Do około dziesiątej minuty to jednak wyżej notowany zespół, z dwoma Vladami w zestawie, skromnie wygrywał 1:0. Kiedy wydawało się, że RockNRoll będzie w stanie dowieźć ten rezultat do końca, nadeszły dwa niespodziewane ciosy. Oba zadane z dystansu. Piękne gole w samej końcówce starcia sprawiły, iż momentalnie losy tego pojedynku zostały odwrócone i rzutem na taśmę Na2Nóżkę wyszarpała sobie TOP16. Dla RockNRoll był to tym samym niestety koniec przygody tego dnia.
HUSARIA MOKOTÓW 3:0 SULTAN
Goście tego meczu mieli trudne zadanie, wszak w grupie musieliby zająć pierwsze miejsce, aby uniknąć bardzo silną Husarię. Sęk w tym, że w grupie mieli Łowcy, najprawdopodobniej najsilniejszą ekipę, jaka u nas grała na wiosnę. Szlak był więc ultraciężki, a zawodnicy Sultana wpadali z deszczu pod rynnę. Mokotowski zespół nie pozostawił złudzeń. Bramkę na 1:0 zdobył błyskawicznie, a tylko cud sprawiał, że przez pewien czas nie widzieliśmy podwyższenia prowadzenia. W końcu jednak ekipa Tomka Hübnera dopięła swego, a hurtowe okazję w końcu zaczęły przekładać się na gole. Husaria to zbyt wytrawny graczy, aby nie dźwignąć takiego momentu. Pewne 3:0, niestety patrząc z perspektywy graczy Sultana, różnica klas i w pełni zasłużony awans mokotowskiej maszyny do TOP16.
FC FENIX 1:4 SIRIUS
Równolegle do spotkania Husarii z Sultanem rozgrywany był mecz Fenixa z Siriusem. Teoretycznie, to FC Fenix był zwycięzcą swojej grupy, więc ktoś mógłby myśleć, iż z automatu muszą być i faworytem do awansu. Nic bardziej mylnego. Owszem Sirius zajął drugie miejsce, ale porównajmy rywali: mieli oni wszak za konkurencję wicemistrza Ligi Fanów Otamany oraz drugoligowe, bardzo silne FC Korsarzy. Fenix zaś jedynie spadkowicza z drugiej ligi, Niko UA. Każdy więc kto znał Sirius wiedział, iż to on jest zdecydowanym faworytem. Przypomnijmy tylko, iż to jest jedyny klub na 156 zespołów w całych rozgrywkach, który przebił barierę 50 punktów w sezonie (51 na 54 – tylko jedna porażka z Zorią przez cały ligowy sezon w drugiej dywizji). Fenix miał arcytrudne zadanie i niestety – było to widać – jak jeszcze początkowa faza była w miarę wyrównana, tak każda kolejna minuta przybliżała ukraińskiego potentata do TOP16, zaś Fenix wypychała z turnieju. Zwycięzca grupy był bezradny, ale na pocieszenie możemy dodać, że odpadali z ekipą ze strefy medalowej, z którą 90% teamów miałoby problem.
FC IMPULS UA 0:0 (3:2k.) ELITE TEAM
Jedno z ciekawszych starć tej fazy pucharowej. W niektórych wcześniejszych i późniejszych meczach mieliśmy dość jednostronne pojedynki, gdyż często ekipy pierwszoligowe bądź drugoligowe podejmowały ogony Ligi Fanów. Tymczasem tu mieliśmy turbo elektryzującą batalię. Elite Team z Ząbek, które dołączyło do nas w połowie trwania rundy versus świeżo upieczony wicemistrz pierwszej ligi. Tę jakość i zaciętość starcia było widać na placu gry. Atmosfera była gęsta, bo każdy zespół wiedział, iż najmniejszy błąd może zaważyć. Finalnie nikt w regulaminowym czasie gry nie przechylił szali na swoją korzyść, a o promocji dalej miały zadecydować rzutu karne. W nich lepsi okazali się zawodnicy z Ukrainy. Zespół, który w przyszłym roku zagra w Ekstraklasie mógł już myślami być w kolejnym starciu, natomiast Elite Team musiało tym razem przełknąć gorycz porażki.
OGIEŃ BIELANY 1:1 (2:3k.) TUR OCHOTA
To młodszy zespół z Bielan sezon zakończył na wyższym miejscu w Ekstraklasie – chociażby ten czynnik sprawiał, iż faworyta widzieliśmy w zespole Ognia. Jako, że był to świeżo upieczony medalista Ekstraklasy Ligi Fanów oczekiwania względem były na bardzo wysokim poziomie. I myślimy, że nie tylko my, ale i sami gracze tego zespołu, po meczu z TURem mogli czuć duże rozczarowanie. Doświadczony team z Ochoty niemal cały mecz prowadził 1:0, a bramkę na wagę remisu Ogień zdobył dosłownie w ostatniej akcji po krótko rozegranym stałym fragmencie gry. Oczywiście strzelcem musiał być nie kto inny, jak Kacper Cetlin. Z perspektywy teamu Janka Napiórkowskiego wydawało się, że najgorsze już za nimi, a w ostatniej sekundzie Ogień Bielany przedłużył swój byt podczas IV edycji Pucharu Ligi Fanów. Nic bardziej mylnego. Kiedy doszło do karnych, to gracze Ochoty bezbłędnie wykonywali swoje "jedenastki", zaś w zespole z Bielan chybił Piotr Milewski – jego pudło zadecydowało o finalnym rozstrzygnięciu, TUR mimo drugiego miejsca w grupie i chwilowych ciężarów z Warszawską Ferajną mógł się cieszyć już z miejsca w TOP16 imprezy. A przecież to jeszcze nie był koniec!
