usuń na 24h
menu ligowe
poziomy rozgrywek
aktualnośći
aktualnośći
Rozgrywki
Statystyki
Futbol.tv
turnieje
Wywiady
SOCCA CUP
Galeria
Ekstraklasa
1 Liga
2 Liga
3 Liga
4 Liga
5 Liga
6 Liga
7 Liga
8 Liga
9 Liga
10 Liga
11 Liga
12 Liga
13 Liga
14 Liga
15 Liga

PODSUMOWANIE - JESIEŃ 2024 - EKSTRAKLASA!

Jeszcze w czwartek gościliśmy w przedsionku podsumowując pierwszą ligę, co było niejako preludium do tego, co będzie dziś. Dziś bowiem wkraczamy na prawdziwe piłkarskie salony. Witamy, a zarazem zapraszamy na ostatni przygotowany przez nas raport z jesiennych zmagań - najwyższej z możliwych lig! Proszę rozsiąść się wygodnie, zabieramy wszak w długą podróż podsumowującą zmagania najlepszych ekip nie tylko w Warszawie, nie tylko w Polsce - ale patrząc choćby przez pryzmat Gladiatorów - jednych z lepszych w Europie. Nie zabraknie underdogów, ekip, które wnoszą nową jakość, starych sprawdzonych wyjadaczy, liderów, ale również nie zbraknie też takich zespołów, których lepiej jakby nie było wcale... Zapinamy pasy: czas na podsumowanie jesieni w wykonaniu ekstraklasy!

 

I WARSTWA (WIERZCHOŁEK)

1. EXC Mobile Ochota 22 PKT. (7 - 1 - 1)

2. Gladiatorzy Eternis 21 PKT. (7 - 0 - 2)

3. Ogień Bielany 21 PKT. (7 - 0 - 2)

Do trzech razy sztuka? Czy w końcu spełni się złoty sezon EXC Mobile Ochota? 

Nim o bieżącym sezonie to lekki zarys historyczny. Zespół Kamil Jurgi oraz Sebastiana Dąbrowskiego dołączył do rozgrywek Ligi Fanów w 2022 roku. Znając siłę rażenia oraz potencjał tego zespołu nie mieliśmy wątpliwości: ich miejsce powinno być od razu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo od tamtej pory Liga Fanów zyskała kolejnego, co sezonowego potentata do tytułu mistrzowskiego. Hegemona? Chyba nie jest to miano na wyrost, wszak Ochota od trzech sezonów nie schodzi z pudła najwyższej z lig. Wpierw, w sezonie 2022/23 głównym rywalem w wyścigu o złoto była FC Gorlicka, która koniec końców, dość pewnie tę gonitwę po złote kruszce wygrała, można wręcz rzec, iż w cuglach. EXC Mobile Ochota zgarnęło więc srebro, korzystając z tego, że trzecia FC Kebavita totalnie wykoleiła się z moralami i wolą walki przegrywając trzy mecze z rzędu na samym finiszu. W tamtym momencie zespół Daniela Gello, FC Gorlicka, wydawała się nie mieć sobie równych - zresztą od wielu lat panowało takie przeświadczenie, czy to wcześniej w warszawskiej Playarenie, czy następnie w naszych rozgrywkach. Na szczęście (albo nieszczęście, bo znając ambicje EXC pewnie woleliby zawsze mieć takich rywali z topu, jak oni) dla Ochoty Gorlicka zawiesiła swą działalność. Naturalnym kandydatem na wypełnienie tej nowo powstałej luki na samym szczycie Ligi Fanów wydawało się rzecz jasna EXC. Czas jednak zweryfikował tę tezę. Michał Dryński zrealizował bowiem swój cel utworzenia nowej potęgi orlikowych boisk doprowadzając do fuzji trzech drużyn: Kebavity, Esportivo oraz duetu, ale jakże kluczowego, z KS Browarek. Tym samym jasnym stało się, iż EXC ma nowego, godnego rywala w walce o upragnione mistrzostwo. I predykcje przedsezonowe odnalazły swe potwierdzenie w rzeczywistości. Dość skutecznie długo między bijący się duet próbowały wcisnąć się ukraińskie Otamany, ale koniec końców, w czerwcu zeszłego roku finalnie rozstrzygnięcia były takie, że brąz powędrował do Otamanów, srebro znów do EXC, zaś złoto do debiutujących Gladiatorów. Tym samym mistrzostwo znów przeszło koło nosa...

Nowy sezon, to zawsze nowe nadzieje. Skład zdaje się okrzepł, ustabilizował. Czołowi gracze pozostali (jedynie Cetlin siłą rzeczy, jako że Ogień awansował do Ekstraklasy, musiał opuścić Ochotę), w dodatku w tej kampanii w barach EXC mieliśmy przyjemność oglądać zawodników, których na Lidze Fanów od pewnego czasu nie widzieliśmy, jak Mateusza Łysika (przez lata bramkarz reprezentacji Polski Socca, dwukrotny wicemistrza świata oraz wieloletniego zawodnik FC Gorlickiej) czy Mateusza Mazura (obecnie gracza IV ligowej w jedenastkach rewelacji z Mazowsza MKS Ząbkovii Ząbki, który sezon temu reprezentował jeszcze większą sensację, tym razem na skalę całej Polski, III ligową wówczas Pogoń Grodzisk Mazowiecki. W szóstkach Mateusz w swoim CV ma uznane marki, takie jak Młode Bródno czy Pojemną Halinę). Jakość, którą zawsze gracze tego zespołu posiadali, została jeszcze bardziej podkręcona wybitnymi wręcz graczami dając mieszankę najwyższego kalibru. W dodatku swój złoty czas ma duet Bienias-Nowakowski, etatowi reprezentanci Polski Socca, kadry Klaudiusza Hirscha, którzy - jak pewnie większość z Was doskonale wie - dopiero co wrócili z Omanu kończąc imprezę mistrzostw świata w TOP8. Zarówno Karol, jak i Krystian zdobywali bramki z orzełkiem na piersi i odgrywali ważną rolę dla biało-czerwonych w najważniejszej imprezie Socca w tym roku na świecie. Ten sam los, o biało-czerwonych kolorach, o ile nie wydarzy się nic przykrego, czeka brazylijski mikser, Janka Grzybowskiego. Wciąż nastolatek, to jeden z największych talentów (nomen omen) młodego pokolenia w świecie piłki sześcioosobowej w Warszawie, który z niczego potrafi zrobić coś wielkiego, piłkarską sztukę. Szczególnie warto posiadać tego typu zawodnika, kiedy mamy piłkarskie szachy i dana chwila potrzebuje kogoś nieszablonowego, a takim graczem niewątpliwie jest Janek. Na tych kilku nazwiskach oczywiście siła EXC się nie kończy, bo tak wymieniać można by długo, bardzo długo. Nie wspomnieliśmy chociażby o kilku reprezentantach albo potencjalnych reprezentantach, którzy swoich sił próbują w innych federacjach. Ochota na ten moment ma przynajmniej dziesięć klasowych nazwisk, z których każdy mając swój dzień potrafi w pojedynkę odwrócić losy spotkania. Czas więc zobaczyć jak to się przełożyło na wyniki tego zespołu na półmetku sezonu 2024/25.

Ochota na dzień dobry dostała rywala - z całym szacunkiem dla tego teamu - do odhaczenia. EXPLO ma dużo znakomitych graczy, ale to nie klub w tej samej kategorii wagowej. Do przerwy mieliśmy szybkie cztery gongi (4:0), a w drugiej połowie różnica bramek została zachowana. Finalny rezultat 8:4 dla EXC i premierowe punkty wylądowały na koncie zespołu w czerwonych (w sumie to bordowych... albo biało-złotych lub w sumie czarnych, w zasadzie to czarno-szarych... albo w błękitnych) trykotach. Prawdziwy test miał nadejść jednak szóstego października, kiedy to w ramach drugiej kolejki EXC podejmowało FC Otamany, które - przynajmniej wtedy - wydawało się, że są jeszcze silniejsze, niż w edycji 2023/24, kiedy to zdobyli brązowe medale. I faktycznie, przez znaczną większość spotkania ukraiński team dominował EXC, co oddawał wynik w tym chociażby 2:0 do przerwy dla teamu Bortynka. Ochota jednak zdołała wrzucić wyższy bieg, zamknąć rywala w końcówce we własnym polu karnym i wycisnąć jakże cenne 4:4. W trzeciej kolejce Ochota dostaje drużynę widmo, która rzecz jasna się nie zjawia, ale zespół Kamila Jurgi zamiast łatwych trzech punktów postanawia odroczyć wyrok, dając drugą szansę rywalom - do tego jeszcze wrócimy. Mija czternaście dni od potyczki z Otamanami, a drużyna Sebastiana Dąbrowskiego podejmuje inną będącą w kapitalnej formie ekipę. W derbach Ochoty TUR versus EXC górą ci pierwsi. Warto tu dodać małą adnotację, że na początku sezonu Tur był w Tur-bo formie zajmując pierwsze miejsce po pierwszych trzech kolejkach. Wynik? 8:6 dla starszych, bardziej doświadczonych kolegów. Cóż, w tamtej chwili wydawało się, iż to koniec marzeń o tytule mistrzowskim dla EXC. Oczywiście, ktoś może zapytać, jak można wysnuwać taką tezę po zaledwie trzech kolejkach ligowych, kiedy sezon liczy ich osiemnaście? Ano chociażby dlatego, że sezon temu Gladiatorzy przez całą (!) edycję, od września do czerwca, stracili łącznie pięć punktów (remis i porażka). Po prostu na tym poziomie, kiedy chcesz być królem, nie masz prawa do zbyt wielu błędów, bo one kosztują cię koronę. A tu, na trzy pierwsze mecze taki nieprzyjemny, rozczarowujący wynik... Na szczęście - patrząc z perspektywy tego zespołu - nad warszawską Ochotą z powoli formujących się chmur rozpogodziło się, a za ciemnych obłoków wyjrzało słońce, które towarzyszyło tej ekipie aż do końca rundy i to nawet mimo mroźnych listopadowych niedziel na AWFie. EXC wygrało siedem (!!!) meczów z rzędu, kolejno: 6:4 z Ogniem Bielany, 8:7 z ALPANEM, 3:0 z MKS Piaseczno, 15:4 z Contrą i wreszcie, creme de la creme - 6:3 z Gladiatorami Eternis oraz na zwieńczenie 2024 roku 4:2 z KS Browarek. Przez te siedem meczów przelecieliśmy lotem błyskawicy, ale na chwilę zatrzymałbym się przy kilku meczach: po pierwsze z ALPANEM udało się wrócić z totalnych zaświatów, zadupia, czy innego uwłaczającego miejsca, kiedy to team Jurgi przegrywał już 0:5 (!), jakimś cudem zdołał odwrócić niesprzyjającą kartę i wygrać dosłownie równo z gwizdkiem kończącym spotkanie, kiedy to nastoletni Janek Grzybowski atomowym strzałem z dystansu zdołał zaskoczyć fenomenalnego bramkarza ALPANU Piotra Kozę. Następny mecz, a raczej "mecz który miał się odbyć" miał mieć miejsce po spotkaniu z ALPANEM, ale ktoś najwyraźniej stchórzył po raz drugi, tym samym EXC dostało darmowe trzy punkty. No i na koniec, nie sposób nie wspomnieć słowem o meczu rundy (w sumie to pierwszej części) z aktualnym mistrzem, Gladiatorami Eternis. 17 listopada na warszawski AFWie po raz trzeci w ramach rozgrywek Ligi Fanów mogliśmy oglądać szlagier - o ile to określenie nie jest trochę przedwczesne - to na pewno topowe widowisko piłki sześcioosobowej. Dotychczasowy bilans starć bezpośrednich? Wygrana Gladiatorów 6:3 oraz remis 4:4. Oba zespoły tego dnia zjawiły się w swoich optymalnych zestawieniach, Gladiatorzy: Gwóźdź, Pietrzu, Wardzyn, Górka, Dryna, Stolar, Skoti, Zalewski, Giżu, Kielak, a nawet Zych, który w tym sezonie wpada już tylko okazjonalnie, właśnie na takie starcia, jak to, zaś Ochota: Krzysiek Ananasek, wróć... Jabłoński, Kempes, zresztą jeden i drugi, Brewka, Patoka oraz wcześniej wspomniany kwartet - Grzybowski, Bienias, Nowakowski oraz Mazur. Przy takich widowiskach aż szkoda, że nie trwają one dłużej, niż 50 minut. Mecz spokojnie mógł być rozgrywany o północy 31 grudnia, bo jak to zwykło w tego typu meczach, nie brakowało piłkarskich fajerwerków. Tym razem to EXC świętowało triumf, wygrywając takim samym wynikiem, jak Gladiatorzy rok temu, czyli 6:3. Po dwie sztuki zaaplikowali Patoka oraz Grzybowski, zaś po jednej dorzucili Nowak i Mazur. 

EXC po lekkim falstarcie, bo za taki trzeba uznać "tylko" jedno zwycięstwo w trzech pierwszych meczach, wleciało w elegancki wir zwycięstw, który był nieprzerwany przez większość października i cały listopad, a przy tej drużynie zrobiło się aż nader zielono, wiosennie wręcz i to mimo jesiennej aury. Siedem meczów wygranych z rzędu postawiło ich na pole-position przed rundą rewanżową. Czy czerwony (lub jakim tam kolor byście nie wybrali) bolid doszlusuje do czerwca nie schodząc z piedestału choćby na chwilę? Czy trzon ekipy pozostanie nienaruszony? Czy do dwóch srebrnych medali dojdzie w końcu ten najbardziej wyczekiwany, złoty? Czy kolejne takie zaćmienia, jakie miało miejsce w meczu z ALPANEM, pozostanie znów bez konsekwencji? I wreszcie, kolejne bardzo zasadne, kluczowe wręcz pytanie: a co na to oni...?

Gladiatorzy Eternis - syty mistrz czy reaktywująca się bestia? 

Przede wszystkim na starcie trzeba zawodnikom Michała Dryńskiego oddać jedno: w odróżnieniu od swego najgroźniejszego rywala, EXC, Gladiatorzy w kwartale wrzesień-listopad mieli aż dwa bardzo wymagające wyjazdy. Oczywiście gracze Ochoty również wzięli udział w Lidze Mistrzów Szóstek, organizowanych przez drugą federację - o tym nie zapominamy - ale wszyscy doskonale wiemy, że gracze EXC mogli sobie na nią pójść - kolokwialnie mówiąc - z buta. Troszkę jednak dalsze wyjazdy miała ekipy Gladiatrów. Wpierw zwariowany lot do Bułgarii, który miał być lotem, krótkim, miłym i bezproblemowym, a zakończył się kłębkiem nerwów, kupowaniem na szybko nowych biletów i gonitwą pankami do Katowic, ażeby stamtąd pofrunąć do Złotych Piasków. A wynik tam? Cóż, podsumowujemy naszą ligę, a nie to, co miało miejsce poza nią, ale pokrótce należy jednak wspomnieć o kapitalnej przygodzie uhonorowanej trzecim miejscem na arenie międzynarodowej, kiedy to w meczu o brąz Polacy ograli Czarnogórców 3:1, a MVP EMF Eurocup 2024 został Tomek Pietrzak. Następnie mieliśmy kolejny wylot na Ligę Mistrzów i tu - o ironio - z jednej strony zawodnicy Gladiatorów dolecieli bez problemu, ale z drugiej strony jakby nie dolecieli wcale. Wyniki z pewnością były poniżej ich ambicji, ale na pocieszenie zostało nocne życie na greckiej Krecie, które wcale od Złotych Piasków nie było gorsze. Także też nieźle i na pewno też intensywnie. Ktoś może powiedzieć, że te wyjazdy nie mają żadnego wpływu na to, co się dzieje potem w Lidze Fanów, ale my jesteśmy innego zdania. Raz, że to wytrąca z co weekendowego rytmu, a dwa że potem trzeba grać podwójne kolejki - co więcej, w przypadku Gladiatorów, którzy siłą rzeczy pauzowali dwa razy: pierwsza kolejka z EXC 22 września (Bułgaria) oraz z Otamanami 20 października (Grecja) - mowa właściwie o aż czterech meczach (!) na przestrzeni ośmiu dni! I to jakich! Rywalami EXC, TUR, Otamany, no i trochę niepasującą do tego grona Contra. Wynik? Mimo wszystko dobry, bo trzy z czterech spotkań udało się wygrać, a jedyna porażka miała miejsce podczas pierwszego z tych meczów, kiedy teoretycznie zapasy sił powinny być największe! Do tego, co by było, gdyby grali zgodnie z terminarzem już się nigdy nie dowiemy, więc pozostaje to jedynie w sferze gdybologi, a tej tutaj chyba nie chcemy, prawda?