DZIKI Z LASU 1:2 AGAPE TEAM
Dziki mimo fenomenalnego wyniku w grupie, gdzie zwyciężyli samych Gladiatorów, mogli czuć lekki zawód. Patrząc na inne pary w 1/16 Fazy Pucharowej, niektórzy trafili na o wiele, wiele niżej notowanych rywali. W przypadku wicemistrza III ligi trafił on pechowo na brązowego medalistę II ligi. Tym samym nie było mowy o żadnym spacerku. I szybko gracze Kazika Kopera przekonali się o tym na własnej skórze. W walce o TOP16 obejrzeliśmy dobre, zacięte spotkanie. Najchętniej puścilibyśmy obie ekipy dalej, ale niestety – takie zasady – któraś z tych dwóch dobrych drużyn musiała się z nami pożegnać już na tym etapie. Zespół z Białołęki zdołał zdobyć o tę jedną bramkę więcej, tym samym AGAPE już mogło weryfikować z kim się im przyjdzie mierzyć w walce o ćwierćfinał. Wyprzedzając fakty: były to Szmulki Warszawa.
SZMULKI WARSZAWA 2:1 ASAP VEGAS
Szmulkom już w środę podczas losowania mogła zapalić się lampka. Weryfikując drabinkę oraz tabelę grupową ekipa z czwartej ligi mogła pozytywnie się nakręcić. Los był łaskawy, a szansa na TOP16 – spora. Jedno jednak wiedzieć, a drugie zrobić. Trzeba było jeszcze z owej szansy odpowiednio skorzystać. Wpierw więc Szmulki wygrały swoją grupę, a w nagrodę zamiast ekstraklasowego KS Browarka wpadli na ASAP Vegas z dziesiątej ligi. Duży rozstrzał. Ale wizja rzeczy historycznej mogła zacząć przyświecać nie tylko Szmulkom, ale i ASAP. Patrząc na chociażby takie pary, jak Elite Team vs Impuls UA, Zorię vs Gladiatorów czy TUR vs Ogień Bielany, ta przy której jesteśmy była jednak innego, znacznie niższego kalibru. Po wyrównanym meczu i dużej nerwówce w końcówce, to wyżej plasowana ekipa przeciągnęła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W walce o ćwierćfinał mieli zagrać z drugoligowym AGAPE Team, więc także nienajgorzej, ale o tym jak poszło – zaraz.
ELITARNI GOCŁAW 1:3 EXC MOBILE OCHOTA
Elitarni nie mogli trafić gorzej, niż trafili. Już przed turniejem spoglądając na drabinkę i kalkulując najbardziej prawdopodobne scenariusze Gocław mógł oblać zimny pot. Predykcją była gra o TOP16 z kimś z duetu ExC Mobile Ochota (obrońca tytułu) lub KSB Warszawa (mistrz pierwszej ligi) – do tego jednak, jak już wiemy nie doszło – a zespół Tarczyńskiego dość sensacyjnie odpadł z grupy na rzecz Bielany Legends. Tym samym gdyby tylko Elitarni wygrali swoją grupę (przegrali ją z Sportowymi Zakapiorami) wszystko mogłoby się zmienić. Zupełnie inne perspektywy. A tak to wyzwanie z gatunku ultra trudnych i... i faktycznie tak też było. Hegemon nie dał szans o wiele, wiele niżej notowanej ekipie. Oba zespoły różniło podczas sezonu... aż 15 lig! I tę różnicę było widać w tym starciu.
INFERNO TEAM II 3:1 FC UKRAINIAN DEVILS
Łaskawy był los dla drugiego zespołu Inferno, gdyż w walce o TOP16 imprezy przyszło się im mierzyć z zespołem z ostatniej, szesnastej dywizji. Team Igora Patkowskiego dodatkowo był tego dnia w bardzo silnym zestawieniu. Wynik nie może więc dziwić. Faworytem było Inferno Team II i od początku do końca swoje dowieźli. Dla Ukraińskich Diabłów Superbet CUP był pierwszą tego typu imprezą, gracze tego teamu pokazali się z dobrej strony i mamy nadzieję widywać ich częściej na tego typu eventach, bo będą tylko wartością dodatnią. A teraz, jak to się mówi, "pierwsze koty za płoty". TOP32 z 64 zespołów to bardzo dobry wynik, a Inferno Team II to na tę chwilę ekipa ponad możliwości Ukrainian Devils.
FC ŁOWCY 3:1 TERNOVITSIA
Ukraińsko-ukraiński duet był jednym z ciekawszych zestawień 1/16 Fazy Pucharowej. Oczywiście faworytem był nominalny gospodarz tego meczu. Żadna w tym kontrowersja, Łowcy przebojem weszły do Ligi Fanów wygrywając dziewięć na dziewięć meczów na zapleczu Ekstraklasy. Ternovitsia – owszem – bardzo, ale to bardzo silna ekipa. Jak na niższe ligi, top. Natomiast w konfrontacji z jeszcze większym graczem, trudno było o coś więcej. Wynik 1:3 to i tak najniższy wymiar kary. Łowcy w tym meczu były o wiele lepsze, a chociażby mogły podwyższyć wynik wykorzystując rzut karny. Odpaść z Łowcami na tym etapie to jednak dla Ternovitsia żaden wstyd. Wyszło pechowo, bo przy lepszym zestawieniu (wpierw Husaria Mokotów, potem FC Łowcy) na pewno była szansa na jeszcze lepszy wynik.e tym turnieju.