Skupmy się na faktach oraz obecnej sytuacji aktualnego mistrza Ligi Fanów. Już w szóstej serii gier tego sezonu było oczywistym, iż w tym zespół granatowych uzyska... mniej punktów, niż rok temu. W całej zeszłorocznej kampanii, od września do czerwca (o czym już wspominaliśmy wyżej) stracili tylko pięć punktów, tymczasem tu, w sezonie 2024/25 uciekło już sześć oczek... i to tylko do listopada, a jeszcze przecież sporo grania przed nami. Brzmi słabo? Spokojnie. Na ich szczęście mylili się również ich rywale (EXC umknęło pięć punktów, Ogniowi tak jak Gladiatorom sześć, zaś czwartym Otamanom osiem). Różnice w czubie tabeli najwyższej dywizji Ligi Fanów są mikroskopijne, by nie powiedzieć żadne. Wszystko rozstrzygnie się wiosną, a na ten moment każdy scenariusz jest realny: obrona tytułu, srebro, brąz, a nawet - przy bardzo niekorzystnych wiatrach - utrata podium. Dla zawodników tego zespołu wypadnięcie poza pierwszą trójkę jest zapewne rozpatrywane w kategoriach sci-fi oraz kwitowane śmiechem, ale nie takie rzeczy piłka, a zwłaszcza jej mniejsza odmiana, widziała. Nie ulega jednak wątpliwości, iż najprawdopodobniej realnym scenariuszem jest zawzięty pościg w czułym objęciu tych dwóch ekip Mobile Ochoty oraz Gladiatorów Eternis, aż do końca. Ekipa Dryny, podobnie jak EXC, ma bardzo ustabilizowany skład, powtarzające się nazwiska, no i rzecz jasna multum jakości. Podsumowaliśmy w ostatnim tygodniu losy 156 ekip i mało było takich, w których dosłownie cała zgłoszona kadra poza jednym nazwiskiem (Bartkiem Gołasiewiczem) faktycznie wzięła udział w sezonie. Przeważnie mamy dużo nazwisk, przy których widnieje od groma zer, są to tzw. zawodnicy widmo - u Gladiatorów nie ma czegoś takiego, a kadra choć liczy czternaście nazwisk, więc nie jakoś wiele, szóstki traktuje bardzo serio, co widać po ich zaangażowaniu. Trudno się dziwić, nie można po jednym mistrzostwie uznać, że jest się nasyconym, trendy chociażby wyznaczyła niedawno Gorlicka, która zgarnęła mistrza dwie edycje z rzędu - zespół Eternis ma więc do kogo równać i z kim się ścigać. 

Kampania 2024/25 zaczęła się dla tego teamu, jak w filmach Alfreda Hitchcock, od trzęsienia ziemi. Za takowe należy uznać zgubienie punktów (i to od razu całego kompletu) już w pierwszej kolejce z obecnie urzędującą szóstą pozycję ALPANEM. Do przerwy utrzymywał się remis 2:2, co pewnie oznaczało już czerwoną lampkę w głowach zawodników Eternis oraz był to pierwszy sygnał ostrzegawczy, iż ten sezon nie będzie już tak usłany różami (punktami), jak poprzedni. A tu, z rozczarowującego do przerwy 2:2, zrobiło się jeszcze bardziej krytyczne, bo 3:5 po ostatnim gwizdku. Lipa. Mistrz został podrażniony, a prysznic, który zafundował im ALPAN należy określić nie mianem zimnego, a totalnie lodowatego - podziałało. Następne cztery mecze? Proszę bardzo: tu zabawa z Ogniem 10:5, tu z EXPLO Team 10:4. Mało? No to jeszcze 16:4, o dziwo - nie że wygrana, bo to było jasne, ale że mecz się odbył - z MKS Piaseczno. A na koniec bardzo ważny pojedynek, szczególnie dla duetu Gwóźdź-Pietrzak z dawnymi kumplami z drużyny z Browarka, wygrany 6:5, między innymi po cudownym trafieniu Bartuli po widłach (a przypominamy, dla niewtajemniczonych, że Bartek Gwóźdź, to bramkarz) Po czterech zwycięstwach z rzędu docieramy do pakietu 2x2, czyli czterech meczów na przestrzeni dwóch weekendów, o których pisaliśmy wyżej. Porażka z EXC 3:6 oraz trzy zwycięstwa: TUR 14:6, Otamany 7:3 i Contra 7:2. Całościowo trzeba uznać, że wszystko jest tak, jak należy i na razie nie ma powodów do większej paniki, a szumnie zapowiadana nowa potęga szóstek, która miałaby wyewoluować od Gladiatorów w celu ich - jak rozumiem - zastąpienia, czyli Aligator Zegrze, na razie nie ma większego sensu bytu. Tę złotą kartę warto zachować na inną okazję, kiedy potrzebny będzie nowy rozdział i joker na stole, ale jeszcze nie teraz. Dwadzieścia jeden punktów na dwadzieścia siedem możliwych to nadal kapitalny, mistrzowski wynik - król wcale nie jest więc nagi i nie osadza się na słomianych nogach. Jesień ekipa Dryny kończy na drugim miejscu, ale - tu mała ciekawostka - najczęstszym miejscem, jakie okupowała ta drużyna w tej rundzie była pozycja numer sześć, bo na niej byli przez aż pięć z dziewięciu kolejek, dla porównania na podium byli tylko raz w tym sezonie - właśnie teraz. Nie wiem co zrobicie z tą nic nieznaczącą ciekawostką, ale musieliśmy się nią podzielić. Kończąc: perspektywy? Są. Zasób ludzki? Obecny? Fejm? Nadal się zgadza, nawet jeśli zniknął z portali społecznościowych, to z naszej pamięci a skąd...