FC OTAMANY 3:0 FC NIKO UA
Kolejny ukraińsko-ukraiński pojedynek. Niko UA w niższych ligach, nawet mimo spadku, zawsze uchodziło za bardzo solidną paczkę. Jednak bycie solidnym na takiego kozaka, jak wicemistrz Ligi Fanów, to stanowczo za mało. Efekt? Sami państwo widzą, czerwono-czarni nie mieli szans w starciu z żółto-czarnymi, tudzież biało-czarnymi (Otamany rotują te koszulki naprzemiennie). Dla ekipy z Borysem Ostapenko na czele turniej dopiero się rozpoczynał, dla Niko UA z kolei – właśnie w tym momencie zakończył. Niestety, dla Niko UA – co można było zakładać – utytułowane Otamany, chociażby ostatni uczestnik Socca Champions League okazały się zbyt poważną przeszkodą. Może gdyby ex-drugoligowiec zająłby pierwsze miejsce w grupie, to w starciu z Sirius miałby większe szanse na sukces.
BM 2:0 FC ASTANA
Międzynarodową parę stworzył mistrz trzeciej ligi oraz wicemistrz jedenastej dywizji. W tym starciu mieliśmy przedstawicieli przede wszystkim Kazachstanu (co oczywiste, Astana) oraz Ukrainy (BM), ale i Mołdawii, a także Tadżykistanu. Ciekawie etniczny miks, ale przede wszystkim dużo jakości na boisku. Fajna para, w której mimo wszystko faworyt mógł być tylko jeden. BM, mistrz trzeciej ligi, dowiózł miano faworyta. Dla Astany ten przeciwnik okazał się tego dnia tym ostatnim. Mimo wszystko samo wyjście z grupy przez zespół z jedenastej ligi, który miał w zestawie dwóch pierwszoligowców (Ukrainian Vikings i Impuls UA) to fantastyczny wynik. Oby więcej takich dobrych eventów w wykonaniu tego Kazachskiego teamu!
UEFA MAFIA URSYNÓW 3:0 NIEUCHWYTNI
Tylko cztery kluby wygrały trzema bramkami w tej fazie pucharowej. Były to FC Otamany, Husaria Mokotów oraz Sirius. Same mocarne teamy. Do tego grona, jako czwarta i ostatnia dołączyła UEFA Mafia Ursynów. Wynik 3:0 mówi wszystko. Dominacja od początku do końca, rezultat nie mógł być inny, jak gładkie zwycięstwo wicemistrza drugiej ligi. Z kolei dla Nieuchwytnych, którzy przypomnijmy, że spadli z czternastej dywizji tak czy siak znalezienie się w gronie 32 najlepszych ekip, kiedy z turniejem pożegnały się już takie zespoły jak między innymi pierwszoligowe KSB Warszawa czy Ukrainian Vikings, to ogromny sukces. Za to osiągnięcie należą się temu zespołowi ogromne brawa i oby to był dobry prognostyk przed nową kampanią!
FC ZORIA STREPTIV 1:2 GLADIATORZY ETERNIS
Wraz z duetem Elite Team versus Impuls UA chyba najciekawsza para 1/16 Fazy Pucharowej. Jeszcze jakiś czas temu tak śmiała teza mogłaby być odebrana jako całkowicie przesadna. W szóstkach, jak i zresztą jedenastkach pół roku to jednak wieczność – czas, w którym bardzo dużo może ulec zmianie. Tak było w przypadku ukraińskiej Zorii, która przeszła droga od outsidera drugiej ligi do rewelacji rundy wiosennej. To, co w ostatnich miesiącach wyczyniał ten zespół budziło podziw. Nic dziwnego, kiedy do składu udało się dokoptować na przykład podstawowego zawodnika Legii Futsal z Ekstraklasy. Niestety, patrząc z perspektywy Zorii, w niedzielę go zabrakło, co było potężnym osłabieniem. To jednak był nie koniec złych wieści: mimo wygrania swojej grupy z kompletem punktów Zoria bardzo pechowo trafiła na mistrza Ligi Fanów, który sensacyjnie zajął drugie miejsce w sąsiedniej tabeli. Przechodząc do samego meczu, to był on, tak jak się spodziewaliśmy, bardzo zacięty. Zadecydować mógł każdy detal. Finalnie o wygraniu hegemona szóstek, Gladiatorów, zadecydował przepiękny gol Kamila Kuczewskiego grającego tego dnia jako lotny bramkarz. Popularny Kaka upolował widły z dystansu, czym posłał siebie oraz swoich kolegów do TOP16 imprezy, zaś kolegów z Ukrainy – do domu.
KS BROWAREK 0:0 (5:4k.) GLK
Przechodzimy do ostatniej pary 1/16 Fazy Pucharowej. Tu wydawało nam się podczas samych kojarzeń, że pewniak do awansu może być tylko jeden – rzecz jasna Ekstraklasowy KS Browarek. Rzeczywistość okazała się nieco inna, albowiem złocisto-krwiści bardzo męczyli się w starciu z zespołem z czwartej dywizji. Do tego stopnia, że nie potrafili przez piętnaście minut znaleźć drogi do siatki rywala. Wiercili, wiercili, ale ostatecznie nic z tego nie wynikło. Tym samym mieliśmy serię "jedenastek". W niej długo każdy trafiał, do momentu aż sam kiero brygady z Ekstraklasy, Michał Sobieralski, notabene wybrany bramkarzem turnieju, obronił karnego. Oddech ulgi i koncentracja przed tym, co miało nadejść, a na horyzoncie objawił się najciekawszy z możliwych rywali, Gladiatorzy Eternis.