Największy wygrany jesiennych zmagań całej Ligi Fanów - Ogień Bielany

Jeśli ktoś - oprócz rzecz jasna samych zainteresowanych - stawiał przed sezonem na takie wyniki tego teamu, to jest szalony. Szalony i to bardzo. Takie coś było nie do przewidzenia w niemal żadnej symulacji. Oczywiście, beniaminek to był zacny: młody, wybiegany, techniczny, ambitny, to wiedzieliśmy, ale w trans, w jaki wpadł ten młody zespół jest irracjonalnie... irracjonalnie piękny. W sumie należy to spuentować, że ogień w gazie, jakkolwiek by to nie brzmiało. Ale dobra, bo tak ogólnikowo zaczęliśmy, a pogadajmy, może o konkretach, bo te robią wrażenie. 107 goli!!! (tu jeden wykrzyknik, to za mało) Na 156 drużyn w rozgrywkach nikt nie przebił trzycyfrowej bariery, ba! nikt się nawet nie zbliżył do takiego wyniku, przeszukałem wszystkie szesnaście lig, aby znaleźć inne bramkostrzelne zespoły i wyszło mi, że na drugim miejscu - o ile rzecz jasna ktoś mi nie umknął są... Gladiatorzy Eternis, co może jeszcze nie szokuje, bo w zeszłym sezonie w konkursie (którego nie ma, ale kij w to) na najwięcej goli w sezonie wygrali  właśnie oni wraz z mokotowską Husarią, strzelając przez dwie rundy (a nie jedną jak Ogień 107 sztuk) 164 goli. Szokuje jednak przepaść, jaka ma miejsce między Gladiatorami a Ogniem, bo to Eternis ma tych goli na liczniku... 77 (aktualizacja, jednak Dziki w IV lidze mają 82 i są drudzy). Różnica jest kolosalna, a 107 goli to na 156 ekip - strzelam - z 80, może nawet 90 drużyn nie zrobi przez cały sezon, od września do czerwca. Na tę chwilę na ponad 150 ekip tylko ośmiu udało przekroczyć się 70+ w golach. Aby nie być gołosłownym podrzucam listę drużyn, które tej sztuki dokonały: 1. Ogień Bielany (Ekstraklasa) - 107, 2. Dziki z Lasu (IV liga) - 82, 3. Gladiatorzy Eternis (Ekstraklasa) - 77, 4. Ternovitsia (IV liga) - 75, 4. Santiago Remberteu (XVI liga) - 75, 6. Patetikos (XIII liga) - 74, 7. Mareckie Wygi (XI liga) - 72, 7. CWKS Ferajna (XIV liga) - 72. Czy to powinno kogoś jednak dziwić, kiedy raz, że Ogień Bielany ma taką maniankę oraz młodzieńczą, ułańską fantazję, a dwa ma takiego goleadora, jak Kacper Cetlin? Kolejne złote dziecko nowej generacji utalentowanych graczy socca? Sam Cetlin, reprezentant Polski kadry Klaudiusza Hirscha ma 36 (!) goli. Co gorsza, a zwłaszcza dla mnie, owa liczba zrodziła w mojej głowie kolejne, czasochłonne jak się okazuje pytanie, mianowicie: ile klubów spośród 156 Ligi Fanów ma łącznie tyle goli lub mniej, co sam jeden zawodnik, Kacper? No i musiałem przemyszkować całą Ligę Fanów raz jeszcze od początku - nawet jeśli znaczenie ma to żadne - to ktoś musiał to jednak zrobić, aby mieć gotową dla Was odpowiedź... 39 (!). Tyle zespołów, na które konto pracuje kilkanaście osób nie zdołało strzelić tyle, co jeden facet w jeden kwartał. A zresztą sami to zobaczcie:

KLASYFIKACJA STRZELONYCH BRAMEK JESIEŃ:

114 miejsce - Turkmens (37 goli)

114 miejsce - Wystrzeleni (37 goli)

114 miejsce - Piwo Po Meczu (37 goli)

114 miejsce - Boiskowy Folklor (37 goli)

118 miejsce - Kacper Cetlin (36 goli)

118 miejsce - Niedzielni (36)

118 - Lisy Bez Polisy (36)

118 - Virtualne Ń (36)

118 - Broke Boys (36)

118 - FC Patriot (36)

118 - Warszawska Ferajana (36)

125 - KS Iglica Warszawa (35)

125 - Tornado Squad (35)

125 - Union Latina (35)

125 - Warsaw Pistos (35)

125 - Essing Gorillaz (35) 

130 - Bielany Legends (34)

131 - Joga Bonito (34)

132 - ASAP Vegas (33)

132 - Dynamo Wołomin (33)

132 - Old Boys Derby III (33)

135 - FC Torpedo (32)

135 - Pogromcy Poprzeczek (32)

137 - Contra (31)

137 - Legion (31)

139 - Inferno Team II (30)

139 - TRCH (30)

139 - Laga Warszawa (30)

139 - Szmulki Warszawa (30)

143 - Heavyweight Heros (29)

144 - Niko UA (28)

145 - FC Wombaty (27)

146 - FC Popalone Styki (26)

146 - Partyzant Włochy (26)

146 - Cockpit Country (26)

149 - FC Po Nalewce (25)

150 - Blokersi (24)

151 - Nieuchwytni (23)

151 - Dżentelmeni (23)

153 - Wiecznie Drudzy (22)

153 -  Złączeni (22)

155 - Furduncio Brasil II (20)

Kosmos i wręcz chory wynik, szczególnie mając na względzie, że gadamy o zawodniku, który rywalizuje w Ekstraklasie. Jasne, duży handicap wleciał po meczu z MKS Piaseczno, gdzie rywal zjawił się w pięciu, a Kacper nastukał trzynaście goli, ale tak czy siak, wynik 36 goli w 9 meczach, gdzie pojedynkujesz się z Otamanami, EXC, Browarkiem czy Gladiatorami - to robi wrażenie. Nie można jednak Ognia do samego jednego Kacpra sprowadzać. Tam zatrybiło znacznie więcej - Cetlin dostał godnego kompana do ataku, Mateusza Michalskiego, który obecnie zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej, zbierając 40 punktów, na które złożyło się 28 goli i 12 asyst. W bramce od lat o swojej niewątpliwej jakości przekonuje Szymek Świercz, w obronie rządzą Sidor, Lisiecki, Kaczmarczyk, Staszyc, Skorupa, Napiórkowski jako kapitan zespołu oraz wszystko spajający retro Gozdalik. I... i to w zasadzie tyle. To absurdalne, ale ich kadra na cały sezon to te dziesięć nazwisk i nikt więcej. Może to jest ten klucz do sukcesu? Powtarzalność, zaangażowanie oraz jakość poszczególnych graczy. Prześledźmy wraz z Ogniem ich rezultaty od początku. Wpierw mimo wszystko zaskakujące i dające sygnał, jaki Ogień w tej kampani zobaczymy, 11:8 z bardzo silnym KS Browarkiem. Potem luźna jednostka treningowa z MKS 28:8. Następnie pierwsza z dwóch weryfikacji, z mistrzem Ligi Fanów, Gladiatorami. Niestety nieudana, bo choć do przerwy jeszcze był kontakt 3:4, tak po końcowym gwizdku ekipa Dryńskiego wygrała pewnie 10:5, a prawdziwe show w tamtym meczu dał nie Kacper, a Tomek Pietrzak. Potem 12:6 z Contrą (7:2 do przerwy), więc mecz pod pełną kontrolą od początku do końca i aż 10:3 z ALPANEM, gdzie do przerwy było 4:0 dla młodych graczy z Bielan. Patrząc na solidność jaką charakteryzuje się ALPAN wynik dość szokujący. No i dochodzimy do drugiego testu dojrzałości i znów trzeba go - koniec końców - uznać za egzamin oblany, bo znów górą byli ci bardziej doświadczeni: EXC Mobile Ochota 6:4 Ogień Bielany. Mówi się trudno i żyje się dalej. Do końca pozostają trzy batalie, wyniki? Miłe 15:6 z Turem, które jest jeszcze bardziej szokujące, niż 10:3 z ALPANEM. Następnie chyba najbardziej wyrównana batalia z Otamanami, które musiały sobie radzić bez swojej hipergwiazdy Borysa Ostapenko. Finalnie wygrana przez Cetlina i spółkę 4:3. I na koniec tej wyliczanki oraz całej rundy mecz z EXPLO, który patrząc na dyspozycję oraz formę obu zespołów jawił się nam jako jednostronne spotkanie i... i tak faktycznie było, bo wynik to pogrom 18:3 (!!!) i aż 10:1 do przerwy. Na tym poziomie, z mimo wszystko mającym bardzo zdolnych graczy EXPLO... szok. 