Podsumowanie 1/16 FP
Do grona KSB Warszawa, Ukrainian Vikings czy FC Korsarzy, czyli do zespołów z topu, które już się z naszym turniejem pożegnały, po pierwszej serii Fazy Pucharowej dołączyły takie teamy jak: Ogień Bielany (Ekstraklasa), Zoria (2 liga), Niko UA (2 liga), Elite (3 liga), Dziki z Lasu (3 liga) czy Ternovitsia (3 liga). Przy stole zwolniło się szesnaście miejsc i tyle też zespołów – szesnaście – pozostało w finalnej walce o najwyższe trofea. Oprócz wytrawnych graczy, do których obecności zdążyliśmy się przez lata przyzwyczaić, to jest ExC Mobile Ochota, Gladiatorzy Eternis czy FC Otamany dołączyło też kilka nieoczywistych ekip, jak m.in. Sportowe Zakapiory, Szmulki Warszawa czy Na2Nóżkę. Taki urok turniejów!
1/8 FINAŁU
SPORTOWE ZAKAPIORY 2:1 NA2NÓŻKĘ
Chyba oba zespoły same zdają sobie sprawę, że w losowaniu nie mogło być lepiej. Aby znaleźć się w TOP16 ci pierwsi musieli pokonać m.in. Elitarni Gocław (15 liga), Deluxe Barbershop (3 liga) czy Bielany Legends (10 liga), drudzy zaś m.in. Ukrainian Devils (16 liga), Gawulon (16 liga) czy Rock"N Roll (4 liga) – teraz oba te zespoły stanęły naprzeciw siebie z historyczną wręcz szansą, ażeby wejść do TOP8 turnieju. Los okazał się wyjątkowo łaskawy. A z jego ultra-łaskawości, jak widać finalnie skorzystał czwartoligowiec mający w swoim składzie choćby zawodników Sarmaty. Dla Sportowych Zakapiorów fantastyczny moment z 64 zespołów to oni zostali w finalnej ósemce, zaś dla Na2Nóżkę duże rozczarowanie, gdyż z pewnością ten team z szóstej ligi poczuł przed jak fajną szansą stanął. Mimo wszystko mogą ten dzień uznać za bardzo udany, wygrali 5 na 6 meczów i to z bardzo dobrym bilansem, a jedyna porażka zakończyła się niskim 1:2.
HUSARIA MOKOTÓW 0:1 SIRIUS
Mistrz drugiej ligi – z porażającym bilansem 17 na 18 wygranych meczów – który jako jedyny w sezonie 2024/25 przekroczył próg 50 punktów podejmował z pewnością niemniej silną Husarię Mokotów, zeszłorocznego uczestnika Socca Champions League oraz zespół, który na wiosnę w pierwszej dywizji wygrał siedem na dziewięć meczów. Było więc to starcie wagi ultraciężkiej i jedno z ciekawszych tego dnia. Z pewnością żal, że Husaria tego dnia zjawiła się w rezerwowym składzie, bez kadry, bo moglibyśmy oglądać jeszcze lepsze widowisko. A tak to Sirius zrobił to, co chciał, strzelił bramkę i mógł postawić zasieki pod swoją. Od czasu do czasu tama gdzieś przeciekała, ale jednak tego dnia Husaria nie miała tyle jakości, co zazwyczaj, by to zmaterializować. Właściwie, mimo iż posiadanie piłki było mniej więcej na oko 85-15% to nie miało to żadnego przełożenie na sytuację. Husaria długo biła głową w mur, a mur ani drgnął. W końcu tę mękę zakończył arbiter gwiżdżąc poraz ostatni. O dziwo dla Sirius w ćwierćfinale czekało kto wie czy nie łatwiejsze zadanie, niż w 1/8 Fazy Pucharowej.
FC IMPULS UA 0:0 (2:3k.) TUR OCHOTA
Spotkanie zespołu, który w Ekstraklasie jest, z zespołem, który do niej dopiero od przyszłego sezonu powróci. Jeśli ten mecz miał nas utwierdzić w przekonaniu, iż miejsce Impulsu jest w elicie, to to właśnie miało miejsce. Gracze z Ukrainy dobrze wyglądali na tle ośmiokrotnego zwycięzcy Ligi Fanów, Turu Ochoty. Oba zespoły miały swoje szanse, ale finalnie żadna z nich nie zadała tego kończącego ciosu. Czas dobiegł końca, więc aby wyłonić zwycięzcę potrzebna była seria rzutów karnych. Drugi raz z rzędu udało się w nich zwyciężyć TURowi Ochota wynikiem 3:2. Tym samym w TOP16 swój udział zakończył Impuls UA, natomiast TUR pozostał w gronie ośmiu najlepszych ekip i perspektywami na coś więcej...
AGAPE TEAM 4:1 SZMULKI WARSZAWA
Szczęście Szmulek nie mogło trwać wiecznie. Choć jak na to że w tej fazie można było wylosować Gladiatorów, ExC, Otamany czy Łowcy, to i tak rywal, AGAPE Team, wylosował się dość łaskawy. Przynajmniej w teorii. Mimo wszystko po raz pierwszy tego dnia poprzeczka powędrowała o wiele wyżej, niż dotychczas. Medalista drugiej ligi, AGAPE Team, powoli zaczynał się nakręcać i wyglądać coraz lepiej. Też trzeba uczciwie przyznać, że z perspektywy AGAPE rajd po ćwierćfinał był dotychczas bardzo spokojny: Vikersonn, Husaria 3, Zoria, Joga Bonito, Dziki, a teraz Szmulki Warszawa z IV dywizji. Była więc naprawdę fajna perspektywa dla ekipy z Białołęki by dobrnąć do TOP8 nawet przesadnie nie forsując tempa. Tak też się stało. AGAPE bezproblemowo uporało się z niżej notowanym rywalem 4:1. Niestety tym samym oznaczało to, iż dla ekipy z IV ligi piękna przygoda z niedzielnym eventem dobiegła końca, ale i tak ten turniej zapewne na długo będzie wspominany jako jeden z lepszych....
EXC MOBILE OCHOTA 2:2 (3:1k.) INFERNO TEAM II
Nie będzie żadnej niespodzianki jeśli stwierdzimy, że ExC jawiło się nam jako zdecydowany faworyt. Tempo w jakim przebiegał ten mecz był jednak dużo poniżej oczekiwań. Zespół Kamila Jurgi i Sebastiana Dąbrowskiego może myślał, iż mecz sam się wygra, bez przesadnego forsowania. Długo się wydawało, że ta eco-przejażdżka może się udać, ale wtem, na dosłownie chwilę przed końcem bramkę na 2:2 strzelił zespół Inferno Team. Tym samym czekała nas seria rzutów karnych, a w nich wiadomo, iż bywa różnie. Dalszy udział ExC w turnieju oraz obrona tytułu stanęła pod sporym znakiem zapytania. Tym razem jednak utytułowana Ochota czmychnęła ze stryczka tuż przed ścięciem. Wytrzymali próbę nerwów, eliminując team Igora Patkowskiego po karnych.
FC ŁOWCY 1:1 (3:1k.) FC OTAMANY
Uhh, cóż to był za mecz! Napięcie, prestiż, stawka! Każdy kto miał tylko chwilę chętnie zaglądał na ten sektor, na ten mecz, w sumie – na to wiekopomne wydarzenie. Przynajmniej każdy kto jest w świecie szóstek na bieżąco. Łowcy od pół roku są poza zasięgiem wszystkich, ale ich sukcesy były również napędzane "trijem" z Otamanów Borysem, Ilyą oraz Boiko. Teraz ci ludzie stanęli naprzeciw siebie w bratobójczym boju. Ze swoimi argumentami, aspiracjami, marzeniami. Łowcy także z nowymi twarzami, w tym na przykład z zawodnikami z Ekstraklasy z futsalu. Sam mecz, jak kilku bezstronnych obserwatorów prognozowało było wzajemnym badaniem sił, piłkarskimi szachami, popularnymi w naszym slangu suwankami. Największą różnice na placu robił Borys Ostapenko, który podczas tego turnieju reprezentował barwy FC Otamanów. Mecz był ucztą dla koneserów szóstek. Wicemistrz Ligi Fanów objął prowadzenie, ale Łowcy na niedługo przed końcem dogoniły rywala grając z lotnym. Bramka na 1:1 mogło oznaczać tylko jedno: dodatkowe emocje w rzutach karnych. W nich nie bronił nominalny bramkarz Łowców, a zawodnik z pola, co było ciekawym zabiegiem. Mówiąc kolokwialnie: "oddało", bo zawodnik z pola wyczuł intencje rywala i wybronił jego uderzenie. Tym samym Łowcy stanęły przed okazją wyeliminowania Otamanów – dwa razy zapraszać ich do tego nie trzeba było. Łowcy pociągnęły za spust.
BM 2:0 UEFA MAFIA URSYNÓW
Bardzo interesujące starcie mistrza trzeciej dywizji z wicemistrzem drugiej. Po tym meczu oczekiwaliśmy dużo jakości i się nie zawiedliśmy. Dwie bardzo interesujące drużyny, co do których jesteśmy bardzo ciekawi, jak potoczą się ich dalsze losy w naszych strukturach. Ale wróćmy do tego co tu i teraz. A w zasadzie tego, co było w niedzielę. Tu niestety, choć czasem chcielibyśmy rzucić dalej dwie ekipy, kogoś musieliśmy pożegnać na tym etapie. Tym razem była to młoda UEFA Mafia Ursynów. Mimo wszystko zespół Norberta Wilka i spółki znów pokazał się z bardzo dobrej strony. Liczymy, że w nowym sezonie nie odpuszczą i nadal będą parli do przodu.
GLADIATORZY ETERNIS 3:4 KS BROWAREK
Kiedy wydawało się, że już po wszystkim, kiedy Gladiatorzy spokojnie sobie napoczęli browarek, a następnie dobijali (dopijali) go kawałek po kawałku, zobaczyliśmy najlpeszy comeback tego turnieju. To bez dwóch zdań był najlepszy mecz tego dnia w wykonaniu złocisto-krwistych. Gladiatorzy chyba nie mogli uwierzyć w to, co się dzieje, bo z łatwego, wyjaśnionego już by się wydawało meczu, nagle zrobiła się nerwówka pierwszej klasy, ekstraklasy. Eternis już wcześniej wydawał się być dość niepewny, a teraz tylko ta niepewność się spotęgowała. Z jednej strony – co oczywiste – miało z pewnością na to wpływ kilka absencji, ale z drugiej strony zespół dwukrotnych mistrzów Ligi Fanów ma tak rozbudowy arsenał, tyle jakościowych ludzi czekających na swoją szansę, że wydawało się, że i tak prędzej czy później postawią na swoim. Jak jednak czas pokazał: nie tym razem. Brązowy medalista EuroCUP przegrał drugi mecz tego dnia dość szalonym wynikiem 3:4. Te rezultaty najlepiej przekonują o tym, że tego dnia Eternis był dość łatwym celem do ukąszenia. KS Browarek wyczekał na swój moment, w nomenklaturze piłkarskiej: podpuścił, a następnie skasował. Cena za tę kasację była sroga, gdyż Gladiatorzy pożegnali się z eventem kończąc zabawę w TOP16, co jak na ich standardy jest porą zdecydowanie przedwczesną. Team Michała Sobieralskiego z kolei po średnio przekonywującym pierwszym meczu w Fazie Pucharowej z GLK przebudził się w najważniejszym momencie. Chwała więc za to, a nagroda? Nagroda zacna, bo otworzyła się furtka tego dnia na coś więcej!