Za zawodnikami Janka Napiórowskiego runda marzeń. Wychodziło niemal wszystko oprócz dwóch przykrych kraks ze ścianą, jak się okazało jeszcze nie do ruszenia, w postaci duetu wiodącego ligą. Podium - jest, król strzelców po jesieni jest? Jest. Król asyst? Dzień dobry, tu znowu Cetlin. Kanadyjczyk? No siłą rzeczy również jest, ale oprócz pierwszego wiadomego miejsca, to i jeszcze druga pozycja pada łupem Ognia, bo zgarnia ją Michalski. Kwartał marzeń - pytanie jedynie czy ta sielanka będzie miała swój bieg aż do czerwca i dłużej, czy nagle wszystko nie przerodzi się w istny koszmar, bo i taki scenariusz można zakładać. Mimo wszystko aż tak pesymistycznych wizji tej młodej ekipie absolutnie nie wróżymy, ale też pomimo tego, iż mają powody ku hurraoptymizmowi, to jednak ostrzegamy, że dwie ekipy przed, jak i dwie ekipy za, ani na chwilę nie odpuszczą, te zespoły (EXC, Gladiatorzy, Otamany, Browarek) mają seryjne wygrywanie we krwi i dla nich to żadne novum - pytanie czy Ogień Bielany także jest już na tym pułapie? Czy permanentne wygrywanie weszło w ich krwiobieg? Przyjdzie wiosna, a wraz z nią odpowiedzi... 

II WARSTWA (ŚRODEK)

4. FC Otamany 19 PKT. (6 - 1 - 2)

5. KS Browarek 15 PKT. (5 - 0 - 4)

6. ALPAN 13 PKT. (4 - 1 - 4)

7. TUR Ochota 13 PKT. (4 - 1 - 4)

To tylko trzy punkty różnicy, które FC Otamany dzieli od historycznego złota. Przynajmniej na tym etapie rozgrywek. Niewiele, a jakoś tak jakby ucichło o tej ekipie, jakby została już wykluczona z kręgu aspirujących o złoto drużyn, a przecież komplet punktów - nawet jeśli brzmi to jak mission impossible - w pozostałych meczach sprawia, że to właśnie ukraiński team w czerwcu wznosi na sto procent do góry puchar z tabliczką "I miejsce - Ekstraklasa". To zdumiewające jakie mikroskopijne detale w Ekstraklasie decydują o odbiorze danego zespołu, rudny itd... Ale może dla Olega i jego kumpli lepiej, iż mogą do gry próbować wrócić po cichu, bez zbędnej presji, niejako z drugiego szeregu? Może i lepiej, że mają możliwość wbicia na galę rozdania nagród nie frontowymi drzwiami, ale od zaplecza? Nieważne którędy, ważne wszak dokąd i po co! Przecież to FC Otamany po siedmiu kolejkach były pierwsze w ligowej tabeli mając jeszcze w zanadrzu jedno spotkanie do rozegrania! Jakoś genialna runda FCO przez gorszy finisz odeszła w zapomnienie i wszystko tak nagle wywróciło się do góry nogami w ich przypadku. A przypomnijmy, że aż do 17 listopada ukraińska brygada nie przegrała ani razu - jako jedyna. Ten pierwszy raz miał miejsce właśnie tego dnia. Ulegli wówczas nieznacznie młodemu kozakowi, Ogniowi Bielany 3:4. Pisaliśmy już o tym wyżej, iż FC Otamany musiały sobie w tym meczu radzić bez swego boiskowego lidera: Borysa Ostapenko. Ale może zachowajmy pewną chronologię i idźmy od początku. Sezon rozpoczął się od łatwego, przyjemnego 13:2 z MKS Piaseczno - spacerek. Następnie wydawało się, iż poprzeczka trudności szybuje minimum kilka pięter wzwyż, wszak KS Browarek to wytrawny gracz. Tymczasem może nie spacerek, ale przemarsz, zakończony kapitalnym rezultatem 5:0. Na tamten moment wydawało się, iż mamy do czynienia z najsilniejszymi Otamanami w historii, a tę tezę miała potwierdzić trzecia seria gier i starcie gigantów: EXC Mobile Ochota versus FC Otamany. Do przerwy sezon jak z marzeń był kontynuowany, bo 2:0 i pełna kontrola! A jednak, mając naprzeciw siebie takiego gracza, jak EXC ani na sekundę nie możesz mu pozwolić zejść z pola widzenia. Żółto-niebiescy to uczynili, a efektem tego była pierwsza strata punktów i 4:4. Bolało? Z perspektywy 2:0 do przerwy pewnie tak, ale mimo wszystko remis z Ochotą zawsze smakuje inaczej, niż jakikolwiek inny remis (chyba że z Gladiatorami). Przed wylotem na grecką Kretę Otamany czekał ostatni sprawdzian. Mianowicie 13 listopada podjęli zespół ALPAN, który... rozbili aż 10:2! Tym samym w kapitalnych nastrojach duma Ukrainy mogła wsiąść na pokład Ryanaira (potwierdzone info) i na raty dolecieć na Socca Champions Leuage przez Budapeszt (potwierdzone info), podobnie jak Gladiatorzy, KSB Warszawa i Husaria Mokotów. Tam - tylko zróbmy szybką retrospekcję - drużyna z Ukrainy grała naprawdę jak z nut, aż do momentu, kiedy zostali totalnie zdemolowani przez Kazachów, efektem czego było troszkę upokarzające pewnie patrząc z ich perspektywy 0:6 z przyszłym brązowym medalistą Ligi Mistrzów Socca. Wróćmy jednak na ziemię, tak jak uczynił to 21 października samolot z rozczarowanymi zawodnikami Otamanów. Było wszak o co grać, bo w Lidze Fanów gracze tego zespołu wciąż dzielnie piastowali pozycję numer jeden. Ten status utrzymał się w szóstej i siódmej serii gier, albowiem wpierw FCO ograły bezdyskusyjnie 7:2 EXPLO Team, a następnie 7:1 Contrę. Wówczas mając szesnaście na osiemnaście możliwych oczek wszystko kreśliło się w jasnych i pięknych barwach. Niestety - choć zawodnicy tego klubu jeszcze o tym nie wiedzieli - wszystko, co najgorsze, miało dopiero nadejść. Na wyżej wspomnianym meczu z Ogniem nie mógł pojawić się Borys, a jego absencja była odczuwalna. Efekt? Przegrana 3:4 z Ogniem Bielany w starciu - jak się z czasem okazało - o podium. Na szczęście marazm ukraińskiego teamu nie trwał długo, bo już w następnej serii gier zdemolowali wręcz TUR Ochota wygrywając aż 9:1! Do meczu ostatniej serii gier na jesieni przystępowali z takim samym bilansem punktowym, jak EXC, ale lepszymi bramkami (w meczu bezpośrednim przypominamy był remis), więc w wirtualnej tabeli byli na chwilę przed końcem na pierwszym miejscu. Przegrana z Gladiatorami 3:7 sprawiła, że osunęli się aż na czwartą pozycję. Całe szczęście - patrząc z ich perspektywy - iż miało to miejsce na koniec rundy, a nie sezonu, bo taki spadek w ostatnim meczu kampanii byłby wyjątkowo bolesny. Teraz sytuacja jest jak najbardziej otwarta, a zespół Olega spokojnie może marzyć o czymś wyjątkowym i nagłym - za pięć dwunasta - wtrynieniu się na najwyższy stopień podium, kiedy wzrok innych - postronnych obserwatorów - będzie skupiony na innych drużynach w blasku reflektorów. Sytuacja nadal komfortowa, a wszystko w rękach, tudzież nogach tego zespołu. 