PODSUMOWANIE 1/8
Jak jeszcze po pierwszej serii Fazy Pucharowej przerzedzenie nie było aż tak drastyczne, tak teraz, na etapie gry o TOP8 mieliśmy już bardzo dużo pożegnań wielkiego kalibru. Na czele oczywiście z dwukrotnym mistrzem ligi, Gladiatorami Eternis. Ponadto event zakończyły też tak uznane marki, jak FC Otamany, Impuls UA czy Husaria Mokotów. W gronie najlepszych pozostało już tylko finałowa ósemka, jak sobie poradziła?
ĆWIERĆFINAŁY
SPORTOWE ZAKAPIORY 0:1 SIRIUS
Było to jedyne spotkanie w ćwierćfinale, które w swojej parze nie miało przedstawiciela Ekstraklasy. Ba! Nawet brakło tu ekipy z pierwszej ligi! Mieliśmy tu wszak starcie drugoligowca z czwartoligowcem. Teoretycznie, sumując wirtualny ranking ELO, gdyby tylko takowy istniał w Socca, byłaby to bez wątpienia najsłabsza para. Nie zmienia to jednak faktu, że oba zespoły ambitne, jakościowe oraz bardzo waleczne. Oba też zwietrzyły swoje szanse, oba były przecież już o mały krok od strefy medalowej. Pozostało zrobić już ten ostatni krok... Kto śledził losy Sirius w tym sezonie ten wie, iż jest to zespół, który uwielbia po zdobyciu bramki ograniczyć swoje działania do defensywy i... są w tym wyjątkowo genialni! Kiedy Sirius zada cios jako pierwszy bardzo trudno odkręcić przebieg meczu. Przekonało się o tym mnóstwo ekip spod egidy Ligi Fanów. Bodajże na 18 meczów ligowych meczów aż siedem kończyło się jednobramkowym zwycięstwem. W turnieju zobaczyliśmy ten sam Sirius, o czym świadczy skromne 1:0 z Husarią Mokotów w 1/8 oraz 1:0 z Sportowymi Zakapiorami w 1/4. Co najważniejsze: metoda skuteczna, promująca dalej i pozwalająca na zdobywanie kolejnych skalpów. Dla Sportowych Zakapiorów z pewnością odpadnięcie na chwilę przed creme dela creme było wyjątkowo bolesne. Trudno się dziwić, wszak team ten czuł że może mieć tu miejsce historyczny moment. Na chłodno, za jakiś czas, będzie trzeba jednak ocenić TOP8 na 64 zespołów jako giga sukces i niech tej myśli Sportowe Zakapiory trzymają się za wszelką cenę. Z taką grą kampania 2025/26 może być wyjątkowo ciekawa w ich wykonaniu.
TUR OCHOTA 0:3 AGAPE TEAM
Choć jesteśmy już w gronie ośmiu najlepszych ekip tego dnia, to tak naprawdę dla AGAPE starcie z TURem było... pierwszym z kategorii tych naprawdę ciężkich. Dotychczas AGAPE szło łagodnym szlakiem, mając niemal samych niżej notowanych rywali. Swoje gracze z Białołęki do momentu ćwierćfinału wykonali i wtedy... przyszedł chyba ich najlepszym mecz tego dnia! Wynik nie kłamie, a zwyciężyć tak wytrawnego, jakościowego i doświadczonego rywala 3:0, jest niesamowitym wyczynem. Nie wiemy, jakie predykcje i założenia miała AGAPE przed startem turnieju, ale podejrzewamy, że tak na poważnie, to nawet oni sami wątpili, iż uda się im zrobić aż taki wynik. Strefa medalowa wydawała się mrzonką. Z drugiej strony team Krzyśka Gołosa przeświadczał nas już na wiosnę, że potrafi nas totalnie zaskoczyć. Był bowiem taki moment, kiedy wydawało się, że AGAPE się sypnie, nastąpił wszak gorszy okres, ludzie przestali przychodzić i zbliżał się trudny terminarz. I to właśnie wtedy AGAPE zdołało jednak wykrzesać z siebie jeszcze dodatkowe pokłady energii, odwrócić kartę, odwrócić też bieg historii. Tu, podczas niedzielnego eventu, mieliśmy tego kontynuację. A TUR? Zespół z Ochoty miał w przeciwieństwie do drużyny z Białołęki bardzo wymagająca ścieżkę po TOP8, bo grali z UEFĄ, Impulsem, Ferajną czy Ogniem Bielany. Do meczu z AGAPE zdołali przejść suchą stopą grając kapitalny turnieju. Jednak tu, na etapie ćwierćfinałów, została postawiona kropka. Mimo wszystko była to bardzo solidna niedziela w wykonaniu tego zespołu.
EXC MOBILE OCHOTA 2:1 FC ŁOWCY
Drugie najciekawsze (a może po prostu to "naj") spotkanie podczas naszego niedzielnego turnieju. Drugie z udziałem FC Łowcy. Nic dziwnego, ta drużyna elektryzuje. Przebojem wdarła się do pierwszej ligi, na zaplecze Ekstraklasy i teraz każde ich starcie z zespołami z Ekstraklasy jawi się nam jako piekielnie ciekawe. Kiedy naprzeciw "ukraińskiego PSG" stanęła dumna ExC Ochota wiadomo było że polecą wióry, a mecz będzie obfitować w piłkarskie fajerwerki. I w rzeczy samej! Jakość obu zespołów przelała się na poczynania boiskowe i było wyczuwalne w powietrzu jakiej rangi spotkanie właśnie przyszło nam oglądać. Tę batalię na swoją stronę przepchnęła ta bardziej doświadczona ekipa, czyli ExC wygrywając w regulaminowym czasie gry 2:1. Łowcy w końcu znaleźli kogoś kto ich pokonał, choć z drugiej strony należy pamiętać, że podczas tego turnieju Łowcy radzili sobie bez Borysa Ostapenko, Illy Radkievicha czy Igora Boiko. Kluczowych graczy zarówno Otamanów, jak i Łowców podczas zmagań w pierwszej lidze. Ich brak, szczególnie tego pierwszego, był w tym meczu bardzo odczuwalny.
BM 0:5 KS BROWAREK
W zespole Michała Sobieralskiego jakby coś w pewnym momencie starcia z Gladiatorami pękło. Ale w takim pozytywnym znaczeniu. Do meczu z Eternis wyniki jak najbardziej zgadzały się, ale brakowało jeszcze tego efektu "wow". Ten nadszedł w kluczowym momencie. Wpierw pozwalając odkręcić losy starcia z mistrzami Ligi Fanów, a następnie w meczu o półfinał imprezy, kiedy złocisto-krwiści wręcz zdemolowali rywala. To był prawdziwy pokaz sił i totalna demolka. Ten mecz Browarkowi wyszedł w stu procentach, a bramka dla KSB padała średnio – co nie jest trudne do wyliczenia – co trzy minuty. Niestety, patrząc z perspektywy BM wszystko co było dobre zakończyło się wraz z 2:0 nad UEFĄ. Mecz o strefę medalową to już nie tylko piłkarskie umiejętności, ale i skulle w zarządzaniu stresem, emocjami i samym przebiegiem meczu. Tu rozpadło się wszystko i nie zgadzało się nic. Dla zespołu, który notorycznie w swoim piłkarskim życiu miał do czynienia z tak ważnymi momentami (Browarek) takie błędy są niewybaczalne. Tym samym zakończył się piękny marsz mistrza trzeciej dywizji. Po drodze udało się ograć Elite Team, UEFĘ czy Astanę. To było świetne zwieńczenie bardzo dobrego sezonu. Duże słowa uznania dla zespołu o korzeniach ukraińskich, mołdawskich i tadżykistańskich. Życzymy więcej takich dni z Ligą Fanów, jak ten niedzielny!
PÓŁFINAŁY
SIRIUS 1:2 AGAPE TEAM
Jeśli przepytalibyśmy stu zaangażowanych w Ligę Fanów ludzi, którzyby nie byliby ani z AGAPE, ani z Siriusa, najprawdopodobniej nikt nie wskazałby na to, iż tak może wyglądać para półfinałowa. Kurs na taki zestaw, który poza nawias wyrzuca choćby Otamany, Łowcy czy Gladiatorów, a wrzuca w niego medalistów z drugiej ligi musiałby być szalony. Ale właśnie za to kochamy piłkę nożną! Za jej nieobliczalność. Tym samym wiedzieliśmy, iż któryś z tego duetu zamelduje się w finale. Pytanie jedynie pozostało: kto? I znów gdyby zapytać losowe sto osób śledzące losy Ligi Fanów większość wskazałaby z pewnością na Sirius. I znów nie mieliby racji! Mieliby jednak świetne ku temu przesłanki, aby tak twierdzić: dwa ligowe mecze w drugiej dywizji? Oba wygrane przez Sirius. Po drugie wyższe miejsce w lidze. Po trzecie absurdalny wręcz bilans punków Siriusa w kampanii 2024/25, czyli 17 na 18 winów, 51 na 54 punkty. To aż o 19 ligowych punktów więcej niż miało AGAPE Team! Przepaść! To brzmi absurdalnie, ale Sirius od września przegrał tylko z Otamanami, Zorią i od teraz AGAPE. Brakło należnej po takim sezonie złotej (tudzież srebrnej) puenty. Tę natomiast – mocno nieoczekiwanie – postawiło AGAPE, który do ligowego brązu dorzuciło srebro. Jak do pewnego momentu można było trochę deprecjonować drogę AGAPE na szczyt, tak teraz też należy oddać, że wpierw zawodnicy z Białołęki wyrzucili z turnieju TUR Ochota, a następnie Sirius. Świetny wynik i zasłużone nagroda, czyli pewność, że do domu z pustymi rękoma się nie wróci...