Mniej komfortowa, przynajmniej względem mistrzostwa, jest perspektywa debiutanta w naszych szeregach KS Browarka. Długo wyczekiwaliśmy złocisto-krwistych wiedząc z jakiej klasy zespołem mamy do czynienia. Dużą część zawodników tego klubu znaliśmy z przeszłości z różnych innych, topowych drużyn Ligi Fanów. Między innymi od lat KS Browarek było kojarzony z dobrze nam znanym duetem Gwóźdź-Pietrzak, który wpierw wylądował w Kebavicie, a następnie w Gladiatorach. W Kebavicie grał również Staros i Aziz, zaś duet Himel-Ostrowski w FC Gorlickiej. Bui w Pojemnej Halinie, Gajownik w Wilkach czy Niemyjski w Esportivo. Sami więc widzicie, iż dla tych zawodników Liga Fanów to nie pierwszyzna, zaś pierwszyzną w niej był Browarek jako całość. Jak im poszło w jesiennej rundzie? Przede wszystkim zaczęło się od falstartu i to takiego dość srogiego. Dwa pierwsze mecze? Wpierw w czajnik z wybieganym Ogniem Bielany 8:11 oraz, co było zapewne jeszcze bardziej bolesne, aż 0:5 z ubiegłorocznymi brązowymi medalistami FC Otamany. Dla tak potężnej ekipy, jaką bez wątpienia jest KS Browarek taki wynik jest traktowany w kategoriach wręcz blamażu. Zespół Michała Sobieralskiego zapłacił frycowe za brak szybkiej aklimatyzacji, wyczucia przestrzeni (boiska na AWF są mniejsze, niż klasyczne orliki) oraz może lekkiemu zlekceważeniu skali trudności rywala? Co do tej ostatniej hipotezy, to nie jest to przekaz, jaki forsuje ten zespół, tylko nasza luźna dywagacja. Przełamanie nadeszło w trzeciej serii gier z ALPANEM, choć długo wydawało się, że koszmarny sen Browarka będzie kontynuowany. ALPAN przez większość meczu pewnie prowadził z Browarkiem. Debiutant jednak nie poddawał się, walczył, wiercił i... i w końcu dopiął swego, przeciągając szalę zwycięstwa na swoją korzyść, triumfując ostatecznie 5:4. Premierowe trzy oczka na koncie złocisto-krwistych podziałały jeszcze bardziej mobilizująco, bo następne trzy mecze KSB dość łatwo wygrało: KS Browarek 3:1 TUR Ochota, KS Browarek 10:2 EXPLO Team oraz pogrom 20:3 z Contrą, gdzie chociażby aż siedem goli zdobył popularny Lautaro, czytaj Patryk Modzelewski. Prawdziwy test miał jednak nadejść dopiero dziesiątego listopada, ale o tym zaraz. Do tego czasu ekipa kiero Sobieralskiego zdołał z czeluści dna tabeli wgramolić się, może jeszcze nie na jej szczyt, ale tuż w okolice podium. Mając dwanaście na osiemnaście punktów po szóstej kolejce zajmowali świetne czwarte miejsce, a apetyty na coś więcej zostały podkręcone. Nic dziwnego - do ówczesnego lidera strata wynosiła zaledwie punkt. Był jednak mały haczyk: dwa ostatnie mecze (no dobra, były trzy, ale MKS nie traktuję jako zespołu stanowiącego dla kogokolwiek jakiekolwiek wyzwanie, przynajmniej nie z ich aktualnym podejściem) były rozgrywane z mistrzem i wicemistrzem: Gladiatorami oraz EXC Mobile Ochota. Dla zdecydowanej większości zespołów starcie z tym duetem może oznaczać tylko jedno: dwie solidne porażki. KSB jednak miało podstawy, patrząc choćby na zarys historyczny z innych lig, by wierzyć, że i tym razem uda się ograć dobrze znanym ich rywali. Jak więc było w rzeczywistości? Pierwszy test, wspomnianego 10 listopada był nie tylko próbą sportową, ale też - nazwałbym - emocjonalną. Większość wszak wie jakie animozje, o ile to słowo nie jest ciut przesadne, miały miejsce między tymi dwoma zespołami i że duet Gwóźdź-Pietrzak zawsze był kojarzony z Browarkiem, a nie Gladiatorami. Tak przynajmniej było do niedawna, ale rzeczywistość jest już inna, od minionej. Nie to że między tymi dwoma klubami jest jakaś przesadnie "zła krew", ale gdzieś tam pewnie lekki żal wciąż się unosi - tym bardziej ukłuć musiał gol na samym początku spotkania, którego zdobył pięknym strzałem z dystansu były bramkarz KSB, a teraz Gladiatorów, Bartek. Nie okazało się to jednakowoż gwoździem do trumny - przynajmniej nie na jakiś czas - Browarek jeszcze zdołał wrócić do gry, skrócił dystans do jednego gola i napierał. Mimo dobrego meczu finalnie nie udało się urwać choćby punktu. Nie było jednak czasu na załamywanie rąk, gdyż zaraz trzeba było stanąć w szranki z innym potentatem: EXC Mobile Ochota. I tak o to 24 listopada, w ostatniej rundzie byliśmy obserwatorami hitowego starcia między KSB a EXC. Wynik? 4:2 dla zawodników z Ochoty i tym samym wyrwa między obiema ekipami zrobiła się spora, bo aż siedmiopunktowa - co na tak wysokim poziomie - jest dystansem zbyt wielkim, by myśleć o realnym ataku na złoto. Owszem można jeszcze hipotetycznie założyć jakiś kryzys EXC Mobile, ale jak nie oni, to w ich miejsce wchodzi ktoś z trio Gladiatorzy, Ogień czy Otamany z regularnym punktowaniem i wybija mistrzowskie aspiracje z głowy. W przypadku Browarka chyba po prostu trzeba myśleć krótkofalowo, z myślą tylko o każdym następnym meczu, a co z tego wyjdzie w finalnym rozrachunku? Okaże się w czerwcu. 

Dwa punkty za Browarkiem znajduje się ALPAN jedna z bardziej pechowych - o ile w piłce można mówić o pechu - ekip w tym sezonie, która na dziewięć meczów w aż sześciu do przerwy wygrywała bądź remisowała: EXC, Gladiatorzy, MKS, Contra, Browarek, TUR, by finalnie często swoje mecze przegrać - czasem w spektakularny sposób. Bez wątpienia najbardziej absurdalnym wypuszczeniem wyniku z rąk miało miejsce w starciu z Ochotą. Gracze niebiesko-białych wygrywali do przerwy aż 5:0 (!!!), co wydawało się wręcz onirycznym scenariuszem, na pograniczu abstrakcji. Jasne, wygrywać z EXC jak najbardziej można, ale żeby aż tak zdemolować jedną z najsilniejszych obecnie ekip w kraju? Tym bardziej musiało boleć, kiedy w ostatniej akcji meczu gracze z Ochoty wyciągnęli z 0:5 na...7:6! Problem jest powtarzalny w wypadku ALPANU, gdzieś koncentracja (a może siły uciekają), a rywale wnet dopadają i odkręcają wynik na swoją korzyść, niwecząc cały dotychczasowy trud włożony w spotkanie. Zespół, którego bramki strzeże Piotr Koza był w tej rundzie bardzo chimeryczny, fenomenalne momenty przeplatał z tymi bardzo złymi. To rozchwianie sprawiło, iż zamiast walki o ligowe podium gracze tego zespołu zapewne będą musieli pocieszyć się walką o ligową mieliznę, środek. I to mimo tak genialnego startu: pierwszy mecz tej edycji? Pewne zwycięstwo 9:3 z Contrą! Z perspektywy czasu ten wynik nie robi już aż tak dużego wrażenia, natomiast nie sposób nie pogratulować ALPANOWI ich następnego skalpu, wygranej z Gladiatorami 5:3! Trzeci mecz? Długo wydawało się, że sen trwa dalej: kolejna znakomita ekipa na rozkładzie, tym razem KS Browarek i pewnie 3:1 do przerwy. Na ten moment, dziewięć na dziewięć punktów, świetny bilans, tuzy odhaczone, ale niestety, okazało się to przedwczesnym świętowaniem. Browarek mecz odkręcił, podobnie jak EXC choć nie aż tak spektakularnie na 4:5. Co gorsza następnie nadeszła czarna, tudzież czerwona seria czterech meczów z rzędu bez zwycięstwa: dwie po sobie dotkliwe porażki z Otamanami 2:10 oraz z Ogniem 3:10, następnie remis z TUR Ochota - pomimo a jakże! prowadzenia do przerwy - 1:1. No i do tego dokładamy wyżej wspomniane EXC, gdzie do przerwy ALPAN gromił aż 5:0, by koniec końców przegrać 6:7! Na koniec jednak pozytywny akcent, a w zasadzie dwa: wpierw darmowe trzy punkty od MKS Piaseczno, gdyż ci znów się nie zjawili, a do tego szalony pojedynek z EXPLO, gdzie to w końcu szczęście uśmiechnęło się do niebiesko-białych, a nie ich rywali, którzy mimo przegrywania do przerwy 3:4 zdołali wygrać 8:7. Ten zastrzyk sześciu punktówy zaaplikowany pod koniec rundy sprawił, że pacjent, w tym przypadku ALPAN ożył i w sumie to już sobie zaklepał miejsce poza strefą spadkową na koniec sezonu. Ich miejsce - o ile tylko nie wydarzy się nic nieoczekiwanego - będzie kręciło się między piątym a siódmym miejscem. Trudno, przynajmniej na ten moment wyobrazić sobie szaleńczy rajd po podium lub nagłą totalną zapaść i... i szczerze nawet jakby ALPAN zdobył (a w zasadzie to właśnie nie zdobył) zero punktów, to i tak poniżej siódmego miejsca raczej by nie spadł. Tej drużynie pozostaje spokojnie dryfowanie aż do czerwca. W tym swoim żeglowaniu bo bezkresach mórz i oceanów ALPAN będzie miał najpewniej dobrego towarzysza. 