KS BROWAREK 1:2 EXC MOBILE OCHOTA
Po całodniowym przebywaniu na turnieju w końcu nadchodzi ten kulminacyjny moment i... często nogi odmawiają już posłuszeństwa. Znamy to. To znaczy znają to na pewno zawodnicy obu teamów, gdyż brnięcie przez kolejne fazy, aby finalnie zakręcić się w tych ostatnich, nie jest dla tych klubów pierwszyzną. To właśnie w takim momencie trzeba gdzieś wykrzesać w sobie dodatkowe pokłady energii, bo to właśnie w tym momencie decydują się losy turnieju i kluczowe kwestie podziału ostatecznych miejsc. Browarek oraz Ochota znają się doskonale, jeszcze chociażby z czasów gry w Lidze Bemowskiej, gdzie w składzie złocisto-krwistych występował wszem i wobec znany duet Gwóźdź-Pietrzak. Historia relacji tych oby teamów? Nomenomen, burzliwa. Były to jednak dawne, zamierzchłe czasy i sporo wody w Wiśle od tego czasu upłynęło. W każdym razie oba teamy znając się doskonale wiedziały czego mogą się po sobie spodziewać. Manianka i nieobliczalność Grzybka, dynamika i fizyka Kopczyńskiego, doświadczenie zabrane z Mołdawii przez Nowakowskiego, świetny strzał z dystansu Starosta i tak dalej i tak dalej. Trudno było czymkolwiek rywala zaskoczyć. W lidze dwa razy górą było ExC, a jeśli ktoś zapyta czy do trzech razy sztuka? To... Znów nie tym razem, albowiem KS Browarek musiał uznać wyższość ekipy z Ochoty...
MECZ O III MIEJSCE
KS BROWAREK 2:2 (7:6k.) SIRIUS
Sirius jest kojarzony z ultradefensywnej gry, dlatego każdorazowo taki wynik, jak ten z Browarkiem w meczu o brąz budzi lekkie zastanowienie, co się stało, że Sirius nie wygrał swoim typowym –choćby na tym turnieju – 1:0? Możliwe, że wchodząc już na wyższe obroty, gdzie jakość rywala jest już na odpowiednim pułapie, szczelność ukraińskiego muru zaczyna się kruszyć? Złocisto-krwiści mają na tyle jakości, że są wstanie przełamać każdy blok defensywny. Sirius może być do takiej gry nieprzyzwyczajony, co jest cenną informacją na przyszłość dla nich samych. Z drugiej strony trudno będzie porzucić swoje klubowe DNA... W każdym razie stawka tego meczu była ogromna i – choć brzmi to totalnie absurdalnie – nawet może ciut większa, niż sam finał? Tu wszak na szali leży całodzienny trud. Gra jest all-in, bo dla przegranego nie ma dosłownie nic, prócz gigantycznego rozczarowania, kaca i rozmyślań cóż zawiodło? Taki sport. Czwarte miejsce dla sportowca jest często tym najgorszym, ale ktoś przecież zająć je musi. Tym razem zajęło je Sirius. Byli blisko, bardzo blisko, ale finalnie do domów wrócili bez medali czy pucharu. Dla KSB po słabym sezonie w elicie Ligi Fanów miły akcent na koniec. Jak jeszcze w grupie obowiązkiem Browarka było wyjść z pierwszego miejsca, potem ograć GLK, tak następne trzy mecze z rzędu: Gladiatorzy 4:3, BM 5:0 i Sirius 2:1 to już duże słowa uznania! Należało się to zespołowi Michała Sobieralskiego, który został wybrany bramkarzem turnieju jak mało komu!
FINAŁ
EXC MOBILE OCHOTA 1:0 AGAPE TEAM
Wraz z pierwszym gwizdkiem ruszyła także transmisja na naszym FanPagu, którą na żywo komentował Dominik Rek z Socca.pl. Wszystkie oczy, w tamtym momencie, przez nieco ponad kwadrans były skupione na "sektorze A" – w grę wchodziło finalne rozstrzygnięcie. ExC Mobile Ochota znała już smak zwycięstwa podczas Pucharu Ligi Fanów, znała – dosłownie i w przenośni – ile waży puchar, o który grają. Wiedziała też, że dodatkowo wraz z tym pozłacanym pucharem do wygrania jest wyjazd do Wrocławia na Puchar Polski Playarena. Natomiast dla AGAPE gra szła o totalną sensację turnieju. Oprócz zawodników z Białołęki niemal na pewno nikt nie postawiłby jakiejkolwiek złotówki na to, że to oni wygrają cały event. A tu, ostatni mecz, 79 zespołów już poza burtą i decydująca gra o złoto. Mecz miał wyrównywany przebieg, choć – co było do przewidzenia – piłka była zdecydowanie częściej pod stopami zawodników ExC. Z boku wyglądało to tak, jakby gracze Ochoty byli absolutni pewni tego, że dowiozą. Tym bardziej w ich przeświadczeniu mógł ich uspokoić gol na 1:0. AGAPE z chociażby Knajdrowskim w składzie, który w przeszłości odnosił największe sukcesy z Glorią Victis czy TikiTaką Warszawa oczywiście próbowało, jak tylko mogło, ale na ExC było to za mało. Team z Ochoty zasłużenie wygrał, zgarniając tenże imponujący puchar drugi rok z rzędu. AGAPE mimo wszystko mogło być z siebie na maksa dumne. Tak jak pisaliśmy wyżej, jako czarny koń turnieju, w jakimś sensie kopciuszek, patrząc na rywali dookoła, dobrnęli aż do finału, zostawiając przy tym 62 zespoły za swoimi plecami. Można nazwać ten event w ich wykonaniu już teraz mianem legendarnego. Dla ExC z kolei nie poszczególne turnieje są legendarne, a po prostu cały klub może się legitymować powoli takim tytułem. Takie turnieje tylko utwierdzają rzuconą wyżej tezę. Tak też buduje się złotą historię socca!
1. miejsce – EXC Mobile Ochota
2. miejsce – Agape Team
3. miejsce – KS Browarek
Najlepszy zawodnik: Jan Grzybowski (EXC Mobile Ochota)
Najlepszy bramkarz: Michał Sobieralski (KS Browarek)
Wszystkie wyniki grupowe, pucharowe i finałowe dostępne są TUTAJ