TUR Ochota bowiem jest w identycznej sytuacji i również wydaje się, że z jednej strony do szczytu droga już zbyt daleka, a z drugiej strony spokojny zapas nad "goniącymi" ekipami. Zresztą TUR to zbyt silna drużyna, aby na wiosnę do swojego koszyczka z punktami nie dorzuciła czegoś nowego. Nawet jeśli ostatnia forma tego turbo doświadczonego i zasłużonego teamu jest daleka od ideału, to kolos prędzej czy później się przebudzi i ruszy na żniwa. może nie tak owocne, jak to ma miejsce w przypadku EXC czy Gladiatorów, ale jednak TUR z całą pewnością nie zakończy zmagań z liczbą trzynastu punktów przypisanych do ich konta. Wydawało się po trzeciej kolejce, że TUR jest w kapitalnej formie, mieli wszak komplet punktów, ale kiedy przyjrzeć się tym meczom, a raczej terminarzowi bliżej, to oczywistym się staje, iż świetna forma z początku kampani to efekt dobrego układu rywali, zaś czerwona seria pod koniec wynika z arcytrudnego terminarza. Dopiero kiedy przestudiuje się z kim i kiedy grali człowiek dochodzi do wniosku, że TUR zagrał całą rundę równo, na miarę swojego aktualnego potencjału (zachodzi tam wymiana pokoleniowa) - z gorszymi od siebie wygrał (EXPLO 7:5, Contra 6:1, MKS 9:8), z równymi sobie zremisował (ALPAN 1:1) zaś z lepszymi (Gladiatorzy, Ogień, Browarek i Otamany) przegrał. Jeśli ktoś czyta uważnie, to może już spostrzegł, iż jednej ekipy tu brakuje. Mianowicie raz na sezon zawsze masz jakiś mecz, gdzie zaskoczysz na plus lub rozczarujesz na minus jest. W przypadku TURu na ich szczęście to pierwsze, a dość niespodziewane punkty wpadły w starciu z EXC Mobile w derbach Ochoty! Zawodnicy w białych koszulkach pokonali swoich młodszych kolegów 8:6 i tym samym po piątej i szóstej serii gier zajmowali wielce wysokie drugie miejsce. Niestety runda numer siedem, osiem i dziewięć to spotkania z mega silnymi zespołami, którym TUR nie dał rady urwać punktów. W efekcie czego wylądował w drugiej połówce tabeli i zapewne pozostanie w tym miejscu aż do końca sezonu - będzie chyba mógł ewentualnie jedynie z ALPANEM rywalizować o miejsce numer sześć. Wiosna będzie więc świetnym czasem, aby na spokojnie zacząć wprowadzać trzecią generację do zespołu.   

III WARSTWA (GŁĘBINY)

8. Explo Team 6 PKT. (2 - 0 - 7)

9. MKS Piaseczno 0 PKT. (1 - 0 - 8)

10. Contra 0 PKT. (0 - 0 - 9)

To kolejny rok Explo w Ekstraklasie i kolejny w którym forma nie explodowała. W zeszłej kampanii zawodnicy tego klubu cudem uniknęli degradacji wygrywając w ostatnim meczu sezonu 2023/24, po heroicznym boju z EXC Mobile Ochota na arenie Grenady, gdzie byłem naocznym świadkiem, że wióry latały hurtem i nikt nogi nie odstawiał. Z perspektywy czasu można zastanawiać się czy nie lepiej byłoby jednak spaść wtedy do pierwszej ligi, bo i tam można pograć na naprawdę wysokim poziomie, a nie byłoby aż tak jednostronnych meczów, jak z Gladiatorami (4:11), Browarkiem (2:10), Otamanami (2:7) czy - co chyba zakuło najbardziej - z Ogniem Bielany (3:18). Różnica między czołowymi lub będącymi w gazie ekipami a EXPLO jest aż nadto widoczna. Łatwo stać się zakładnikiem Ekstraklasy. Możesz być bardzo silnym zespołem (EXPLO takim jest), być teamem który jest pewnie w rozgrywkach Ligi Fanów lepszym od jakichś 140 zespołów, a przy okazji szorować dno. Jest to tylko i wyłącznie złudną perspektywą gry w elicie, która błędów nie wybacza. Tym samym zespół w zielonych koszulkach wygrał przez kwartał tylko dwa razy, ale jeśli jakiś inny zespół z lig niższych myśli, że "najwidoczniej muszą być słabi" to są w dużym błędzie i niech nam wierzą na słowo, że EXPLO to dobry zespół. 

ET wygrało tylko z drużynami będącymi za ich plecami, MKS oraz Contrą. Nie oznacza to, że nie było jednak innych dobrych meczów w wykonaniu tego teamu - zagrali oni chociażby świetny mecz z Turem na samym początku sezonu, finalnie przegrany 5:7 czy z APLANEM, gdzie do przerwy zawodnicy Łukasza Dziewickiego prowadzili nawet 4:3, ale koniec końców i tym razem EXPLO musiało obejść się smakiem przegrywając jedną bramką 7:8. W tym sezonie, aby być uczciwym trzeba oddać, że wielu zawodników EXPLO wypadło siłą rzeczy z gry: Filip Przygoda oraz Daniel Ludynia zerwali więzadła, bracia Szarpak nie przyszli ani razu, także wyżej wspomniany Łukasz, który odpowiadał jeszcze rok temu za ET nie pojawił się w tej kampani ani razu. Nie pojawił się też ani razu Konrad Szkopiński czy Paweł Rybak, którzy na pewno dużo piłkarskiej jakości by wnieśli. Patrząc na sytuacje omawianego teamu w tabeli widzimy że ewidentnie zawiśli oni na swoim obecnym ósmym miejscu i nie wydaje się, aby jakakolwiek siła mogła ich stamtąd ruszyć. Jeśli za MKS nie wejdzie nikt nowy, to wątpimy żeby duet z miejsc dziewięć i dziesięć do końca roku zdobyły sześć punktów. Tym samym spadek na niższą, niż ósma pozycja, wydaje się na ten moment nierealna. Tak samo trudno wieszczyć, że nagle EXPLO zniweluje stratą siedmiu punktów do Turu bądź ALPANU - trzeba przecież pamiętać, że te dwa zespoły również coś do swojego konta dopiszą. Reasumując istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że EXPLO jest aktualnie na tym miejscu, na którym skończy sezon  2024/25 i nawet żaden spektakularny mecz pełen pasji i walki w ostatniej rundzie tej kampanii tym razem nie pomoże. Przechodzimy do MKS Piaseczno i szczerze początkowo chcieliśmy, tudzież chciałem, trochę gorzkich słów o tym zespole napisać, szczególnie że dawno nie było aż tak słabej ekipy na tym szczeblu w Lidze Fanów, że dawno nie było też ekipy która oddałaby de facto aż pięć walkowerów (w istocie trzy, ale w tym jeden podwójny z EXC, gdzie MKS dwukrotnie miało być, ale dwukrotnie wystawiło EXC oraz jedno z Ogniem, gdzie przyjechali w pięciu), ale czy w sumie ten zespół zasługuje na to, by jakąkolwiek, dłuższą uwagę im poświęcać? Myślę, że nie. Szkoda tylko, bo w niższych ligach jest dużo kapitalnych ekip typu: UEFA Mafia Ursynów, Sirius, KSB, Lakoksy czy AKV, które z miejsca podniosłyby jakość rozgrywek. Dlatego lepiej po prostu przemilczeć ten "zespół" i dać im tyle miejsca na ile adekwatnie zasługują - czyli pięć linijek. 

Inna sytuacja ma się w sprawie Contry, bo choć mamy absurdalną sytuację, gdzie w lidze w której w rundzie gra każdy z każdym pojawiły się dwie ekipy, który mają zerowy dorobek punktowy, to inny jest odbiór tej ekipy, o czym zaraz. Dwie ekipy z zerowym dorobkiem, to pokłosie karnych punktów dla MKS. Contra w przeciwieństwie do MKS nie kupiła, czy tam nie dostała, licencji za free, tylko faktycznie ci sami gracze, którzy teraz są w Ekstraklasie, rok temu wywalczyli do niej awans i po prostu nie da się temu zespołowi nic zarzucić. Okazali się wyróżniającą ekipą (przez moment, przecież dość długi, nawet byli liderem) na zapleczu Ekstraklasy, wywalczyli podium pozbawiając go chociażby ukraiński Impuls i mieli pełne prawo podjąć się wyzwania, jakim jest najwyższa dywizja. A że była to weryfikacja trudna, bolesna... cóż, to już inna sprawa, nikomu jednak krzywdy swoją obecnością nie robią, a naprawdę na bardzo duże uznanie zasługuje fakt, że po ośmiu porażkach z rzędu, kiedy morale serio mogą być totalnie - mówiąc po piłkarsku zezłomowane - oni przychodzą na swój ostatni mecz rundy z Gladiatorami, gdzie wiadomo że szykuje się dziewiąta porażka z rzędu, w dziewięciu i mimo nie sprzyjających okoliczności: walczą. Taka postawa jest naprawdę budująca i warto ją docenić. Ta jesień dla Contry była brutalna: 3:20 z Browarkiem, 4:15 z EXC, 1:7 z Otamanami, 2:7 z Gladiatorami, 6:12 z Ogniem Bielany, 3:9 z ALPANEM czy 1:6 z Turem, a bramkarze tego klubu musieli wyciągać piłkę z siatki aż 94 razy, co jest drugim najgorszym (najgorszy wynik to 99 straconych goli przez Q-Ice w VII lidze) wynikiem w całej Lidze Fanów. To z pewnością nie było nic przyjemnego. Najbliżej punktów było w starciach z sąsiadami w tabeli, czyli z EXPLO oraz MKS. Zarówno z pierwszymi, jak i drugimi zespołem do przerwy był korzystny rezultat, bo ani, ani tu, nie przegrywali. Drugie połowy w tych meczach okazały się jednak zabójcze, a końcowe wyniki to 3:6 dla Explo oraz 8:12 z MKS Piaseczno. W kontrze jednak do wyników idzie ich odbiór i wola walki, której nie wolno odmówić. Ta niezłomność może zaprocentować w przyszłości. Mamy nadzieję, że na wiosnę na konto Contry wpadną pierwsze punkty, a ich postawa przez piłkarskich bogów zostanie doceniona. 

EKSTRAKLASA (PREDYKCJE)

Trudno przejść obojętnym, nie doceniając tego, co na jesieni zrobił Ogień Bielany. Mają oni teraz raptem jeden punkt do lidera ExC oraz są na równi punktowo z wiceliderem Gladiatorami - nie fair jest ich nie uwzględniać w wyścigu (w dodatku patrząc na liczby jakie do tego kreują), ale - mamy nadzieję, że ten klub potraktuje to jako wyzwanie, a nie obelgę: czujemy, że o mistrza zawalczy ktoś z duetu Ochota-Gladiatorzy. A i trzecie miejsce nie będzie łatwo utrzymać, bo zeszłoroczny brązowy medalista, Otamany, nie odpuści, a jeszcze do tego może wmieszać się Browarek, świeża krew w Lidze Fanów, która z meczu na mecz na naszych obiektach czuła się coraz lepiej. Reasumując - zakładamy walkę o złoto pomiędzy ExC a Eternis i bój o brąz między trio Ogień, Otamany oraz Browarek. Trudno zakładać, iż pierwsza piątka może ulec zmianie. ALPAN z Turem będą biły się o miejsce numer sześć, zaś na ósmej lokacie, na której aktualnie się znajduje, zapewne rozgrywki zakończy EXPLO. Contra wywalczy swoje pierwsze punkty lub punkt, natomiast MKS nie do gra sezonu do końca. 

KLASYFIKACJE INDYWIDUALNE

TOP5 STRZELCÓW: 36 goli - Kacper Cetlin (Ogień Bielany), 28 goli - Mateusz Michalski (Ogień Bielany), 20 goli - Jan Grzybowski (ExC Mobile Ochota), 17 goli - Patryk Modzelewski (KS Browarek Warszawa), 15 goli - Antoni Sidor (Ogień Bielany)

TOP5 ASYSTENCI: 19 asyst - Kacper Cetlin (Ogień Bielany), 17 asyst - Karol Bienias (ExC Mobile Ochota), 13 asyst - Borys Ostapenko (FC Otamany), 12 asyst - Mateusz Michalski (Ogień Bielany), 11 asyst - Tomek Pietrzak (Gladiatorzy Eternis)

TOP5 KANADYJCZYK: 55 (36G + 19A) - Kacper Cetlin (Ogień Bielany), 40 (28G + 12A) - Mateusz Michalski (Ogień Bielany), 24 (20G + 4A) - Jan Grzybowski (ExC Mobile Ochota), 23 (18G + 5A) - Antoni Sidor (Ogień Bielany), 21 (13G + 8A) - Mariusz Zalewski (Gladiatorzy Eternis) 

TOP5 BRAMKARZE: 0.74 - Mikołaj Pietrzak (KS Browarek Warszawa), 0.54 - Bartek Gwóźdź (Gladiatorzy Eternis), 0.52 - Oleg Bortnyk (FC Otamany Warszawa), 0.48 - Piotr Koza (ALPAN), 0.37 - Krzysztof Jabłoński (ExC Mobile Ochota)

TOP5 MVP: 34 PKT. - Jan Grzybowski (ExC Mobile Ochota), 30 PKT. - Kacper Cetlin (Ogień Bielany), 27 PKT. - Bartek Gwóźdź (Gladiatorzy Eternis), 27 PKT. - Szymon Dąbrowski (KS Browarek Warszawa), 25 PKT. - Mateusz Michalski (Ogień Bielany)  

 

Facebook

Tabela

Poz Zespół M Pkt. Z P
1   EXC Mobile Ochota 9 22 7 1
2   Gladiatorzy Eternis 9 21 7 2
3   Ogień Bielany 9 21 7 2
4   FC Otamany 9 19 6 2
5   KS Browarek 9 15 5 4
6   ALPAN 9 13 4 4
7   TUR Ochota 9 13 4 4
8   Explo Team 9 6 2 7
9   MKS Piaseczno 9 0 1 8
10   Contra 9 0 0 9

Social Media

Youtube

Reklama